„Wieże Bois-Maury” Hermanna to gratka dla miłośników europejskiego komiksu.

Podobno Hermann Huppen miał być stolarzem, ale ucząc się fachu, wytrzymał nieco ponad dwa tygodnie. Dobrze się stało – europejski komiks straciłby jedną ze swoich największych gwiazd. Hermann – belgijski artysta podpisuje swoje prace wyłącznie imieniem – jako twórca komiksowy ma jednak charakter rzemieślnika. Nie należy do tych największych, jak Moebius czy Milo Manara. Ale pracuje bez wytchnienia, a każdy narysowany i napisany przez niego komiks to gwarancja solidnej rozrywki.

Polscy czytelnicy jego twórczość mogli poznać zaledwie we fragmentach. Ukazało się wydanie jednego z jego najciekawszych albumów – „Krwawych godów” według scenariusza Jeana van Hamme’a, w swoim czasie pojawiły się na rynku także dwa – wyciągnięte ze środka serii – albumy z postapokaliptycznego cyklu „Jeremiah”. Dopiero teraz Wydawnictwo Komiksowe zaczęło nadrabiać zaległości: na pierwszy ogień poszła seria „Wieże Bois-Maury”. Ukazały się już cztery tomy, piąty powinien pojawić się wkrótce. Po cichu liczę na to, że uda się nie tylko wydać cały cykl, lecz także inne dzieła Hermanna.

„Wieże Bois-Maury” to z pewnością jeden z najambitniejszych projektów Hermanna. Belg początkowo planował tylko jeden album, ale we własnym scenariuszu dostrzegł większe możliwości. Seria debiutowała w 1984 roku, dziś liczy już piętnaście tomów. Od jedenastej części ukazuje się pod tytułem „Bois-Maury”, od dwunastej zaś scenariusze pisze Yves H, syn Hermanna, z ojcem współpracujący także przy licznych komiksowych one-shotach. „Wieże...” to epicki fresk z czasów średniowiecznej Europy. Postacią łączącą wszystkie tomy cyklu jest rycerz Aymar de Bois-Maury, ale często pozostaje on na drugim planie. Hermann przedstawia bowiem rozmaite aspekty średniowiecznego życia. Opisuje losy możnych i nędzarzy, najemników i złodziei, mnichów i kanalii. Tworzy wielobarwną, realistyczną sagę, niepozbawioną akcji, lecz skupiającą się raczej na wewnętrznych przeżyciach bohaterów. Odrobinę przypomina to powieści historyczne Kena Folletta, takie jak „Filary Ziemi” (które swoją drogą ukazały się później niż pierwsze tomy „Wież Bois-Maury”).

Hermann ma dziś na karku 75 lat, ale wcale nie zamierza zwolnić tempa. W swojej bibliografii ma tak różne dzieła jak przygodowy cykl „Bernard Prince”, inspirowana klasycznym komiksem Winsora McCaya „Mały Nemo” seria o Nicu czy realistyczny antywojenny manifest „Sarajevo Tango”. Rysował westerny, horrory i science fiction, ale wciąż mu mało. W ubiegłym roku wydał 32. tom „Jeremiah”, narysowany do scenariusza syna „Retour a Congo” oraz specjalne zbiorcze wydanie „Wież Bois-Maury”. I nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie wybierał się na emeryturę.

Wieże Bois-maury. Tom 3: Germain, tom 4: Reinhardt | scenariusz i ilustracje: Hermann | Wydawnictwo Komiksowe 2013 | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 4 / 6