Uwielbiam czytać stare reportaże. Jedną z moich guilty pleasures jest czytanie archiwalnych wydań „Ekspresu Reporterów”, choć wiele tekstów tam publikowanych dzisiaj wydaje się ledwie ciekawostkami. Lubię przeglądać stare zbiory albo nowe wydania reportaży sprzed lat, takie jak opublikowany nakładem Krytyki Politycznej „Mulat w pegeerze” (2011). Nie szukam w tych lekturach paraleli między przeszłością a współczesnością (choć wybitne reportaże się nie starzeją – poczytajcie teksty Hanny Krall czy Ryszarda Kapuścińskiego; często są aktualne i dziś). Nie ma w tym również sentymentu, raczej ciekawość. Jeśli czytamy reportaże, by dowiedzieć się czegoś o świecie, to ja z premedytacją poznaję w ten sposób rzeczywistość sprzed lat dwudziestu, trzydziestu, pięćdziesięciu. Zbiór „100/ XX” jest dla mnie więc jak Święty Graal. Co najlepsze, ktoś – w tym przypadku Mariusz Szczygieł – wziął na siebie cały trud: tego Graala znalazł, odświeżył i postanowił się nim podzielić.
W tym monumentalnym wydawnictwie jest wszystko: absolutna czołówka polskich reporterów XX wieku, doskonałe literacko teksty, ważne tematy, wielka Historia i całkiem małe, prywatne historie. Wszystko układające się w kolekcję zaskakująco spójną, kompletną, fascynującą. Można się co prawda spierać o dobór tekstów, można zdziwić się brakiem niektórych wielkich nazwisk (nie ma w „100/ XX” tekstów Prusa, Szczypiorskiego czy Torańskiej) – o wszystkich, czasem bardzo trudnych decyzjach, Mariusz Szczygieł opowiada w wywiadzie, który dziś publikujemy, i we wstępie do całego zbioru. To dobór autorski, ale reprezentatywny, bogaty, w miarę możliwości pełny, wszak dokonał go znakomity reporter i dziennikarz. Nie wystawiam zwyczajowej oceny, „100/ XX” to wydawnictwo niemające sobie równych. Fascynująca lektura. Elementarz reportera, ba, właściwie każdego dziennikarza. Prawdziwy wehikuł czasu. Wsiadajcie, to podróż, w którą trzeba się wybrać.
100/XX. Antologia polskiego reportażu XX wieku | redakcja Mariusz Szczygieł | Czarne 2014