Ukazała się nowa płyta brytyjskiego Muse - "The 2nd LAW". Ile na niej geniuszu, a ile kiczu?

To zaczynamy naszą chrześcijańsko- gangsta, rapowo-jazzową odyseję z ambientowym, niepokornym dubstepem i metalową flamenco psychodelią – napisał kilka miesięcy temu o pracy nad nową płytą Muse na swoim Twitterze wokalistka kapeli Matt Bellamy. Kiedy się słucha szóstej płyty Muse „The 2nd LAW”, okazuje się, że w zasadzie nie żartował. Album jest mieszanką tak różnych gatunków, że można wymienić każdy rodzaj wymyślonej do tej pory muzyki – może poza szantami – i znajdzie się go na płycie Brytyjczyków. Do czego zdążyli już zresztą przyzwyczaić na swoich wcześniejszych krążkach. Wszystkie łączy jedna cecha: eksperymenty. To powoduje, że Muse zaskakuje, a to jedna z rzadszych cech współczesnych wykonawców. Zresztą sam basista Chris Wolstenholme w wywiadzie dla „Kultury” pięć lat temu przyznał: „Kiedy dojdziemy do wniosku, że nie możemy posunąć się dalej i zrobić czegoś nowego, to zakończymy działalność”. Na razie Muse trzyma się słusznego kierunku. W tych eksperymentach, podobnie jak na wydanej trzy lata temu „The Resistance”,

Film

Muse dochodzą momentami blisko kiczu. Ale przecież zahaczali o niego chociażby Dawid Bowie czy Queen i to z jakim skutkiem! Efekciarstwo i patos to nieodłączne cechy zespołu Bellamy’ego. Niedziwne więc, że to właśnie ich numer – „Surival” – z „The 2nd LAW” był główną piosenką niedawnych Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Wypełnia go gitara w stylu Briana Maya z Queen, doniosłe chórki i wysoki, niemal operowy wokal Bellamy’ego. Inny kawałek z „The 2nd LAW”, „Madness”, mógłby się znaleźć na albumie Depeche Mode, a „Panic Station” na pierwszych płytach Red Hot Chili Peppers. Finalne „The 2nd Law: Unsustainable” i „The 2nd Law: Isolated System” to z kolei dźwiękowa zabawa w stylu Apex Twin. Najbardziej wzruszające momenty na krążku to utwory napisane przez basistę.

W balladzie „Save Me” i szybkim, gitarowym „Liquid State” Chris Wolstenholme opowiada o swojej walce z uzależnieniem od alkoholu. Wszystkie kawałki na tej płycie pokazują, że Muse ani myślą wybierać łatwą drogę. Bawią się strukturami piosenek, wokalizą. Zbierają dźwięki, z których część kojarzy się z muzyką sprzed lat, i budują z tego misterną tkaninę z na przemian wyszywanymi przebojami i zakręconymi muzycznymi fajerwerkami. Działają dokładnie tak jak 13 lat temu, kiedy jako dwudziestolatkowie wydali debiut „Showbiz”. Wciąż widać i słychać w nich świeżość i wiarę w swoje działania. Materiał z „The 2nd LAW” Muse zagrają na żywo 23 listopada w łódzkiej Atlas Arenie. Miano znakomitego koncertowego bandu to, po materiale „The 2nd LAW”, kolejny powód, dla którego warto tam być.

MUSE | The 2nd LAW| Warner Music