W grudniu 1942 roku powstała specjalna komórka „Osy” do realizacji celów kierownictwa AK poza okupowanym krajem – „Zagra-Lin” („zagra” – od zagranicy, „Lin” – od tajnego kryptonimu Warszawy), zwany również pod nazwą „Kosa-Zagra”. Był to jeden z trzech oddziałów „Osy”, poza komórką warszawską i krakowską. Zadaniem sekcji dowodzonej przez kpt. Drzyzgę (uciekiniera z oflagu w Woldenbergu) było przygotowywanie i przeprowadzanie akcji dywersyjnych na terytorium III Rzeszy, w szczególności w Berlinie, a także na ziemiach wcielonych do Niemiec.
„W skład tej komórki, nielicznej, ale bardzo operatywnej, wchodzili żołnierze świetnie znający język niemiecki oraz stosunki panujące w głębi Rzeszy, odważni, zdecydowani na wszystko, należycie przeszkoleni w zakresie posługiwania się materiałami wybuchowymi” – pisał we wspomnieniach oficer wywiadowczy „Osy” chor. Aleksander Kunicki „Rayski”.
W lutym 1943 roku „Osa” przeszła pod rozkazy Kedywu AK, uzyskując kryptonim „Kosa 30”. Oddział liczył kilkudziesięciu zakonspirowanych członków; według danych za czerwiec 1943 roku – 55 osób. Osiemnaście z nich służyło w „Zagra-Linie”.
Sposób działania elitarnego oddziału przebiegał według następującego wzorca: do akcji wyznaczono kilkuosobową grupę (dywersanci oraz łączniczki), która zazwyczaj dojeżdżała na miejsce planowanego ataku jednym pociągiem, choć w oddzielnych wagonach. Następnie podkładano ładunek (umieszczany w walizkach, teczkach itd.) na peronie. Na kilka minut przed przyjazdem „celu” dywersanci oddalali się z miejsca ataku.
"Najtrudniejsze akcje Drzyzga wykonywał osobiście, tylko z jednym pomocnikiem i łączniczką. We trójkę trzykrotnie jeździli z Warszawy do Berlina (...) Mimo że za każdym razem wieźli ze sobą bombę aż z Warszawy - szczęście im dopisywało" – pisze Jerzy Ślaski w książce "Polska Walcząca".
Według wspomnień „Rayskiego” pierwszy zamach „Zagra-Linu” w Berlinie miał miejsce 13 lutego 1943 roku; eksplozja – pisze szef komórki wywiadowczej „Osy” – zabiła 4 osoby, a raniła 60. Śledztwo w sprawie polskiego ataku prowadził szef Gestapo Heinrich Mueller, a polecenie do jego wszczęcia miał wydać sam Reichsfuehrer Heinrich Himmler.
Najbardziej spektakularną akcją „Zagra-Linu” było natomiast przeprowadzenie wieczorem 24 lutego 1943 roku zamachu na stacji kolejki podziemnej S-Bahnhof Friedrichstrasse w Berlinie. Potężna eksplozja zabiła 36 osób, 78 odniosło rany. Atak bombowy przygotowali: Józef Lewandowski „Jur” – pochodzący z Bydgoszczy zastępca kpt. Drzyzgi, Jan Lewandowski „Jan”, Janusz Łuczkowski „Mały” i Leon Hartwig „Mały”. Dowódca akcji – „Jur”, posiadał obywatelstwo niemieckie, co ułatwiało przewóz do Niemiec materiałów wybuchowych.
„Efekt psychologiczny tego wydarzenia był w Berlinie piorunujący. Policja berlińska, po szczegółowych oględzinach terenu, odnalazła kilka fragmentów podłożonego ładunku i wykryła ślady, wskazujące na sprawców z polskiego podziemia. Szef Gestapo, Heinrich Müller zawiadomił o tym podległe komendy i polecił wzmożenie czujności. Nazajutrz berlińska gazeta "Berliner Nachtausgabe" pisała m.in.: "Zamachowcy muszą być za wszelką cenę ujęci. Taki jest rozkaz władz" – piszą Jacek Wilamowski i Włodzimierz Kopczuk, autorzy książki „Tajemnicze wsypy. Polsko - niemiecka wojna na tajnym froncie”.
Minęło zaledwie półtora miesiąca, a w Berlinie wybuchły kolejne bomby przygotowane przez „Zagra-Lin”, znowu zawyły syreny alarmowe. 10 kwietnia 1943 roku żołnierze polskiego podziemia podłożyli ładunki na berlińskim Dworcu Głównym (Hauptbanhof). Atakiem dowodził już bezpośrednio dowódca całej komórki – kpt. Drzyzga.
W zamachu na berliński dworzec życie straciło 14 osób, 60 zostało rannych. Polscy konspiratorzy uniknęli aresztowań, choć poszukiwała ich niemiecka policja, a ogłoszenia oferujące 10 tys. marek nagrody za schwytanie uczestników zamachu rozwieszono w wielu miejscach Berlina.
Niecałe dwa tygodnie później, 23 kwietnia, „Zagra-Lin” dokonał zamachu na kolejowym Dworcu Głównym we Wrocławiu. Celem ataku był pociąg wojskowy, a eksplozja nastąpiła w chwili, gdy niemieccy żołnierze wysiadali na peron. Zginęły 4 osoby, kilkanaście innych odniosło obrażenia ciała. O akcji polskiego podziemia przypomina okolicznościowa tablica, umieszczona w 1995 roku z inicjatywy oddziału dolnośląskiego Światowego Związku Żołnierzy AK przy wejściu na wrocławski dworzec.
Po zamachach w Berlinie i we Wrocławiu żołnierze „Zagra-Linu” wysadzili m.in. pociąg przewożący amunicję pod Rygą, a także zaatakowali kolejowy transport słomy i paszy na trasie Bydgoszcz-Gdańsk.
Gorzej się wiodło "Osie-Kosie" na terenach okupowanych. 20 kwietnia 1943 r. oddział egzekucyjny Armii Krajowej dokonał w Krakowie nieudanej próby zamachu na Friedricha Kruegera, dowódcę SS i Policji. Pełnił on też funkcję pełnomocnika Heinricha Himmlera do spraw umocnienia niemieckości w Generalnym Gubernatorstwie. Przyczynił się do utworzenia gett i likwidacji getta warszawskiego. Nadzorował akcję przesiedleńczą na Zamojszczyźnie, mającą na celu przygotowanie obszaru, który zamieszkaliby Niemcy. Żołnierze "Osy-Kosy" obrzucili auto Kruegera wiązkami filipinek (ręcznych granatów). Nie wpadły one jednak do środka. Uszkodziły tylko samochód i zraniły Kruegera.
Zdecydowanie najczarniejszym dniem w historii „Osy” był 5 czerwca 1943 roku. Większość jej członków, przybyłych tego dnia do warszawskiego kościoła św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży celem wzięcia udziału w ceremonii ślubnej jednego ze współtowarzyszy – por. Mieczysława Uniejowskiego, nie spodziewało się niemieckich aresztowań. Te jednak stały się faktem, niewątpliwie doszło do zdrady.
Niemcy zatrzymali 89 konspiratorów; część została wkrótce rozstrzelana, część wywieziona do obozów koncentracyjnych. Pozostali członkowie „Osy”, których nie było na ślubnej uroczystości, prowadzili dalszą walkę w konspiracji. Wśród nich był m.in. kpt. Drzyzga, szef „Zagra-Linu”.
Elitarny oddział przestał istnieć w lipcu 1943 roku, co było naturalną konsekwencją rozwiązania zdziesiątkowanej aresztowaniami „Osy”.