O jego statusie wśród bluesmanów niech świadczy to, że drużbą na jego ślubie był sam John Lee Hooker. Ben i Charlie grają bluesa z takim luzem, jakby właśnie siedzieli na werandzie na ranczu w Alabamie i jammowali podczas potańcówki.

Jest tu trochę country, nawet szczypta starego rocka, leniwe balladki i ostra bluesowa jazda. To na pewno jedna z najważniejszych bluesowych płyt pierwszego półrocza tego roku. Ciężko będzie ją przebić.

Ben Harper with Charlie Musselwhite | Get Up! | Concord/Universal | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 5 / 6