Zespół Feel nie będzie miał czasu na wakacje, ponieważ latem zagra kilkadziesiąt koncertów. PAP Life rozmawia z liderem zespołu Piotrem Kupichą o nowym singlu, karierze i urlopie, który artysta lubi spędzać aktywnie.

Najnowszy singiel Feel "Poczuj to", to zupełnie inne brzmienie zespołu. Dlaczego zdecydowaliście się na zmiany?

est inaczej, jednak jest to dalej Feel, tylko że nowoczesny i bardziej odważny. Podpisaliśmy kontrakt z Universal Music Polska i zastanawialiśmy się, co dalej można zrobić. Do tej pory nasze płyty wydane były "z gitarą na kolanie". Nie ma w tym nic złego, ale zastanawialiśmy się, czy jesteśmy na tyle świadomi, czy nie wykorzystać naszych doświadczeń i poeksperymentować, zrobić krok dalej. Postanowiliśmy współpracować z ludźmi, którzy pracują z artystami w całej Europie. Człowiek, który odpowiedzialny jest za brzmienie naszego utworu, odpowiada także za nowe brzmienie zespołu Maroon 5. To jest dla nas ogromne wydarzenie. Potrzebowałem czasu na przemyślenie całej tej sytuacji, ale wyszedłem z założenia, że kto nie ryzykuje, ten się nie rozwija. A my bardzo chcemy się rozwijać i szukać nowych rozwiązań.

W ostatnim czasie prawie się o was nie mówiło. Co robił zespół Feel?

Cały czas gramy około 70 koncertów w roku. Feel jest, tylko może już nie wyskakuje z lodówki. Pewien rozsądek i sinusoida w show-biznesie i w branży muzycznej, jest potrzebna artyście po to, by zrozumiał swoje wady i zalety. Pośpiech jest niepotrzebny przy wydawaniu płyt. Wolimy robić to powoli z pełną świadomością oraz przeczuciem, że idziemy krok dalej. Chcemy zaskakiwać muzycznie. Nic się nie zmieniło oprócz tego, że jest nas mniej w mediach. Teraz przeszliśmy na bardziej stonowaną przemyślaną relację z odbiorcą. Feel jest prawdziwym zespołem koncertowym. Wszystkie koncerty gramy na żywo. Kochamy to, co robimy. Jesteśmy już spokojni i bardziej świadomi.

Wspominasz początki kariery?

Los uśmiechnął się do nas w 2007 roku. Tamten okres był bardzo szczęśliwy. Staraliśmy się wykorzystać go jak najlepiej. Wydaliśmy trzy płyty i każda z nich odniosła sukces. Zdobyliśmy zaufanie publiczności. Teraz chcemy być na rynku zauważalni, ale nie chcemy być w tym nachalni.

Jaki macie kontakt z fanami?

Jesteśmy przede wszystkim dla nich. Jeżeli ktoś myśli, że zagra w Polsce koncert dla 10 tys. osób i może jechać od razu do domu, to jest w wielkim błędzie. Trzeba wyjść do fanów i podziękować im. Każdy człowiek, który gra dla ludzi, musi pamiętać, że jest partnerem publiczności, a nie gwiazdorem.

Pamiętasz swój pierwszy występ na scenie?

Oczywiście. To była miejscowość Śrem, mały teatr, przegląd piosenki, siódma klasa szkoły podstawowej. Grałem na gitarze, która trochę mi się rozstroiła. Sam stworzyłem piosenkę, którą grałem. Pamiętam, że wykonanie było średnie, ale doskonale pamiętam jak byłem dumny, gdy wchodziłem na scenę.

Wtedy zdecydowałeś, że będziesz muzykiem?

Może nie tak od razu. Zakładałem pierwsze zespoły. Ta siódma klasa to był czas, kiedy nauczyłem się grać na gitarze. Cały czas siedziałem w sali prób, która była trzy kilometry od mojego miejsca zamieszkania. Gdy dostałem nowy wzmacniacz, to wiozłem go rowerem do sali prób. Długo mi to zajęło, ale było warto. Wchodziłem do kanciapy w piwnicy, gdzie nie mogłem się nawet dobrze wyprostować, żeby nie uderzyć głową w sufit. Później ojciec pozwolił nam grać w garażu. Strasznie dużo papierosów paliliśmy w czasie prób i pamiętam, że tata napisał nam na ścianie wielkimi literami "No smoking". Na początku graliśmy standardy zespołu Dżem.

Zrobiliście wielką karierę. Przez kilka ostatnich lat byliście na ustach wszystkich. Jak wpłynęła na ciebie popularność?

Teraz czuję się bardziej dojrzały. Rozumiem pewne schematy, rozumiem jak działa show-biznes, wiem, że trzeba ufać ludziom i ich słuchać. Nie można być artystą zamkniętym i widzieć jedynie czubek własnego nosa. Zawsze wiedziałem, że z ludźmi trzeba żyć dobrze nawet w obliczu trudnych spraw. Jesteśmy na świeczniku i każde nasze potknięcie jest natychmiast wytknięte. To porażki sprzedają się w mediach, nie sukcesy. Takie nastały czasy. Ludzie potrzebują rozrywki. Uodporniłem się na to. Jestem daleki od plotek, komentarzy. Odciąłem się od tego. Wiem jednak, że dobrze, gdy wzbudza się skrajne emocje.

Co robisz, gdy nie muzykujesz?

Ostatnio odkurzyłem motor, jeżdżę na rowerze, na nartach. Byliśmy niedawno na koncercie w Austrii i jeździłem sporo na nartach. Lubię żyć aktywnie. Gdy siedzę w domu, nie umiem się zmobilizować do ruchu.

Planujesz wakacje?

Nie mam teraz czasu. Latem zagramy ponad 50 koncertów, więc na pewno nigdzie nie wyjadę. W zeszłym roku pojechałem ze znajomymi na urlop i weszliśmy na Mont Blanc. To było świetne przeżycie. Lubię taki wypoczynek. Cieszę się, że zobaczyłem koronę Europy. Miałem okazję też być kiedyś na Kilimandżaro. Planuję też zdobyć szczyty w Szwajcarii.

A odpoczynek nad morzem?

Zdecydowanie nie dla mnie. Byłem w Turcji, Tunezji, w Egipcie. Ale na pewno już tam nie pojadę. Nie lubię takich wakacji. Wolny czas muszę spędzać aktywnie. Leżenie na plaży mnie nudzi.