Podczas gdy Dorota Masłowska zamiast pisać ciekawe rzeczy, głównie o nich opowiada w hurtowo udzielanych wywiadach, a starsza o pokolenie Olga Tokarczuk prowadzi coraz bardziej zadziwiające (i niepokojące czytelników) eksperymenty literackie, o wiele mniej medialna Joanna Bator pisze kolejne świetne powieści. To właśnie Bator jest dzisiaj najważniejszym kobiecym nazwiskiem polskiej literatury. Wydanym w 2004 roku „Japońskim wachlarzem”, a także późniejszymi powieściami – „Piaskową Górą” i „Chmurdalią” – pisarka wysoko ustawiła sobie poprzeczkę. Nowa powieść Bator, „Ciemno, prawie noc” to horror a rebours, kojarzący się w największym stopniu z dokonaniami Ladislava Fuksa. Autorka po raz kolejny akcję powieści umieszcza w Wałbrzychu, do którego po wielu latach powraca dziennikarka Alicja. W mieście rozgrywają się zagadkowe rzeczy. Od jakiegoś czasu znikają dzieci albo pojawia się prorok twierdzący, że rozmawia z Matką Boską Wałbrzyską. Wychodząc od oryginalnie pomyślanej fantasmagorii, Bator powraca w „Ciemno, prawie noc” do sprawdzonych literackich konceptów zaczerpniętych z dylogii, na którą złożyły się „Piaskowa Góra” i „Chmurdalia”. Chodzi o rzadką w nowej polskiej literaturze umiejętność budowania historii, nie tylko nastrojów, kreowaną poprzez trafnie podpatrzone i opisane drobiazgi codzienności, w których tak zwane wielkie sprawy mieszają się z marginalnymi.
Powracająca do Wałbrzycha Alicja chce napisać reportaż o zaginionych dzieciach, ale równolegle odnajduje własne wspomnienia. Śmierć rodziców i siostry bohaterki sąsiaduje z fascynująco oddanymi przez Bator miejskimi legendami. To zwielokrotniona tajemnica: ojciec Alicji trwonił czas na poszukiwanie skarbu zamku Książ, a piękna siostra Ewa popełniła samobójstwo. Gatunkowa struktura powieści Joanny Bator wpisuje się w modne rejestry narracji gotyckiej (wyrafinowane nawiązania do klasyki nurtu), jest jednak pojemna. Bo dla autorki sztafaż horroru został użyty głównie na potrzeby zbudowania kolejnego literackiego ogniwa łączącego opowieść o kobiecie wydziedziczonej, szukającej własnych, wypartych bądź zapomnianych korzeni. „Wróciłam, by zrozumieć, co się stało” – mówi bohaterka. Alicja, podobnie jak Dominika Chmura z „Chmurdalii”, wraca do Wałbrzycha nie tyle po to, żeby rozwikłać kryminalną zagadkę dotyczącą zniknięcia Andżeliki, Patryka i Kalinki, ile by odkryć siebie samą, zrozumieć wybory rodziców oraz własne niedopasowanie. Żeby na krawędzi nocy i poranka, „ciemności, prawie nocy”, ujrzeć szansę na dzień.
Aktualizacja: 6 czerwca 2013 roku Joanna Bator została laureatką Nike
CIEMNO, PRAWIE NOC | Joanna Bator | W.A.B. 2012