"Mamy tutaj ponad 135 państw, trochę jak w Organizacji Narodów Zjednoczonych" - śmiała się w rozmowie z PAP dyrektor festiwalu Jacks Thomas. Od wtorku do soboty brytyjska stolica będzie gościć ponad 40 imprez literackich oraz tysiące autorów i wydawców, którzy tutaj sprzedają prawa do największych bestsellerów, jak i pierwszych publikacji debiutujących autorów.
Książki tłumaczone z innych języków wciąż zajmują zaledwie 4 proc. wszystkich publikacji, które wychodzą w Wielkiej Brytanii, ale - jak przekonuje Thomas - to będzie się coraz bardziej zmieniać.
"Ten rynek rośnie wraz z tym, jak otwieramy nasze serca i umysły. W ciągu ostatniej dekady przetłumaczyliśmy bardzo dużo powieści i w tym momencie dwa najważniejsze języki obce to szwedzki i włoski. Mam jednak duże, naprawdę duże nadzieje, jeśli chodzi o tłumaczenia z języka polskiego" - dodała szefowa LBF.
W Londynie Polskę reprezentuje 12 autorów wybranych przez Instytut Książki, m.in. prozaicy Olga Tokarczuk i Jacek Dehnel, autor kryminałów Zygmunt Miłoszewski, eseiści Dariusz Karłowicz i prof. Andrzej Nowak, słynne małżeństwo tworzące książki dla dzieci Aleksandra i Daniel Mizielińscy, a także reportażyści Ewa Winnicka i Artur Domosławski. W tegorocznych targach bierze również udział ponad 50 wystawców z Polski - dwa razy więcej niż w latach ubiegłych.
"Polska ma naprawdę wszystko. Reportaż, fikcję, książki dla dzieci - powstaje u was to wszystko i teraz tylko musimy sprawić, aby było to dostępne dla całego świata" - mówiła Thomas.
We wstępie do programu targów prezydent Andrzej Duda napisał, że "dla narodu polskiego literatura ma znaczenie wyjątkowe". "W naszej historii bywały bowiem okresy, kiedy język i kultura zastępowały Polakom wolną Ojczyznę. Również dzisiaj, jako obywatele niepodległej Rzeczpospolitej, przywiązujemy wielką wagę do twórczości naszych poetów i prozaików" - zaznaczył.
Obecna na rozpoczęciu targów wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdalena Gawin podkreśliła w rozmowie z PAP, że promocja polskich książek jest niezmiernie ważna ze względu na skalę migracji i rozproszenia Polaków na całym świecie. "Przed chwilą rozmawiałam z ludźmi z British Council, którzy powiedzieli mi, że polski jest drugim najpopularniejszym językiem w Wielkiej Brytanii po angielskim. Ta diaspora może być ambasadorami naszej kultury, z dumą polecać naszą literaturę - także swoim angielskim przyjaciołom i sąsiadom" - zauważyła.
Polska wiceminister oceniła, że "jeśli będziemy popularni tutaj, to będziemy wszędzie". "Język angielski jest językiem międzynarodowym, używanym przez wszystkich Europejczyków i na całym świecie, więc ważne jest, aby polska kultura zaznaczyła się tutaj mocniej" - dodała.
Zdaniem Gawin, dzięki specjalnemu statusowi gościa honorowego na London Book Fair "będziemy mogli pokazać naszą literaturę w całej swojej różnorodności: od powieści przez reportaż do książek dla dzieci". "A do tego pamiętajmy, że Polska to także duży rynek zbytu, prawie 40-milionowy kraj, więc chcemy też zacieśnić więzy pomiędzy wydawcami z Polski i z zagranicy" - dodała.
Jak podkreślił dyrektor Instytutu Książki w Krakowie Dariusz Jaworski, "chcemy, żeby te targi były swoistym otwarciem okna, a może nawet drzwi, na polską kulturę". "Pewną polską specyfiką, wartością, którą możemy dać innym jest na przykład intelektualizm i świetne pióro prof. Andrzeja Nowaka i nieprzeciętny, filozoficzny talent Dariusza Karłowicza" - wskazał. I wyraził pragnienie, aby liczba tłumaczonych książek była większa.
Polska ma podczas tegorocznych targów status "Market Focus" - gościa honorowego i rynku, którym poświęcona jest największa uwaga. Aż dwóch polskich autorów zostało uznanych za "autora dnia" - Olga Tokarczuk (w środę) i Andrzej Sapkowski (w czwartek). Organizatorzy będą także świętować twórczość Józefa Konrada Korzeniowskiego, znanego jako Joseph Conrad - 2017 został ogłoszony przez polski Sejm rokiem jego twórczości.
Targi potrwają do czwartku, a wydarzenia towarzyszące - do niedzieli.
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)