W miłości w czasach nowych technologii nie ma miejsca na magię, zostaje sam realizm. „I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się, to nie mój świat” – śpiewał Artur Rojek. Sergi i Alex zmieniają się. Z osób, które wiele łączy, w ludzi, których jeszcze więcej dzieli.

Pełnometrażowy debiut Carlosa Marquesa-Marceta mógłby posłużyć za ilustrację tej popularnej piosenki grupy Myslovitz. Tyle że samotność wygrywają tutaj powtarzające się sygnały nieodebranego połączenia na Skypie. Bo to właśnie komputer przez najbliższy rok ma się stać powiernikiem wszystkich tajemnic pary bohaterów. Sergi i Alex stanęli bowiem przed próbą, która spędza sen z powiek pewnie niejednej parze bez względu na szerokość geograficzną. Plany, by założyć rodzinę, zostały odłożone o kolejny rok na rzecz zawodowej szansy, jaka otworzyła się przed kobietą. Tym samym najbliższy czas bohaterowie mają spędzić oddaleni od siebie o tytułowe 10.000 km. Tyle bowiem dzieli ich „stare”, bezpieczne życie w Barcelonie od Los Angeles, gdzie Alex ma realizować swój projekt naukowy.

Deklaracje dozgonnej miłości gasną z każdym dniem, bo właśnie na rozdziały dokumentujące kolejne etapy rozłąki podzielony jest obraz Marquesa-Merceta. Reżyser w subtelny, ale zarazem bezwzględny sposób przekonuje, że o związku na odległość zdecydowanie łatwiej się mówi, niż się w nim funkcjonuje. Bo pomimo szczerych chęci, na dłuższą metę, codziennej bliskości nie zastąpią e-maile, a intymnych chwil wideorozmowy na Skypie. Pomimo tego, że gdzieś z tyłu głowy mamy przeczucie, jak to wszystko się skończy, trudno oderwać wzrok od tego kameralnego, rozgrywającego się jedynie we wnętrzach melodramatu.

Hiszpański debiutant z dużą wprawą potrafi zawładnąć uwagą widza, przenosząc na niego kolejne dylematy swoich bohaterów. Od tych największych, które zawiązują akcję, po najbardziej błahe, kiedy łapiemy się na tym, że wraz z Sergim na różne sposoby interpretujemy złożonego naprędce z kilku słów SMS-a. „10.000 km” to kolejna definicja samotności. Jakże różna od tej, o której przed niespełna 50 laty w swojej powieści pisał Gabriel García Márquez. W miłości w czasach nowych technologii nie ma miejsca na magię, zostaje sam realizm. „I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się, to nie mój świat” – śpiewał Artur Rojek. Sergi i Alex zmieniają się. Z osób, które wiele łączy, w ludzi, których jeszcze więcej dzieli.

Kuba Armata

10.000 km | Hiszpania 2014 | reżyseria: Carlos Marques-Marcet | dystrybucja: Hagi Film | czas: 99 min | Recenzja: Kuba Armata | Ocena: 4 / 6