Historia Gierka, niewykształconego górnika, gastarbeitera z przypadku, jest trochę historią komunistycznego Nikodema Dyzmy, tyle że Gierka, w przeciwieństwie do Dyzmy, rzeczywiście dało się lubić

BIOGRAFIA | Polacy Gierka wspominają dobrze – i to by się Gierkowi spodobało, bo chciał, żeby wszyscy go lubili: i naród, i klasa robotnicza, i aparat partyjny, i Związek Radziecki. Jego współpracownicy i oponenci z czasów, gdy Polska w latach 70. zeszłego wieku miała zostać drugą Japonią, twierdzą zgryźliwie, że owo etatowe budzenie sympatii to była jedyna polityczna strategia pierwszego sekretarza, a także jedyna sfera działalności publicznej, w jakiej czuł się pewnie. Narastający kryzys gospodarczy nie stanowił dla Gierka problemu – po prostu nie przyjmował go do wiadomości – ale utrata społecznego zaufania po 1976 roku kompletnie go załamała.
Gajdziński wykonał pracę biografa sumiennie – jego książka o Gierku nie jest ani potępiająca, ani gloryfikująca, układa się za to w obiektywną narrację o karierze, która nie byłaby możliwa w innych warunkach politycznych. Historia Gierka, niewykształconego górnika, gastarbeitera z przypadku, jest trochę historią komunistycznego Nikodema Dyzmy, tyle że Gierka, w przeciwieństwie do Dyzmy, rzeczywiście dało się lubić. Zapewnił wyposzczonym Polakom namiastkę wolności i konsumpcyjnego raju, ale był także łagodnym człowiekiem kompromisu. Inna sprawa, że Gierek wciąż musiał udowadniać swoją przydatność starym towarzyszom, czy to w Moskwie, czy to w Warszawie: jego prowincjonalne pochodzenie oraz emigrancka przeszłość nie budziły zaufania. Stąd takie samobójcze akty lojalności jak wpisanie do Konstytucji PRL wiecznej przyjaźni z ZSRR.

Czy Gierek zmodernizował Polskę? Niewątpliwie tak. Czy ją zrujnował? Bez wątpienia tak. Oto paradoks, dla wyjaśnienia którego warto czytać książkę Gajdzińskiego.

Trwa ładowanie wpisu

Gierek. Człowiek z węgla | Piotr Gajdziński | Wydawnictwo Poznańskie 2014 (4)