W sklepach muzycznych trwa mały festiwal Gojiry: zaledwie parę tygodni temu ukazało się koncertowe wydawnictwo „Flesh Alive” (2 DVD + CD), a teraz na półki trafił piąty studyjny album Francuzów „L’enfant sauvage”. W specjalnej edycji wzbogacony o DVD z kolejnym koncertem. Ale Gojiry nigdy za dużo: każda z tych płyt to wulkan energii i dowód, że muzycy z Bayonne to ekstraklasa metalowej sceny. Polscy fani nie powinni narzekać: w tym roku mogli Gojirę oglądać na żywo już dwukrotnie, podczas festiwali Sonisphere i Ursynalia. Żywiołowa reakcja publiczności sprawiła, że lider grupy, Joe Duplantier, zapowiedział, że formacja wróci na kolejne koncerty jak najprędzej. I łatwo uwierzyć, że nie była to kurtuazja. Francuzi, obecni na scenie od ponad piętnastu lat, dopiero teraz na dobre przebijają się do światowej czołówki. „L’enfant sauvage” przypieczętuje ich triumf.
To pierwszy album Francuzów wydany pod szyldem Roadrunner Records. Joe Duplantier nie ukrywał entuzjazmu w związku z podpisaniem nowego kontraktu: „Roadrunner zawsze był dla nas wielkim źródłem inspiracji. Odkryliśmy Sepulturę, Machine Head, Death, Fear Factory i wiele innych wspaniałych kapel dzięki tej wytwórni”, mówił. Nazwy zespołów, które wymienił, padły nieprzypadkowo – z każdym z nich łączy Gojirę bliższe lub dalsze muzyczne pokrewieństwo. Numery Francuzów łączą melodyjny death metal z przebojowym groove metalem, melodykę z piekielną techniczną precyzją, ciężar gitarowych riffów ze specyficzną dźwiękową nostalgią.
Trudno w repertuarze Gojiry znaleźć klasycznie skomponowane numery. Jeśli szukacie piosenek zbudowanych na schemacie zwrotka- refren, na „L’enfant sauvage” ich nie znajdziecie. Muzycy zasypują za to słuchaczy radykalnymi zmianami tempa i linii melodycznych. Już w otwierającym „L’enfant sauvage” trwającym blisko siedem minut numerze „Explosia” znalazły się pomysły, z których inny zespół zrobiłby trzy piosenki. Fascynujące jest to, że muzyka Francuzów trafia nie tylko do wielbicieli heavy metalu. Gojira gra ciężko, chwilami brutalnie, ale inteligentnie, pomysłowo, zaskakująco. Posłuchajcie „L’enfant sauvage”, zobaczcie – najlepiej na własne oczy, gdy tylko będzie to możliwe – koncert. Gojira na pewno was pochłonie.
GOJIRA | The Flesh Alive | Mystic
GOJIRA | L'enfant sauvage | Roadrunner/Warner Music