Wystawa w Muzeum Narodowym w Gdańsku nosi tytuł „Między słowami. Max Slevogt (1861–1932) i Bruno Paetsch (1891–1976). Dwa pokolenia niemieckiej ilustracji”.
Kuratorka wystawy Maja Baran powiedziała PAP, że wystawa odnosi się do dwóch awangardowych estetyk początku XX wieku - impresjonizmu i ekspresjonizmu.
„Slevogt i pochodzący z Gdańska Paetsch tworzyli w Berlinie, który w tamtym czasie był tyglem, gdzie się mieszały się i tworzyły rozmaite prądy artystyczne. Wystawa ma za zadanie pokazać, jak różne estetyki w tym czasie koegzystowały ze sobą i docierały one też do artystów lokalnych z Gdańska, czego przykładem jest twórczość Paetscha” – wyjaśniła.
Na ekspozycji pokazanych zostanie 19 rycin Slevogta do ostatniej opery Wolfganga Amadeusza Mozarta „Czarodziejski flet”, wydanych w 1920 roku przez Paula Cassirera, założyciela berlińskiej oficyny wydawniczej „Pan-Presse” specjalizującej się w publikowaniu pozycji bibliofilskich o charakterze kolekcjonerskim. Całość dzieła Slevogta zawiera 47 rycin. Muzeum Narodowe w Gdańsku posiada to wydawnictwo prawie kompletne, nie ma tylko jednej ilustracji.
"Ciekawe jest to, że artysta posłużył się autentycznym zapisem nutowym - wyciął faksymile oryginalnego pisma nutowego i wokół tych pięciolinii Mozartowskich stworzył swobodne, impresyjne rysunki na temat poszczególnych fragmentów libretta. Dzieło Slevogta to prawdziwy rarytas kolekcjonerski” – podkreśliła kuratorka wystawy.
Dodała, że w opozycji stylistycznej do rycin Slevogta są – również wykonane w 1920 roku – rysunki Brunona Paetscha. Stanowią one zespół ilustracji do powieści „Kuzyn Pons” francuskiego pisarza Honore de Balzaca, będącej częścią słynnej serii „Komedii ludzkiej” prezentującej historię ubogiego miłośnika i konesera sztuki, wyśmiewanego i wykorzystywanego przez krewnych.
„Paetsch jako artysta młodszy pokoleniowo uległ bardziej wpływom ekspresjonizmu. W przeciwieństwie do dzieł Slevogta rysunki Paetscha nie są już tak impresyjne i nie nawiązują bezpośrednio na narracji utworu, lecz są typowym ekspresjonistycznym wyrazem emocji i przeżyć” – objaśniła kuratorka.
Dodała, że siedem prezentowanych na wystawie ilustracji Paetscha, pochodzących ze zbiorów muzeum, powstało na potrzeby wystawiennicze i nie ukazało się nigdy w książce Balzaca.
„Pod względem formalnym odchodzą od tradycyjnych schematów. Z drugiej strony, ekspresjoniści tacy jak Paetsch mocno krytykowali społeczeństwo wielkich miast, przywiązanie do burżuazyjnych obyczajów i przemiany społeczne związane z szybko bogacącym się społeczeństwem miejskim. To samo przesłanie zawiera też utwór Balzaca” – zaznaczyła Baran.
Max Slevogt był wykształconym w Monachium artystą, który sprzeciwiając się nurtowi akademickiemu dołączył w 1901 r. do grupy Berlińskiej Secesji. Szybko stał się jednym z jej czołowych twórców. Slevogt wraz z Maxem Liebermannem i Lovisem Corinthem są bowiem określani jako „potrójna gwiazda niemieckiego impresjonizmu”. Poza malarstwem artysta parał się rysowaniem karykatur do magazynów oraz ilustratorstwem.
Bruno Paetsch był gdańskim artystą, który po zakończeniu nauki w miejscowej Kunstgewerbeschule (szkole rzemiosła artystycznego), wyjechał na studia do Berlina. Paetsch zajmował się głównie malarstwem olejnym, tworzył również pastele, gwasze, akwarele i ryciny. Jego przedstawienia nawiązywały do świata literatury i mitologii, tworzył też widoki miast, martwe natury i pejzaże naznaczone charakterystyczną melancholią. Studia w Berlinie zaowocowały odkryciem nowych nurtów w sztuce, które oddziaływały na późniejszą twórczość Paetscha w Gdańsku. Uciekając przed Armią Czerwoną opuścił rodzinne miasto w 1944 r. i osiadł w Hamburgu.
Wystawa prac niemieckich ilustratorów będzie czynna do 31 grudnia.