„Gorączka” Michaela Manna ma już na karku niemal 20 lat. Wciąż jednak zachwyca jedną z najbardziej realistycznych strzelanin w historii kina.

Pojedynek strzelniczy złodziei, którzy właśnie napadli na bank, oraz policjantów w „Gorączce” jest jednym z najdłuższych w kinie. Robi piorunujące wrażenie, technicznie jest majstersztykiem. Niech świadczy o tym fakt, że kilka lat po premierze scenę tę pokazywano amerykańskim rekrutom w szkole marines w San Diego jako przykład prawidłowego chronienia się i unikania strzałów podczas konfrontacji w mieście. Uczestniczący w niej aktorzy, gwiazdy takie jak Robert De Niro, Val Kilmer (gangsterzy) czy Al Pacino (policjant), p r z e s z l i wcześniej specjalne strzeleckie szkolenie. Wyjątkową wiarygodność i siłę scenie daje udźwiękowienie. Akcja rozgrywa się na ulicach Los Angeles w miejscu, gdzie stoi wiele wysokich budynków. Odgłosy z broni, które towarzyszyły aktorom na planie, odbijały się w tak prawdziwy sposób, że wykorzystano je w oryginalnym podkładzie dźwiękowym. Bardzo ważne jest w tej scenie nasze przywiązanie do bohaterów. Poznaliśmy ich już przez kilkadziesiąt minut filmu, identyfikujemy się z nimi, nie są dla sam obojętnymi statystami, co powoduje, że strzelanina staje się dla nas bardziej emocjonalna.

Reżyser Michael Mann kilkakrotnie dał się poznać jako spec od filmowych pojedynków strzeleckich (chociażby we „Wrogach publicznych” z Johnnym Deppem), ale scena z „Gorączki” wciąż pozostaje jego tour de force. Główni aktorzy „Gorączki” mogą spokojnie nazywać się specjalistami od strzelanin. De Niro mogliśmy przecież oglądać chociażby w „Taksówkarzu” (finałowa sekwencja w hotelu) oraz „Elicie zabójców” (strzelanina u boku Jasona Stathama). Z kolei Pacino pamiętamy z roli Tony’ego Montany w „Człowieku z blizną” i spektakularnej finałowej strzelaniny. Sporo wyjątkowych scen z wystrzałami pojawia się w opowieściach science fiction typu „Terminator” (sekwencja na posterunku) czy „Matrix” (wyjątkowo sfilmowana scena w holu).

Trudno je jednak nazwać realistycznymi. Do takich na pewno należą za to tego typu ujęcia w „Nietykalnych”, „Nikicie” czy „Prawdziwym romansie”. Spore pole popisu daje w takich sekwencjach western. Widowiskowych strzelanin nie brakuje w znakomitych filmach gatunku ostatnich lat, jak „Tombstone”, „Bezprawie” czy „Django” Tarantino, a także w klasykach nakręconych kilkadziesiąt lat wcześniej. Przykładami mogą być opowieść o Django z 1966 roku i przede wszystkim pamiętny „Butch Cassidy i Sundance Kid” z Robertem Redfordem i Paulem Newmanem w rolach głównych. Stworzyli oni parę równie wybitną co Pacino i De Niro w „Gorączce”.