Autorka siedmioksięgu o Harrym Potterze, J.K. Rowling, przyznała już wczoraj, że opublikowała pod pseudonimem swój pierwszy kryminał "Wołanie kukułki". Dziś brytyjskie gazety donoszą o naukowych i komercyjnych kulisach jej zdemaskowania.

Dzienniki "The Times" i "The Independent" cytują wydawców, którzy odrzucili proponowany im manuskrypt rzekomego debiutanta, Roberta Galbrighta, przedstawiającego się jako były żandarm wojskowy. Dyrektor wydawnictwa Orion, Kate Mills powiedziała, że książka była "zupełnie przyzwoita, ale spokojna. Nie wybijała się ponad inne." W końcu opublikowało ją wydawnictwo Little Brown, które wypuściło wcześniej na rynek pierwszą "dorosłą" powieść Rowling, "Trafny wybór". Sama autorka twierdzi, że niechętnie rozstała się z anonimowością, jaką dawał jej pseudonim Robert Galbright.

Wśród odpowiedzialnych za jej zdemaskowanie jest "Sunday Times", który zlecił ekspertowi komputerowemu analizę stylistyczno-językową "Wołania kukułki", niedwuznacznie wskazującą na autorstwo Joannne Rowling. Ale dzisiejszy "Daily Telegraph" sugeruje bardziej przyziemne okoliczności. Jak twierdzi gazeta - "Wołanie kukułki" wcale nie sprzedawało się aż tak dobrze, jak sugerowały wczorajsze doniesienia. Dopiero po zdjęciu maski z autorki Harry'ego Pottera sprzedaż w internetowym Amazonie skoczyła z 5076. miejsca na pierwsze.