Już sam tytuł – na plakatach widniejący z budzącym grozę dopiskiem „3D” – może odstraszyć mniej odpornych widzów. Tych, którzy dadzą się jednak skusić, czeka trudna próba. Fabularnie rzecz jest prosta: Gosia, nieco naiwna studentka, wychodzi ze swoim chłopakiem na imprezę. Bawi się kiepsko (do przystojnego chłopaka kleją się inne kobiety), więc daje się namówić na drinka nieznajomemu Mariuszowi. Mariusz okazuje się handlarzem organami – wrzuca do kieliszka Gosi narkotyk, potem nieprzytomną dziewczynę wywozi do jednego z poznańskich hoteli, gdzie wynajęci chirurdzy wycinają jej nerkę.
A potem dzieją się rzeczy jeszcze bardziej niebywałe: pod nieobecność Mariusza Gosia budzi się z narkozy, przypadkowo zabija pilnującego ją ochroniarza (!), zaszywa rozcięty, krwawiący brzuch igłą, nitką i zszywkami do papieru (!!) i próbuje poinformować kogokolwiek o swojej sytuacji – hotelowe korytarze przemierza zresztą ściskając foliową torebkę, w której chowa wyciętą nerkę. Tymczasem niewierny chłopak pół filmu spędza w barach go-go, zanim ruszy go sumienie i postanowi poszukać odtrąconej dziewczyny.
„Ostra randka” jest filmem tak absurdalnym, że nawet rzadko bywa śmieszna. Scenariusz nie trzyma się kupy, reżyseria jest umowna, dialogi drętwo imitujące męskie kino, bohaterowie papierowi, nudni, a na dodatek koszmarnie zagrani. Do dna – czyli poziomu osiągniętego nie tak dawno przez „Kac Wawa” – „Ostrej randce” jeszcze dość daleko, ale i tak to produkt wyjątkowo nieudany.
Ostra randka | Polska 2013 | reżyseria: Maciej Odoliński | dystrybucja: Film Point Group | czas: 87 min | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 1 / 6