Autor kontrowersyjnej powieści „Łaskawe” wybrał się na kolejną wojnę. Po Bośni, Czeczenii czy Kongu tym razem na nieco ponad dwa tygodnie wylądował w ogarniętej wojną domową Syrii. „Zapiski z Homs” to zbiór krótkich tekstów, które wysyłał z okolic tego oblężonego przez rządową armię miasta na początku ubiegłego roku.

Kup książkę "Zapiski z Homs"

„Jedziemy w górę szerokiej ulicy. Na jej końcu stoi meczet, który chcą nam pokazać, podziurawiony kulami. Jest już ciemno i oświetlają go reflektorami samochodu, żebyśmy to zobaczyli. Snajper znajduje się nieco wyżej, po prawej. Żołnierz staje na rogu i krzyczy, najgłośniej jak może: Dalej, strzelaj, ty alfonsie!

Pomimo krzyków i powtarzanych obelg snajper nie strzela. Odjeżdżamy. Jedziemy ulicą prowadzącą w dół, długą i prostą. Żołnierz wyłącza światła i przyspiesza, ulica jest wąska, a my prujemy na pełnym gazie, facet siedzący koło mnie szepcze: Bi-ism Allah ar-rahman ar-rahim (W imię Boga litościwego, miłosiernego), a potem mkniemy w poprzek szerokiej alei, niemal niewidoczni w wieczornej szarówce, żeby wreszcie wbić się w uliczkę naprzeciwko, gdzie żołnierz hamuje gwałtownie i zapala reflektory. Zatrzymujemy się dwa metry od muru meczetu; na słupie przed nami wisi kilka opon: to dla samochodów, które nie zahamują na czas. Wszyscy wybuchają śmiechem”.

Tytuł książki mówi właściwie sam za siebie. Littell zbiera krótkie refleksje z kolejnych wizyt w powstańczych kwaterach, na posterunkach strzelców, w rebelianckich szpitalach, do których zwozi się ofiary snajperów, czy na cmentarzach, gdzie grzebie się je wkrótce później. Tworzy luźne, porwane, czasem chaotyczne notatki z kolejnych rozmów. Buduje z nich atmosferę wojennego zagrożenia i wojennej nudy – gdy nie dzieje się niemal nic, a zarazem w każdej chwili zdarzyć się może wszystko. „Lekarz wyjaśnia nam, że cztery osoby, które widzieliśmy, trzech rannych i martwe dziecko, zostały trafione przez tego samego snajpera czatującego na budynku poczty. Daje dwadzieścia procent szans na przeżycie ostatniemu pacjentowi. Wracamy popracować. Moja kawa jest zimna” – pisze beznamiętnie pod koniec pobytu.

I, niestety, na tym poprzestaje. Jeśli inni reporterzy wojenni, decydując się na napisanie książki o kraju, w którym rozgrywa się wojenna tragedia, budują opowieści o tyranach, dziesięcioleciach dyktatury, zbrodniach bezpieki i trudach codziennego życia, które pchnęły ludzi do chwycenia za broń – Littell tego nie robi. Chętniej pyta bojowników o rodzaj używanej broni niż o wspomnienia z lat życia z tyranami. Nie dowiemy się z „Zapisków...”, jak przez trzy dekady rządził nazywany Lwem Damaszku Hafez al- -Asad i jak przez ostatnią dekadę robił to jego syn, Baszar – prezydent, który miał być okulistą. Nie dowiemy się też, jak manifestacje na fali arabskiej wiosny doprowadziły do wybuchu konfliktu, który pochłonął do dziś życie około trzydziestu tysięcy ludzi i doprowadził jeden z najpiękniejszych krajów Bliskiego Wschodu na krawędź ruiny. A szkoda, tym bardziej że o Syrii i toczącej się tam wojnie w Polsce pisze się – w gruncie rzeczy – niewiele.

Choć od skreślenia pierwszych notatek do polskiego wydania tej książki minął już rok, w Syrii nie zmieniło się nic, a jeżeli, to na gorsze. Strony konfliktu splecione są w krwawym klinczu, w którym żadna nie potrafi zdobyć przewagi. Reżim al-Asada jest równie mało skłonny do kompromisu, a Wolna Armia Syrii jest równie efemeryczna i wewnętrznie skłócona, jak wówczas. Wbrew pozorom więc jest to bardzo aktualna książka.

Zapiski z Homs | Jonathan Littell | przeł. Magdalena Kamińska-Maurugeon | Wydawnictwo Literackie 2013 | Recenzja: Mariusz Janik | Ocena: 3 / 6