Tomasz Makowiecki dciął się od dotychczasowego muzycznego nurtu i zatonął w elektronice. Głównie tej z lat 80.

Podczas gdy słuchacze popularnych rozgłośni radiowych będą po raz setny słuchać nowego singla Edyty Bartosiewicz, a o tym, dlaczego powróciła po tylu latach, dowiemy się z wywiadu dla Agnieszki Szulim, trochę bocznym torem ze swoją nową płytą powrócił po sześciu latach od ostatniego solowego materiału Tomek Makowiecki. I zrobił to, na co nie odważyła się Bartosiewicz.

Odciął się od dotychczasowego muzycznego nurtu i zatonął w elektronice. Głównie tej z lat 80. Pomagają mu w tym twórca onirycznej, elektronicznej muzyki filmowej Daniel Bloom, czarodziej klawiszów Józef Skrzek oraz legenda elektroniki Władysław Komendarek. Makowiecki wciąga równie mocno singlowym, tanecznym „Holidays in Rome”, co 10-minutowym „Dzieckiem szczęścia”. Czuć tu trend wywołany nową płytą Daft Punk. „Moizmem” Makowiecki otwiera nowe drzwi.

Tomek Makowiecki | Moizm | Sony Music | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 4 / 6