Więcej nie zawsze znaczy lepiej. Twórcy „Kick-Ass 2” próbują powtórzyć sukces pierwszej części całkowicie nie rozumiejąc jej największych atutów.

W 2010 roku żadna duża wytwórnia nie chciała promować ekranizacji komiksu Marka Millara i Johna Romita Jr. W końcu "Kick-Ass" uzyskał wsparcie Lionsgate i okazał się niespodziewanym sukcesem. Na całym świecie produkcja zarobiła prawie 100 mln dolarów i zbierała bardzo przychylne recenzje. Nic więc dziwnego, że Hollywood zdecydowało się na nakręcenie części drugiej, jednak w ciągu trzech lat w świecie Kick-Assa zaszły zmiany.

"Kick-Ass 2" wchodzi do kin dzięki Universal Pictures. Matthew Vaughn, reżyser części pierwszej zadowolił się stanowiskiem producenta, a za kamerą umieścił Jeffa Wadlowa, w którego mało imponującej filmografii znajduje się m.in. "Arena" i "Po prostu walcz!". Fabuła kontynuuje wątki z części pierwszej. Dave Lizewski (Aaron Taylor-Johnson) zainspirował nową falę zamaskowanych superbohaterów lecz sam schował kostium Kick-Assa do szafy. Mindy Macready (Chloë Grace Moretz) rozpoczyna naukę w szkole średniej ale zamiast lekcji wybiera walkę z przestępcami w kostiumie Hit-Girl. Role w końcu się odwrócą gdy dziewczyna spróbuje wkupić się łaski swoich rówieśniczek a Dave znajdzie przyjaciół w grupie Justice Forever, dowodzonej przez Pułkownika Stars and Stripes (Jim Carrey). Akcje będzie zmierzała do finałowej konfrontacji z The Motherfuckerem (Christopher Mintz-Plasse) i grupą opłaconych przez niego złoczyńców.

Pierwszy "Kick-Ass" był udanym kolażem motywów zapożyczonych z pop kultury, świeżego spojrzenia na amerykański mit superbohatera i przemocy, która zwłaszcza w wykonaniu 11-letniej postaci Hit-Girl wywołała wokół produkcji ożywioną dyskusję. "Kick-Ass 2" zdaje się wyznawać zasadę "więcej znaczy lepiej" i ostatni z wymienionych elementów doprowadza do skrajności. Próba gwałtu, podrzynanie gardeł, masowe morderstwa, wymioty i krew - "Kick-Ass 2" nie szczędzi widzom brutalnych scen. Jeff Wadlow nie jest w stanie zrealizować ich w ciekawy i przede wszystkim umowny sposób, który znamy z części pierwszej. Makabra jest całkowicie bezrefleksyjna, bez kontekstu i wniosków wyciągniętych przez bohaterów. To co w części pierwszej było szokujące, w "Kick-Ass 2" staje się po prostu ohydne.

Tuż przed amerykańską premierą filmu Jim Carrey zarzucił mu zbytnią brutalność i w obliczu strzelanina w Newtown, która miała miejsce kilka tygodni po zakończeniu zdjęć, zrezygnował z promowania produkcji. Dyskusyjna decyzja aktora wydaje się teraz usprawiedliwiona zwłaszcza, że postać Pułkownika Stars and Stripes nie należy do najłagodniejszych. Nicolas Cage jako Big Daddy w części pierwszej był równie brutalny, ale kiedy ściągał maskę superbohatera był w stanie dodać swojej postaci odrobinę niezbędnego humoru. Jim Carrey tego nie robi bo zbyt często na ekranie go nie oglądamy. Fabuła przeskakuje pomiędzy wątkami Kick-Assa, Hit Girl i The Motherfuckera, ale żaden z nich jest szczególnie interesujący. Chloë Grace Moretz po prostu wyrosła z roli. 11-letnia Hit Girl była postacią niespotykaną, teraz kiedy podrosła jest kolejną nastolatką z ciętym językiem. Christopher Mintz-Plasse jako Red Mist w "Kick-Ass" zagrał postać, z którą można było sympatyzować. Jego Motherfucker w "Kick-Ass 2" to sztampowy, jednowymiarowy antagonista w komiksowym stylu i w tym przypadku nie jest to komplement.

Pierwszy "Kick-Ass" był zrobiony na sporym luzie i miał posmak filmu niezależnego. Niezależnego również od wyniku finansowego, który dla twórców "Kick-Ass 2" wydaje się celem samym w sobie. Niestety producenci w dodatkowej scenie po napisach końcowych zostawili fabularną furtkę do zrealizowania części trzeciej. Miejmy nadzieję, że jeśli powstanie, to będzie wzorować się na pierwszym filmie z 2010 roku.

Kick-Ass 2 | USA 2013 | reżyseria: Jeff Wadlow | dystrybucja: UIP | czas: 103 min | Recenzja: Marcin Rybicki | Ocena: 2 / 6