"Księga zachwytów" Filipa Springera jest, jak mówi sam autor, odpowiedzią na apele, by uczyć architektury wskazując pozytywne elementy polskiej przestrzeni. Autor postanowił "poszukać dobrych przykładów - takich, którymi można się zachwycić". Efektem jego poszukiwań stał się przewodnik - "subiektywny przegląd tego, co w polskiej architekturze może i powinno urzekać, ujmować, albo chociaż skłaniać do namysłu".
Jednak, jak reporter podkreśla we wstępie, "+Księga zachwytów+ nie jest kompendium najlepszych budynków w Polsce powstałych po 1945 roku". "To po prostu katalog obiektów, z których może wypłynąć dla odbiorcy jakaś nauka (albo nauczka) - o przestrzeni, o Polsce i jej historii, o ludziach" - tłumaczy.
Springer ułożył swój przewodnik nie według funkcji pełnionych przez zamieszczone w nim budynki, a według ich lokalizacji. Zaprezentował obiekty m.in. z Pomorza Zachodniego, Podlasia, Mazur i Warmii, Mazowsza, Dolnego Śląska, Małopolski i województwa świętokrzyskiego, Lubelszczyzny oraz Podkarpacia. Są to zarówno budynki znane, jak i zupełnie zapomniane, stare i całkiem nowe, spektakularne i niepozorne.
"Są trzy bardzo silne regiony, w których nie miałem problemu z wyborem obiektów do książki. To Warszawa, Wrocław i Górny Śląsk" - podkreśla autor. Jak dodał,
"to takie miejsca, w których ilość dobrych, interesujących i pouczających realizacji była nadmierna względem potrzeb tej książki" - mówił Springer na spotkaniu autorskim w Warszawie.
"Są też takie regiony - i przykro mi z tego powodu - w których miałem problem ze znalezieniem fajnych rzeczy, które nie odstawałyby od np. warszawskich. Takimi regionami były np. ziemia lubuska, województwo warmińsko-mazurskie i Podkarpacie, chociaż Rzeszów nadrabiał" - zaznaczył.
"Jeśli spojrzeć na to, jakie budynki np. z Kalisza, Częstochowy, Mławy, Zamościa i Konina są opisane w książce, to zauważymy, że one powstały głównie w PRL-u. To daje do myślenia, bo nagle okazuje się, że dystrybucja dobrej architektury nie była równomierna, nie wszędzie powstawały dobre rzeczy. W PRL dystrybucja była chyba jednak bardziej sprawiedliwa. To pokazuje, że doceniano mniejsze miasta" - zauważył.
Część z obiektów Springer zobaczył, kiedy podróżował po Polsce, niektóre zostały mu natomiast wskazane przez innych ludzi, "użytkowników architektury". Tak było np. z osiedlem Zamoyskiego w Zamościu, po którym autora "13. pięter" oprowadzał jeden z budowniczych osiedla, prezes lokalnej Spółdzielni Mieszkaniowej.
"Korzystałem z pomocy innych w zrozumieniu pewnych kwestii. Bywało też tak, że korzystałem ze swojego wcześniejszego doświadczenia" - opowiadał reporter. Za przykład podał Wydział Rzeźby ASP w Warszawie projektu warszawskiej pracowni JEMS Architekci, zgodnego z hansenowską estetyką Formy Otwartej, o której pisał w książce "Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach".
"Jakbym nie napisał książki o Hansenach, to nie umiałbym odczytać tego budynku. Byłoby to dla mnie niedostępne. Trzeba wiedzieć, co Hansen chciał zrobić na Powiślu w ASP, żeby zrozumieć czemu Jensi, którzy bez wątpienia szanowali Hansena, zaprojektowali taki, a nie inny budynek" - zaznaczył.
W książce zamieszczono kilka przykładów budynków "brzydkich" wraz z nazwiskami ich architektów. Zdaniem Springera np. Stefanowi Kuryłowiczowi, projektantowi luksusowego warszawskiego domu handlowego Vitkac, z nawiązką udało się zrealizować pokazanie "siły, w którym architektura i jej twórca są tylko narzędziami".
"Dla mnie ten budynek jest koszmarny ze względu na komunikat, jaki ze sobą niesie, ale genialny, jeśli chodzi o realizację idei, jaka za nim stoi. Uważam, że Vitkac w 100 procentach miał działać tak, jak działa. On z nawiązką realizuje intencję inwestora, aby to było nie tylko opakowanie dla drogich sklepów. Z każdego punktu, z którego patrzy się na ten budynek, ma być widać, że on nie jest dla biednych ludzi" - podkreślił. "To jest genialne w tym sensie, w którym Pałac Kultury jest genialny. Pod tym względem te budynki są do siebie podobne. Zmienił się tylko system, który stoi za tym komunikatem" - dodał reporter.
W przewodniku zostały opisane też m.in. Przystań Wodna w Bydgoszczy, Muzeum Emigracji w Gdyni, Dworzec kolejowy i biblioteka w Rumi, dworzec kolejowy w Poznaniu, Kościół pw. Miłosierdzia Bożego w Kaliszu, Biblioteka Uniwersytetu Zielonogórskiego, drapacz chmur Cosmopolitan w Warszawie, kaplica w Tarnowie nad Wisłą, Dworzec tramwajowy w Łodzi, Dom handlowy Solpol we Wrocławiu, Osiedle Książęce w Katowicach, III liceum ogólnokształcące w Tychach, Pawilon obsługi stacji paliw "Baza" w Sierczy, dworzec autobusowy w Kielcach, Sanatorium Fortunat w Nałęczowie oraz Filharmonia Podkarpacka w Rzeszowie.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Agora.
Filip Springer, stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, programu "Młoda Polska" Narodowego Centrum Kultury i Fundacji Herodot im. Ryszarda Kapuścińskiego, zadebiutował w 2011 roku reportażem „Miedzianka. Historia znikania”. Dzięki książce znalazł się m.in. w finale Literackiej Nagrody Nike 2012 oraz w finale Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki.
Jest także autorem książek: „Źle urodzone. Reportaże o architekturze PRL”, „Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach”, „Wanna z kolumnadą. Reportaży o polskiej przestrzeni” oraz, wydanych jesienią latem roku, "13. pięter". Jesienią ukaże sie jego książka podsumowująca projekt "Miasto Archipelag", w ramach którego Springer odwiedził wszystkie byłe miasta wojewódzkie.