PREMIERA | „Frankofonia” na przemian drażni i fascynuje. W chwilach, w których na ekranie króluje kaznodziejski ton i patos, nowy film Aleksandra Sokurowa ociera się o niemal kampową przesadę. Od czasu do czasu rosyjskiemu reżyserowi udaje się jednak okiełznać tę nieznośną manierę i przyjąć znacznie bardziej kameralną perspektywę. W takich momentach „Frankofonia” zdradza uśpiony potencjał i okazuje się interesującą medytacją na temat napięć pomiędzy kulturą a polityką.
PREMIERA | „Frankofonia” na przemian drażni i fascynuje. W chwilach, w których na ekranie króluje kaznodziejski ton i patos, nowy film Aleksandra Sokurowa ociera się o niemal kampową przesadę. Od czasu do czasu rosyjskiemu reżyserowi udaje się jednak okiełznać tę nieznośną manierę i przyjąć znacznie bardziej kameralną perspektywę. W takich momentach „Frankofonia” zdradza uśpiony potencjał i okazuje się interesującą medytacją na temat napięć pomiędzy kulturą a polityką.
Fragmentom dokumentalnych kronik z czasów II wojny światowej towarzyszą odgrywane przez aktorów sceny przedstawiające wydarzenia z historii Luwru. Jakby tego było mało, reżyser wprowadza do filmu także futurystyczny wątek statku przewożącego najważniejsze dzieła europejskiej sztuki. Mnogość wątków wyraźnie szkodzi „Frankofonii”. Zbędne okazują się w nowym filmie Sokurowa scenki z udziałem Napoleona i – uchodzącej za symbol Francji – Marianny. Obie te postacie sprawiają wrażenie, jakby przybłąkały się na plan z jakiejś pośledniej farsy. Obecny w scenach z ich udziałem humor wydaje się przez to toporny i wysilony. Na takim tle jeszcze mocniej wybrzmiewa charakteryzujące reżysera czarnowidztwo. Pojawiający się na ekranie we własnej osobie Sokurow nie marnuje żadnej okazji do wygłoszenia monologu o kryzysie europejskiej kultury i jego katastrofalnych następstwach, które odczujemy w najbliższej przyszłości. Widoczny w tych zabiegach narcyzm sprawia jednak, że narracja reżysera, zamiast skłaniać do refleksji, wzbudza nieufność i prowokuje oskarżenia o hochsztaplerstwo.
Wszystko się zmienia, gdy Sokurow porzuca swą wątpliwą futurologię na rzecz powrotu do wydarzeń z czasów II wojny światowej. Reżyser skupia się wówczas na przedstawieniu relacji pomiędzy dyrektorem Luwru Jacques’em Jaujardem a oddelegowanym przez nazistów do nadzorowania placówki Franzem Metternichem. Choć obaj mężczyźni stoją po różnych stronach barykady, nawiązują sekretny sojusz, którego przedmiot stanowi ocalenie zbiorów muzeum przed wywózką z Paryża. Na przekór wojennemu barbarzyństwu Jaujard i Metternich wykazują się ujmującą troską o dziedzictwo kulturowe. Swoich działań nie uznają za przejaw heroizmu, lecz zwykłej przyzwoitości. Nie ma wątpliwości, że ich skromna postawa powinna dać do myślenia nie tylko widzom, lecz także megalomańskiemu Sokurowowi.
Frankofonia | Francja, Niemcy 2015 | reżyseria: Aleksander Sokurow | dystrybucja: Bomba Film | czas: 90 min | w kinach od 17 czerwca
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama