Holenderskie instytucje kulturalne godnie obchodzą Rok Hieronima Boscha, ogłoszony na pięćsetlecie śmierci artysty
Najważniejszą spośród imprez będzie wystawa „Hieronymus Bosch – Visions of a Genius”, która zostanie otwarta 13 lutego w Het Noordbrabants Museum w rodzinnym mieście artysty ’s-Hertogenbosch, położonym w centralnej części Holandii. Zgromadzi 20 spośród wszystkich 25 znanych obrazów malarza oraz 19 jego rysunków. W ramach obchodów zaplanowano również festyn na ulicach ’s-Hertogenbosch, znanego skądinąd z wystawnego sposobu obchodzenia karnawału. Skuszeni wizją ostatkowego rozpasania oraz spragnieni kontaktu ze sztuką Boscha będą podziwiali jego ożywione cyfrowo obrazy oraz rozstawione w całym mieście trójwymiarowe modele postaci z jego dzieł.
To pomysł o wielkim potencjale – obrazy Boscha są bardzo fabularne, większość z nich w zasadzie opiera się wyłącznie na ilustrowaniu akcji, mnożeniu „przygód” bohaterów i różnorodnych scen rozgrywających się między nimi. Tak dzieje się chociażby w najsłynniejszym „Wozie siana” czy „Siedmiu grzechach głównych i czterech rzeczach ostatecznych”. W tym drugim obrazie – pełnym alegorii i scen z życia codziennego – jeden z wizerunków podpisany: „superbia” (czyli pycha lub duma) przedstawia nagą młodą kobietę, na której łono wskoczyła ropucha. Diabeł (podobny do małpy) biegnie pospiesznie, by przytrzymać lustro przed twarzą przerażonej. Cały obraz jest namalowany na blacie stołu, który miał przywoływać jedzących do umiarkowania.
Ale czy Boschowskie przesiąknięte chrześcijańską symboliką malarskie kompozycje potrafią szczerze poruszyć współczesnych widzów? Czy może są już dziś tylko reliktem pewnej barwnej epoki, który dziś posłuży jako ornament do publicznego festynu? Czy przefiltrowane przez popkulturę wizerunki z obrazów „malarza diabłów” się opatrzyły? Jest kilka powodów, dla których odpowiedź na każde z tych pytań jest przecząca, i nie jest to związane ani z kunsztem malarskim Boscha, ani jego religijnością.
Dzieła Boscha łatwo jest odbierać powierzchownie, przez ich widowiskowość. Zachwycić się ich przepychem, wczuć w atmosferę schyłkowości, sennego koszmaru, magii. W gruncie rzeczy jednak wymowa kompozycji jest bardzo konkretna, a przekaz wyrazisty. Pomimo że wrażliwość Boscha była bez wątpienia ukształtowana mistyką chrześcijańską, to jego malarstwo zawierało rzeczowe spostrzeżenia na temat ludzi i ich zachowań, ich codziennych spraw. Na przykład w „Kuglarzu”, scenie z jarmarku, zdziwiony duchowny pochyla się nad stołem, na którym rozłożone są magiczne przybory. Wykorzystując chwilę wywołanej zdumieniem nieuwagi, stający za duchownym człowiek kradnie mu sakiewkę – utkwiwszy zresztą wzrok w niebo. Zamieszkujący to niebo Bóg nie pomaga duchownemu, który utratą pieniędzy płaci za własną głupotę.
Dla Boscha oraz jemu współczesnych zagadnienia dobra i zła – oraz ich skutków – były problemami realnymi. Rozmyślano o nich całkiem konkretnie, nakazy Boże traktując jako instrukcję niezbędną do życia w złych i niebezpiecznych czasach. Trawiona wewnętrznymi wojnami i powstaniami chłopskimi Holandia została ostatecznie podbita przez Habsburgów. Na długo jednak ojczyzna twórcy pobożnych malowideł uchodziła za opuszczoną przez Boga, wydaną na pastwę śmierci i szatana.
Okres rzezi i gwałtów silnie stymulował do indywidualnego przeżywania wiary. Tym bardziej że ludzie skazani wcześniej na wsłuchiwanie się w głos kleru (który nie zawsze przybliża do Boga), otrzymali liczne przekłady Biblii i mogli samodzielnie studiować słowo Boże. Ówczesny styl życia klasy średniej kształtował popularny wśród holenderskich mieszczan ruch pobożności devotio moderna, który zalecał ubóstwo i miłosierdzie. Wezwanie do skromnego życia nie uprawniało do bezczynności w wydaniu żebraczym, bo nakazywało utrzymywać się z ciężkiej pracy.
Obrazy i rysunki Boscha są nie tyle ilustracją apokaliptycznych wizji czy grzesznych fantazji malarza, ile syntezą czasów, w których żył – czasów występku i towarzyszącej mu czasem gorliwej pobożności. Bosch nie oddawał się fantazjom, starał się patrzeć na okrutne czasy, w których żył, rzeczowo, interpretując je motywami zaczerpniętymi z Biblii. Wizje Hieronima Boscha są – jak to określił badacz jego twórczości Hans Hollander – obrazem conditio humana, zmiennej pozycji człowieka w świecie.
Można powiedzieć, że malarstwo Hieronima Boscha eksponowane uroczyście z okazji 500-lecia jego śmierci jest prezentowane w zupełnie innym świecie. O ile przed pięcioma wiekami wszyscy bali się albo Boga, albo szatana, o tyle dzisiaj wszyscy boją się chyba tylko recesji gospodarczej. Ale choć wizje przepełniające grozą zupełnie się zmieniły, wciąż boimy się równie mocno. I to jest chyba nieprzemijający element natury ludzkiej, który tak trafnie uchwycił Bosch.