Twoja kariera trwa już dwadzieścia lat. Czy występ w „Rayu Donovanie” w jakiś sposób ja zmienił?
Na początku w ogóle o tym nie myślałem. Zdecydowałem się na te rolę, bo spodobał mi się scenariusz. Okazało się, że serial odniósł spory sukces, a jego popularność wpłynęła na większe zainteresowanie mną i moją rodziną, a to nie zawsze musi być pozytywnym doświadczeniem. Ale tak naprawdę to były bardzo dobre dwa lata. To świetne uczucie być docenionym przez publikę oraz kolegów po fachu. Co do mojej kariery jednym z powodów, dla których zostałem aktorem, była możliwość ciągłych zmian, różnorodności i swoboda doboru ról. Teraz jest to o wiele trudniejsze, gdy spędzasz na planie serialu sześć miesięcy. Ale z drugiej strony mam teraz dzieci, a praca w telewizji oferuje mi większą stabilizację.
Ray Donovan to postać złożona i niejednoznaczna. Czy to miało wpływ na twoją decyzję o przyjęciu roli?
To jest do stworzenia świetnego dramatu: poczucie rozdarcia, ci skonfliktowani z samymi sobą bohaterowie. Ten dualizm zawsze pociągał mnie w klasyce, choćby u Szekspira. Pamiętasz „Kupca weneckiego”? To powstało w czasach elżbietańskiej Anglii, a do dziś robią wrażenie wewnętrzne monologi Shylocka. To przecież negatywny bohater, ale jego rozważania o uczuciach, emocjach i lekach pozwalają spojrzeć na niego przychylniej.
Jak gra się taką skomplikowaną postać?
To ciężkie doświadczenie. Gdy przeczytałem scenariusz pierwszego odcinka, wydawało mi się, że to postać bardzo minimalistyczna. Pomyślałem, że to będzie względnie prosta rola. Kręcimy jednak czternaście godzin dziennie przez sześć miesięcy i przebywanie na tej emocjonalnej karuzeli okazywało się z czasem niezwykle trudne. Staram się więc bardzo zostawić Raya za sobą, gdy wychodzę z pracy. Nie jest łatwo grac bohatera, który odczuwa tyle wewnętrznego bólu. Potem trudno się od tego odciąć.
Ray naprawia problemy innych. A co jest jego największym problemem?
Jego związek. Nie potrafi otrzymać otwartego i intymnego związku. Stała częścią jego natury jest cierpienie i on uważa, że powinien tłumić w sobie ten ból, radzić sobie z nim samodzielnie i innych trzymać na dystans.
W takim razie co jest jego najmocniejsza strona?
Stara się jak może być dobrym ojcem. Kocha swoje dzieci ponad wszystko i jest niesamowicie lojalny wobec swojej rodziny. Jest w stanie poświęcić dla nich wszystko.
„Ray Donovan” to twoja druga poważna telewizyjna rola. W 2007 roku zadebiutowałeś w kilku odcinkach „Kryminalnych zagadek Las Vegas”. To zupełnie inne seriale. Czy było to bardzo odmienne doświadczenie?
Niespecjalnie. Praca na planie tych dwóch seriali wcale tak bardzo się nie różniła. Kręcąc „Kryminalne zagadki…”, nauczyłem się wiele na temat tego, jak działa telewizyjne medium. Zaimponował mi talent scenarzystów, którzy potrafili stworzyć specjalnie dla mnie bardzo wielowymiarowa postać, mimo rozrywkowej natury serialu. Realizacja przebiegała jednak znacznie szybciej niż w przypadku „Raya Donovana”. My robimy dwanaście odcinków w roku, a „Kryminalne zagadki” to produkcja ogólnodostępnej stacji CBS, gdzie w ciągu roku realizuje się ich ponad dwadzieścia.
Płatne kanały królują w amerykańskiej telewizji, zdobywają więcej nagród i oferują ambitniejsze produkcje. Czy jesteś zdania, ze z artystycznego punktu widzenia podział pomiędzy ogólnodostępną a kablową telewizją w USA ciągle sie rozrasta?
Na pewno pewne płatne kanały przewodzą w pewnych sprawach, tworzą nowe telewizyjne ścieżki, wprowadzając medium na wyższy poziom. A z drugiej strony stacje ogólnodostępne produkują w roku znacznie więcej odcinków, co nie wpływa dobrze na ich jakość. Ale z własnego doświadczenia wiem, ze stacje kablowe z roku na rok tez starają się szukać sposobów, aby kręcić swoje seriale coraz szybciej, więc ten problem wcale nie jest taki jednoznaczny.
Myslisz, ze współczesne postrzeganie świata filmu i telewizji jest inne od tego, które funkcjonowało jeszcze do niedawna?
Tak. Jestem właśnie jedną z tych osób, która uważa, ze kiedyś filmy były postrzegane jako coś dla dorosłych, a telewizja była dla dzieci. Obecnie te role się odwróciły. Wszystkie współczesne serie filmowe i wielkie blockbustery sprawiły, że teraz kino skierowane jest do młodszej widowni. Natomiast programy telewizyjne, szczególnie płatnych stacji kablowych, oferują coś bardziej dla dorosłych.
„Ray Donovan” to serial bardzo przygnębiający i ciężki. Czy czasem nie chciałbyś dla przeciwwagi przyjąć jakiejś lekkiej, komediowej roli?
Zdarza się, ze nie marze o niczym innym, tylko o spróbowaniu swoich sił w półgodzinnym serialu komediowym. Zaczynałem jako aktor komediowy. Sam pisałem różnego rodzaju monologi i potem występowałem z nimi na scenie. Prawda jest taka, ze bardzo za tym tęsknie. Tak samo jak za przedstawieniami teatralnymi, uwielbiam kontakt z publicznością. Mam nadzieje, ze niedługo nadarzy się okazja, aby do tego wrócić.