Na ostatnim festiwalu w Cannes „Post tenebras lux”przyjęto z konsternacją. Nawet ci, którzy niewiele zrozumieli z seansu, znacząco kiwali głowami, doszukując się u Carlosa Reygadasa cytatów z klasyki kina surrealistycznego lub metafizycznego.

Sam nie przesadzałbym z komplementami, chociaż wykreowanym przez reżysera scenom trudno odmówić siły. Tylko czy coś się za tym kryje? Odnoszę wrażenie, że jednak niewiele. W chaotycznej galopadzie mocnych obrazów trudno wyłapać jakąkolwiek esencję, ślad całościowego myślenia. Wprawdzie w Cannes Reygadasa uhonorowano prestiżową nagrodą za reżyserię, ale właśnie z panowaniem nad filmowym materiałem jest tutaj najsłabiej. Meksykański ekstremista, któremu wcześniej kilka razy udało się mnie oczarować ascezą i powściągliwością, tym razem postawił na frenezję języka filmowego, w którym przy dużej dozie życzliwości można doszukiwać się zarówno wpływów rozpasanego Bunuela, jak i klasyków powściągliwości Bressona czy Ozu. Natomiast sam reżyser, zapytany o strefę inspiracji, chętnie powołuje się na Tarkowskiego.

Niezależnie od filmoznawczej genezy, najnowszy projekt Reygadasa trzeba jednak oceniać samodzielnie, i tu zaczynają się problemy. Naturalnie, można wszystko przyjąć z pobłażliwością i oddać się katatonicznemu rytmowi uwodzicielskich obrazów, przyznając, że w „Post tenebras lux” mamy do czynienia z logiką fantomowych marzeń sennych, onirycznych koszmarów. A każda pobudka jest nowym przerażeniem. To efektowna wykładnia, która prawdopodobnie przypadłaby do gustu samemu Reygadasowi. Obawiam się jednak, że będziemy bliżsi prawdzie, twierdząc, że w kalejdoskopie ukrytych znaków i abstrakcyjnych kodów zagubieni są nie tylko widzowie, ale także sam reżyser. Obsesyjny film, w którym pewna rodzina przenosi się z miasta w środek puszczy, spotykając tam człekokształtne, fosforyzujące żyjątko z uwypuklonym fallusem oraz tajemniczą skrzyneczką, to jedynie chaotyczna kaligrafia. Stworek z fujarką...

Post tenebras lux | Meksyk, Francja, Holandia, Niemcy 2012 | reżyseria: Carlos Reygadas | dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty | czas: 115 min | Recenzja: Łukasz Maciejewski | Ocena: 2 / 6