Matthew Hemerlein jako Lo-Fang wydał właśnie debiutancki krążek „Blue Film”, który powinien spodobać się fanom grania w stylu Jamesa Blake’a.

Podczas najbliższych koncertów Lorde w USA będzie jej supportem. Patrząc na to, jaką karierę w ostatnich miesiącach zrobiła ta wokalistka, wypada tylko Matthew Hemerleinowi pogratulować, ale trzeba przyznać, że sobie na taką promocję zasłużył. Jako Lo-Fang wydał właśnie debiutancki krążek „Blue Film”, który powinien spodobać się fanom grania w stylu Jamesa Blake’a. Falset na wokalu, oniryczne dźwięki – tym czaruje klasycznie wykształcony skrzypek, który zagrał na „Blue Film” na wszystkich instrumentach. Sporo tu elektronicznych sekwencji, ale też dźwięków z instrumentów wykorzystywanych w filharmoniach. Matthew ułożył z tego ciekawe danie, choć jego lekko zniewieściały głosik może niektórym przeszkadzać. Graniu bliskiemu popu brakuje co prawda momentami muzycznego ognia, ale nie znaczy to, że krążek nie wciąga. Senne, psychodeliczne dźwięki upajają z każdym przesłuchaniem mocniej

Lo-Fang | Blue Film | 4AD/Sonic | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 4 / 6