"Odyseja", francusko-belgijska produkcja, opowiada o życiu jednego najsłynniejszych podróżników i badaczy mórz - Jacquesa-Yvesa Cousteau. Punktem wyjścia do opowieści w reż. Jerome'a Salle'a była książka "Capitaine de La Calypso", napisana przez wieloletniego przyjaciela i kompana Cousteau, Alberta Falco, oraz pierwszego syna podróżnika Jeana-Michela Cousteau.
Główny bohater filmu, Jacques-Yves Cousteau - jak przypomniał podczas niedzielnej gali dyrektor WFF Stefan Laudyn - "to nie tylko wielki podróżnik, ale także wielki filmowiec, który ma na swoim koncie m.in. Złotą Palmę w Cannes i Oscara". Widzowie mogą go znać m.in. z produkcji "Świat bez słońca" i "Świat milczenia".
"Ten film to wielkie wydarzenie w moim profesjonalnym życiu aktorskim. Nieczęsto aktor w swojej karierze zawodowej ma okazję odgrywać tego rodzaju postaci. Wyrosłem na filmach Cousteau, oglądałem je w telewizji. W przeszłości nigdy bym nie uwierzył, że znajdzie się okazja, abym sam odtwarzał tę postać" - mówił przed pokazem Lambert Wilson, odtwórca głównej roli i gość specjalny uroczystości. "Przedstawiamy historię człowieka z jego zaletami i wadami. Pomimo tych wad pokochałem tego człowieka i jestem dumny, że mogłem go odtworzyć" - dodał.
"Podczas swoich podróży do Antarktyki Cousteau miał objawienie i stał się bojownikiem dla ekologii" - przypomniał. "Dzięki niemu oddychamy pod wodą, to on w 1943 r. wymyślił butle tlenowe" - przypomniał.
"Sam film był wielką przygodą, ponieważ podczas kręcenia go odwiedziliśmy kilka różnych krajów, takich jak Chorwacja, Republika Południowej Afryki, Antarktyda oraz Bahamy. Reżyser, Jerome Salle (...), chciał, abyśmy wszystko na planie robili naprawdę. Uczyliśmy się nurkować, pływaliśmy na łódkach" - opowiadał aktor.
W filmie - zaznaczył Wilson - nie ma żadnych efektów specjalnych - "poza jednym". "W jednym momencie tej historii, w latach 40., Cousteau pokazuje swojej rodzinie piękno barwnego, podwodnego życia. Tę scenę kręciliśmy w Morzu Śródziemnym, a tam teraz nie ma już żadnych ryb. Dlatego musieliśmy je stworzyć - żeby pokazać to, co stało się inspiracją dla Cousteau" - dodał.
"W pewnym sensie to jest wręcz symboliczne dla wszystkich ideałów, które Cousteau reprezentował. (...) Był człowiekiem XX wieku; reprezentował zmianę podejścia i relacji ludzi do środowiska naturalnego. Cousteau uświadomił sobie, że zanika świat podwodny, giną ryby, na skutek takich czynników jak zanieczyszczenie, industrializacja i kwaśne deszcze. To on, jako pierwszy, pokazał nam, jak piękny jest podwodny świat. I jeżeli Antarktyka do dziś dnia pozostała nietknięta i taką pozostanie (...), to również jest to jego dzieło" - podkreślił Wilson.
Podczas uroczystości wręczono nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej dla producenta i najlepszego polskiego filmu prezentowanego na pokazach warszawskich 2016. W tym roku, z rąk dyrektorki PISF Magdaleny Sroki, otrzymał ją obraz "Ostatnia rodzina" w reż. Jana P. Matuszyńskiego i w produkcji Leszka Bodzaka oraz Anety Hickinbotham.
"Ostatnia rodzina", film uhonorowany do tej pory m.in. Złotymi Lwami na 41. Festiwalu Filmowym w Gdyni, opowiada o trzech dekadach z życia rodziny Beksińskich: malarza Zdzisława, jego żony Zofii oraz ich syna, dziennikarza muzycznego i tłumacza, Tomasza. W produkcji wystąpili m.in. Andrzej Seweryn, Dawid Ogrodnik oraz Aleksandra Konieczna.
W nocy, po podliczeniu wszystkich głosów, na stronie internetowej festiwalu - www.wff.pl - zostanie podany laureat nagrody publiczności.
32. Warszawski Festiwal Filmowy rozpoczął się 7 października. W programie festiwalu łącznie znalazło się ponad 170 filmów z przeszło 60 krajów.
Przez zagranicznych specjalistów z branży Warszawski Festiwal Filmowy zaliczany jest do najważniejszych na świecie dorocznych imprez poświęconych kinematografii - obok m.in. festiwali w Cannes, Berlinale i Wenecji.
Kolejna edycja imprezy odbędzie się w dniach 13 - 22 października 2017 r.