Janusz i Gawronkiewicz stanowią jeden z najbardziej błyskotliwych twórczych duetów w historii polskiego komiksu
Dziennik Gazeta Prawna
Pierwsze strony nowego albumu Grzegorza Janusza i Krzysztofa Gawronkiewicza to karta tytułowa i początek maszynopisu powieści „Kwintesencja” niejakiego Eryka Olimpa. Lektura to raczej grafomańska, ale już na kolejnej stronie następuje zbliżenie na czytelników tegoż dokumentu: dwa mole książkowe żywiące się, czasem dosłownie, literaturą. Kolejne paginy komiksu wypełniają dyskusje obu robaczków komentujących przebieg akcji powieści, snujących rozmaite teorie dotyczące literatury, wykłócających się o znaczenie skomplikowanych wyrazów. Ich zdaniem „Kwintesencja” – którą kartka po kartce czytają – to dzieło geniusza, „bez wątpienia najwybitniejsza książka w dziejach”, o czym my, rzecz jasna, nie możemy się przekonać, bowiem na kartach komiksu obserwujemy jedynie owe mole książkowe, paginację kolejnych stron maszynopisu i od czasu do czasu jakąś plamę, bazgroł albo zabrudzenie.
Janusz i Gawronkiewicz stanowią jeden z najbardziej błyskotliwych twórczych duetów w historii polskiego komiksu, wystarczy sięgnąć po ich dwutomowe (nigdy nie przestanę czekać na ciąg dalszy!) „Przebiegłe dochodzenie Ottona i Watsona”, również nasycone literackimi aluzjami, cytatami i odniesieniami. „Kwintesencję” trudno być może nazwać komiksem: to swoisty eksperyment, zabawa formą i możliwościami gatunku, wystawiająca na próbę czytelnicze przyzwyczajenia. To jednocześnie przewrotny hołd złożony książkom – nie konkretnym tytułom (choć scenariusz Janusza przywołuje ich sporo), ale samej fascynującej, pochłaniającej, niezwykłej czynności, jaką jest czytanie. „Niechętnie opuszczam książki. Literatura to cały mój świat”, mówi jeden z robali. I ja go właściwie doskonale rozumiem.
Kwintesencja | scenariusz: Grzegorz Janusz, ilustracje: Krzysztof Gawronkiewicz | Wydawnictwo Komiksowe/Prószyński i S-ka 2015