W czasie II wojny św. partyzanci z „Sosienek” zorganizowali kilkanaście ucieczek, podczas których uwolnili kilkudziesięciu więźniów niemieckiego obozu Auschwitz. Ucieczki były brawurowe, ale przygotowane perfekcyjnie - więźniowe przekraczali bramę Auschwitz dzięki mundurom SS, nie wzbudzając podejrzeń Niemców.
Po wojnie część partyzantów z „Sosienek” była prześladowana przez NKWD i UB.
„Komuniści pisali swoją historię ruchu oporu w obozie i poza drutami obozowymi. Oni stworzyli taki skrajnie lewicowy ruch konspiracyjny, który pomagał więźniom” – powiedział Marcin Dziubek, autor książki „Niezłomni z oddziału +Sosienki+”.
Jak ocenił, po 1945 r. „jak grzyby po deszczu wyrastały jakieś efemerydy”, m.in. Robotnicza Partia Polskich Socjalistów, koła przyjaciół Związku Radzieckiego, które - jak wskazał - w czasie wojny nie funkcjonowały, a którym starano się przypisać zasługi.
Członków oddziału „Sosienki”, dowodzonego przez kpt. Jana Wawrzyczka, skazano nie tylko na zapomnienie, ale i skazywano, także na kary dożywocia, w procesach. Część partyzantów – relacjonował historyk – nie przeżyła przesłuchań w urzędach bezpieczeństwa publicznego. „To była nie tylko fizyczna eliminacja tych ludzi, ale też pozbawienie ich godności, pozbawienie ich honoru” – powiedział Dziubek.
Wspomniał też słowa jednego z żołnierzy „Sosienek”, Jana Jedlińskiego, „Budrysa”: „Odznaczano nas orderami, ale zabrano nam honor i zabrano nam godność”.
Zgodnie z relacją Dziubka byli członkowie „Sosienek” otrzymywali w czasach komunizmu odznaczenia, ale nie wiedzieli, kto i za co im je przyznał. Przychodziły one do nich pocztą.
Pewne informacje o „Sosienkach” przedostały się do opinii publicznej w latach 70. Za sprawą dziennikarza Tadeusza Patana – na podstawie rozmów z Janem Wawrzyczkiem - opisał on w „Kronice Beskidzkiej” działalność oddziału. Reporterski serial prasowy Patana był zatytułowany „Sosienki umierają walcząc”. W dniu, w którym serial się ukazywał, „Kronika Beskidzka” szybko znikała z kiosków.
O działalności oddziału „Sosienki” po 2000 r. zaczęło aktywnie przypominać Towarzystwo Miłośników Bielan, które później rozpoczęło współpracę ze Stowarzyszeniem Auschwitz Memento z Oświęcimia. W 2006 r. Towarzystwo postawiło w Bielanach niedaleko Oświęcimia pomnik poświęcony oddziałowi. Działa też strona internetowa sosienki.auschwitzmemento.pl .
W ostatnich latach powstała książka „Niezłomni z oddziału +Sosienki+”, film „Niezłomni. Pod drutami Auschwitz”. W tym roku miał premierę obraz „Nieobojętni”. „Powoli przywracamy tych ludzi historii, przywracamy pamięć o nich dla ich rodzin” – powiedział Dziubek i dodał, że środowiska kultywujące pamięć o oddziale starają się także o pośmiertne odznaczenia dla żołnierzy „Sosienek”.
Oddział AK „Sosienki” powstał wiosną 1943 r. Kryptonim przyjął od sosnowego młodnika w Bielanach w pobliżu Soły, w którym nowo zwerbowani partyzanci składali przysięgę.
„Sosienki” liczyły ok. 80 żołnierzy. Ich działalność była ukierunkowana na pomoc więźniom Auschwitz. Przed 1944 r. oddział organizował pomoc przede wszystkim w formie żywności i lekarstw, które najpierw starano się przekazywać legalnie w porozumieniu z komendą obozu, a później, kiedy ta przestała wyrażać zgodę – organizowano przerzuty drogą konspiracyjną. Przed 1944 r. „Sosienki” odbijały więźniów, którzy wychodzili poza teren obozu (np. na roboty) – partyzanci atakowali wówczas eskortę, co umożliwiało masową ucieczkę więźniów.
W 1944 r. dzięki „Sosienkom” z obozu Auschwitz wyszło na wolność kilkudziesięciu więźniów - do przekroczenia obozowej bramy wykorzystywali oni mundury esesmanów.
„Sosienki” działały w trudnych warunkach. Ziemia oświęcimska była wcielona do Rzeszy. W poł. 1944 r. w Oświęcimiu i okolicy stacjonowało 5 tys. niemieckich żołnierzy. W pobliżu nie było dużych obszarów leśnych.
Po 1945 r. część żołnierzy zgrupowania „Sosienki” znalazła się w tzw. drugiej konspiracji, walczącej z systemem komunistycznym. Działali m.in. w Narodowych Siłach Zbrojnych, Ruchu Oporu Armii Krajowej. Byli też członkami Polskiego Stronnictwa Ludowego Stanisława Mikołajczyka.
W 1947 r., po kolejnej amnestii ogłoszonej przez władze komunistyczne, większość żołnierzy „Sosienek” ujawniła się. Część z nich trafiła do więzień, część została zesłana w głąb ZSRR.
„Były przypadki zwolnień żołnierzy +Sosienek+ i szyderczych odznaczeń krzyżami partyzanckimi. Najpierw ich skazywano, rozpuszczano fałszywe plotki w miejscu zamieszkania o ich działalności, a później odznaczano ich” – podsumował historyk.