Już podczas udziału w II edycji programu „Mam talent” pokazała, że doskonale czuje się w retro klimacie. Swoim wykonaniem „Rehab” z repertuaru Amy Winehouse
zachwyciła jury tak, że zaczęli ją nazywać „polską Amy Winehouse”. Programu jednak nie wygrała i możecałe szczęście. Dzięki temu bez nadmiernej presji mogła skupić się na nagraniu debiutu. Co ważne, wytwórnia nie epatowała w promocji nawiązaniami do „Mam talent”. Płyta „Ania Teliczan” jest bowiem antymamtalentowa”. Artystka poszła zresztą podobną drogą co Alicja Janosz z „Idola”, która na nowej płycie „Vintage” również nawiązuje do amerykańskich retro dźwięków.

Nie sądzę, żeby spodobała się nastoletnim widzom programu. To materiał bardzo silnie osadzony w muzycznym kurzu, amerykańskim, ale też polskim. Dzięki producentowi Troyowi Millerowi zyskał przy tym nowoczesny sznyt. Współpracownik ulubionej wokalistki Ani, wspomnianej Amy, oraz Adele i Marka Ronsona zna się na łączeniu bitów niegryzących się ze współczesnością z dźwiękami z przeszłości jak mało kto. W muzykę Teliczan wpiął czar, prostotę i melodykę charakterystyczną chociażby właśnie dla The Supremes. Ania dodała do tego polskie odniesienia. Zwolnione gitary, balladowe klawisze, rytmiczna perkusja, chórki i do tego delikatnie lejący się wokal Ani na zmianę zmieniający niskie tony z wysokimi w numerze „Był taki ktoś” to przykład numeru, którego pozazdrościłaby jej pewnie i Irena Jarocka, i Maria Koterbska.

Z kolei singiel „One True Lover” brzmi jak z płyty rozkochanej w retro Brytyjki Duffy. Rytmiczny kawałek ze smyczkami, trąbkami i klawiszami to idealny prywatkowy rozkręcacz. Trochę rhythm and bluesa, trochę bigbitu. W ostatnią środę miał premierę teledysk do tego utworu, również osadzony w klimacie sprzed lat. Czarno-biały film odwołuje się do jednego z najważniejszych filmów Nowej Fali „Do utraty tchu” Jean-Luca Godarda. Do całego klimatu doskonale pasują również teksty autorstwa Teliczan oraz Andrzeja Piasecznego: uniwersalne, nieodnoszące się bezpośrednio do współczesności, proste, ale nie prostackie, bez żadnych „jejeje...”, „baybe” czy przekleństw.

Teliczan w „Był taki ktoś” śpiewa: „To tylko wiatr/śpiewa wciąż te kilka nut/to właśnie dziś/smutek mnie odnalazł znów”. Bez nadęcia, płaczliwości i samozadowolenia. Taka jest ta płyta.