W ciągu trzech dni targów kilkunastu polskich autorów zaproszonych przez Instytut Książki i Instytut Kultury Polskiej w Londynie spotkało się z tysiącami osób - wydawcami, agentami, recenzentami i czytelnikami, którzy odwiedzili londyńską halę Olympia.
"To są inne targi niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. To nie jest kiermasz dla czytelników, ale tu się załatwia sprawy. (...) Ja jestem w komfortowej sytuacji, bo nie szukam wydawcy, a po prostu przyjechałem tutaj promować polską kulturę, którą się chlubię i która jest warta promowania" - tłumaczył w rozmowie z polskimi mediami Miłoszewski, którego książki są już przetłumaczone na język angielski. W ubiegłym roku czwarty program radia BBC wyemitował nawet słuchowisko na podstawie jego powieści "Uwikłanie".
Pisarz przekonywał, że "nie ma praktycznie dziedziny literatury, gdzie nie mielibyśmy autora, który jest światowej sławy i klasy". "Uważam, że nasza kultura jest fajna, warta promowania - mimo przegięcia, żeby szukać polskiej chwały w autorach, którzy nie żyją od stu lat - i mamy mnóstwo fantastycznych autorów, którzy piszą o Polsce, Europie i robią to naprawdę mądrze" - dodał.
"To wielkie święto polskiej literatury i kultury" - przekonywał filozof Dariusz Karłowicz, jeden z 11 autorów promowanych przez Instytut Książki podczas targów. "To wielka frajda, że to nie jest skromna obecność, niewielkiego straganu stojącego boczkiem, ale dominująca, jednoznaczna pozycja, która sprawia, że niepodobna przyjść na targi i nie zobaczyć polskiego stoiska, nie zdać sobie sprawy z tego, że Polska to potęga literacka" - mówił.
Jak dodał, "taka opowieść o polskiej historii jest potrzebna nie tylko polskiej kulturze, ale ogólnie polskiej obecności w świecie, także w wymiarze ekonomii i polityki". "Literatura znakomicie opowiada historię naszych doświadczeń, które wcale nie są oczywiste dla publiczności zachodnioeuropejskiej, i to jest ważny krok" - powiedział.
"Brytyjskie przysłowie mówi, że jak bogowie chcą cię pokarać, to spełniają twoje marzenia. Ja jestem w takiej sytuacji, że to kapitalnie dla tłumaczenia polskiej literatury, że wreszcie pada światło na nasz mroczny kąt, gdzie dotychczas publikowano mniej książek, ale ja sama jestem teraz niesamowicie zajęta" - powiedziała PAP Antonia Lloyd-Jones, jedna z najlepszych tłumaczek z polskiego na język angielski, która przekładała m.in. Miłoszewskiego.
Lloyd-Jones zaznaczyła, że dzięki specjalnej roli Polski na tegorocznych targach "wreszcie przyszła pora" na polskich autorów. "To jest niesamowite, że Olga Tokarczuk jest na tych targach +autorem dnia+. To wybitna pisarka i nie rozumiem, jak to się stało, że nie jest jeszcze powszechnie znana i czytana na całym świecie. Podobnie jest z Jackiem Dehnelem, który dla mnie jest wśród najlepszych żyjących pisarzy polskich" - powiedziała.
Dyrektor Instytutu Książki Dariusz Jaworski miał nadzieję, że "obecność tutaj przełoży się na większą liczbę przekładanych książek, lepszą znajomość naszej literatury i kultury, a może nawet na zmianę podejścia do naszych rodaków mieszkających tutaj, w Londynie". Jak dodał, jeszcze w tym roku polscy autorzy wezmą udział w co najmniej czterech wydarzeniach na terenie Wielkiej Brytanii. W najbliższy weekend Tokarczuk weźmie udział w dyskusji w Liverpoolu, a inni autorzy zaprezentują się podczas Essex Book Festival.
W środę w trakcie londyńskich targów polska pisarka mieszkająca w Wielkiej Brytanii Wioletta Grzegorzewska została umieszczona na tzw. długiej liście nominacji do prestiżowej Międzynarodowej Nagrody Bookera za książkę "Guguły" w tłumaczeniu Elizy Marciniak.
Na zakończenie targów Polska oddała miano honorowego gościa trzem państwom bałtyckim - Litwie, Łotwie i Estonii - które pokażą twórczość swoich pisarzy w 2018 roku.
Z Londynu Jakub Krupa