„Trylogia ciągu” Williama Gibsona, rozpoczęta 30 lat temu powieścią „Neuromancer”, wreszcie doczekała się pełnego polskiego wydania
„Trylogia ciągu” Williama Gibsona, rozpoczęta 30 lat temu powieścią „Neuromancer”, wreszcie doczekała się pełnego polskiego wydania
/>
Wizjoner. Słowo, którym podobnie jak hasło „kultowy” szafuje się na prawo i lewo, w przypadku Williama Gibsona nie jest pustym frazesem. Mało jest pisarzy, których twórczość wyznaczyłaby odrębny, trwały trend. Gibsonowi się to udało, a zrodzony w jego wyobraźni cyberpunk zawojował świat.
Podobno na wrażliwość pisarza wpływają czasy, w których żyje. Im intensywniejsze, tym bardziej inspirujące. Gibson urodzony w USA w 1948 roku był świadkiem przemiany w sposobie myślenia, u której podstaw leżały hippisowska rewolta szalonych lat 60. i wojna w Wietnamie. Wychowywał się w miasteczku Wytheville w stanie Virginia. Opisywał je później jako miejsce, do którego wprawdzie nowoczesność zawędrowała, ale traktowana była z głęboką nieufnością. Ucieczką od tej frustrującej rzeczywistości okazała się literatura. Czytając utwory takich autorów, jak Allen Ginsberg, Jack Kerouac czy William S. Burroughs, Gibson także zapragnął zostać pisarzem. Jednocześnie porzucił religię, uznając ją za wytwór znienawidzonej przez siebie monokultury. Po śmierci rodziców przerwał edukację i podróżował po USA, a także Europie. Wyemigrował do Kanady, gdzie wrócił na studia i uzyskał tytuł magistra literatury angielskiej. Jak sam przyznał, wybór tego kierunku zmusił go do czytania książek spoza ram fantastyki, co w znaczącym stopniu poszerzyło jego literackie horyzonty. Gibson pozostał na uczelni w charakterze asystenta, jednak uczęszczał na warsztaty pisarskie i pod wpływem prowadzącej je Susan Wood zaczął pisać własne teksty, chociaż bardziej interesowała go punkrockowa rewolta, której echa docierały zza oceanu.
Przełomem w jego życiu był początek lat 80. i konwenty miłośników fantastyki, które odwiedził w Vancouver, Denver i Austin. To podczas nich poznał pisarzy Johna Shirleya, Bruce’a Sterlinga i Lewisa Shinera, którzy po przeczytaniu opowiadań Gibsona (wśród nich był między innymi „Johnny Mnemonic” zekranizowany później z Keanu Reevesem w roli głównej) uznali je za coś naprawdę wyjątkowego i zachęcili do dalszego pisania.
Nowatorską wizję Gibsona z czasem nazwano cyberpunkiem. Opierała się ona na świecie przyszłości, w którym bardzo zaawansowana technologia, oparta na cybernetyce, ultraszybkich komputerach i sieciach danych, zderzona została ze zdziczałym i zdemoralizowanym społeczeństwem mieszkającym w przeludnionych metropoliach. To świat, w którym najcenniejsza jest informacja magazynowana nie tylko na twardych dyskach, ale i wszczepiana bezpośrednio do ludzkich mózgów. Pojęcie cyberprzestrzeni, które funkcjonuje do dziś, zostało wymyślone właśnie przez Gibsona.
Pierwsza powieść Gibsona ukazała się w 1984 roku i nosiła tytuł „Neuromancer”. Jej bohater, haker Case, po okradzeniu swoich mocodawców zostaje ukarany wstrzyknięciem mykotoksyny, której działanie nie pozwala mu na ponowne wejście do cyberprzestrzeni. Aby to zmienić, Case sprzymierza się z tajemniczym Armitage’em, który w zamian za dezaktywację toksyny, zleca mu niewykonalną misję.
Książka odniosła gigantyczny sukces, a Gibson zdobył za nią tzw. potrójną koronę SF, czyli trzy najważniejsze laury literackie tego gatunku – Nebulę, Hugo i nagrodę im. Philipa K. Dicka. Popularność ta zaowocowała kolejnymi książkami, które wraz z „Neuromancerem” stworzyły „Trylogię ciągu”. Były to „Graf Zero”, w którym autor splótł wątki Bobby’ego – „sieciowego kowboja”, marszandki Marty oraz najemnika Turnera, będących graczami w intrydze bogatego biznesmena Josefa Vireka, oraz kończąca trylogię „Mona Liza Turbo”, w której Gibson pokazał powiązania świata biznesu i sztuki z przestępczością zorganizowaną.
Dzięki tym pozycjom cyberpunk stał się pełnoprawnym gatunkiem literackim funkcjonującym, rozwijającym się i niesamowicie inspirującym, a biorąc pod uwagę, jak dynamicznie rozwija się technologia informatyczna – całkiem prawdopodobnym. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie spełnią się te najbardziej mroczne wizje Gibsona. Choć sam autor w jednym z wywiadów opowiadał: „W 1984 opublikowałem »Neuromancera« i wszyscy mówili »Ojej, patrzcie, dystopijny koszmar!«. A ja przecież starałem się być optymistyczny!”.
„Trylogia ciągu” Williama Gibsona ukazała się nakładem wydawnictwa MAG
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama