Stephen King twierdzi w przedmowie, że od dawna myślał o tym, co stało się z Dannym Torrance’em, chłopcem z „Lśnienia”. Jeśli i wy zadawaliście sobie to pytanie, macie okazję się przekonać: „Doktor Sen” wyjaśnia wszystko.

Trzydziestoparoletni Daniel nie miał łatwego życia. Wspomnienia tragicznych wydarzeń z hotelu Panorama wpędziły go w alkoholizm i narkotyki. Gdy sięgnął dna, postanowił odmienić swój los i trafił na dobrych ludzi, którzy mu w tym pomogli. Ale widma przeszłości – co wiemy także z innych książek Kinga – nie dają łatwo o sobie zapomnieć. Torrance – wspomagany przez rezolutną nastolatkę także obdarzoną specyficznym darem „jaśnienia” – będzie musiał raz jeszcze stawić czoła zagrażającemu mu złu.

Porównywanie tej książki do „Lśnienia” nie ma sensu – zwłaszcza że tamta powieść urosła w wyobraźni fanów do mitycznej wręcz wielkości, a przecież King ma w swoim dorobku powieści jeszcze lepsze. Ważne, że „Doktor Sen” nie zawodzi ani jako powieść grozy, ani jako typowy dla twórczości Kinga portret człowieka, który musi przede wszystkim dojść do ładu z własnym życiem.

Doktor Sen | Stephen King | przeł. Tomasz Wilusz | Prószyński i S-ka 2013 | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 4 / 6