89 prac malarskich z lat 1836-1936 można oglądać na wystawie, którą w czwartek otworzyło Muzeum Narodowe w Krakowie. „Mam nadzieję, że wystawa pozwoli zwiedzającym porównać sztukę polską z węgierską” - mówi węgierski kurator ekspozycji Peter Fertoszogi.

Zdaniem kuratora, Polacy i Węgrzy mają nie tylko podobną historię, ale i sztukę. „Doświadczyła nas historia. (…) Ostatnie obrazy na wystawie ukazują przeczucie tragedii, jaką będzie II wojna światowa, a ostatni autoportret – wyraża nadzieję” – mówił dziennikarzom w czwartek Fertoszogi.

Jak wyjaśnił, zwiedzający zobaczą początki i rozwój malarstwa węgierskiego. „Nasze malarstwo zaczęło się rozwijać na początku XIX w. (…) Jak wiadomo, nas Węgrów też ciężko doświadczyła historia i stąd nasze pewne opóźnienia, ale już na przełomie wieków nasza sztuka staje się równorzędna z europejską i światową” – powiedział kurator.

Lata 1836-1936 to stulecie bujnego rozwoju sztuki węgierskiej, począwszy od narodzin malarstwa narodowego, przez jego związki z impresjonizmem, postimpresjonizmem, secesją, awangardowymi nurtami w sztuce XX w., aż po art deco.

Ekspozycja, pozwalająca poznać wciąż nowoczesne dziedzictwo tej części Europy Środkowej, jest wspólnym projektem Muzeum Narodowego w Krakowie, Fundacji Sztuki Gabora Kovacsa oraz Węgierskiej Galerii Narodowej – Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie. Dopełniają jej dzieła z Muzeum Historycznego Budapesztu.

„Wystawa, którą otwieramy, poprzez niezwykle szeroki, reprezentatywny wybór znaczących dzieł daje nam doskonałą możliwość poznania dziejów sztuki węgierskiej, ale także zestawienia i porównania dziedzictwa tego bliskiego nam narodu z naszym własnym” – napisał we wstępie do katalogu wystawy dyrektor MNK Andrzej Betlej.

Jego zdaniem ekspozycję można odczytać jako „monumentalny fresk przedstawiający panoramę wątków, tematów, szkół i zjawisk artystycznych”. „Można rzec, że jest to podręcznik, ale podręcznik nam bliski, bo dotyczący również nas” – pisze o wystawie dyrektor MNK.

Zwraca też uwagę, że w czasie, kiedy powstały prezentowane obrazy, zarówno na Węgrzech, jak i na ziemiach polskich kreowały się podstawowe toposy świadomości, budując „pomost między mitami przeszłości a utopiami przyszłości, ku której spogląda niecierpliwa nadzieja czasu”.

Prace w Muzeum Narodowym w Krakowie są podzielone na dziewięć grup tematycznych: pierwsze cztery ogniskują się na dziejach malarstwa węgierskiego w XIX w., zaś kolejne pięć ukazuje jego dynamiczny rozwój w następnym stuleciu.

Wystawę otwierają portrety postaci zasłużonych dla budowania węgierskiej tożsamości narodowej – Istvana Szechenyiego, Sandora Petofiego i Ferenca Liszta, a także XIX-wieczne malarstwo pejzażowe, m.in. Karolya Marko i Sandora Brodskiego.

W kolejnych działach można zobaczyć m.in. portrety eleganckich dam i naturalistyczne sceny z udziałem ludu.

Dwie ostatnie części wystawy kontrastują ze sobą. Pierwsza gromadzi obrazy emanujące spokojem i melancholią, takie jak „Promenada I” Janosa Vaszaryego czy „Poranek” Istvana Szonyiego, a zamykają ją mroczne prace Lajosa Vajdy i Imre Amosa, zapowiadające nadejście wojny.

Wystawa w Krakowie czynna będzie do 22 stycznia.