Na "Made In Basing Street" Producers progresywny rock w stylu lat 70., solidny współczesny pop, trochę przebojowej elektroniki. Oczywiście wszystko doskonale wyprodukowane (polecam odsłuch w słuchawkach). Fakt, że czasami za bardzo to przypomina nudnawe Mike and The Mechanix czy 10cc, ale jest kilka perełek. Przede wszystkim „Your Life”, która rozwija się z delikatnej gitary i niepokojących, trudnych do określenia dźwięków w tle w podniosłą kakofonię, by potem znowu opaść w delikatną balladę.

Lol Creme, Trevor Horn, Steve Lipson, Ash Soan – te cztery postaci zapewne osobom mało interesującym się rynkiem muzycznym nie mówią nic albo co najwyżej bardzo niewiele. Kiedy jednak spojrzy się na artystów, którzy w dużej części właśnie im zawdzięczają karierę i swoje największe przeboje, na pewno będzie już inaczej. Pierwszy z nich zaczynał historię z muzyką w beatowych kapelach w latach 60. Później występował w 10cc, twórcach hitów „Donna”, „Rubber Bullets” i „I’m Not in Love”. Pracował też przy teledyskach, m.in. dla Kate Bush, Duran Duran, The Police czy Pet Shop Boys. Horn był z kolei członkiem syntpopowego Buggles. Współtworzył sukcesy Yes, Seala, Simple Minds, Roda Stewarta, doskonałe płyty „Welcome To The Pleasuredome” Frankie Goes To Hollywood, „A Secret Wish” Propagandy i „Slave To The Rhythm” Grace Jones. W latach 80. Hornowi wielokrotnie pomagał w pracy Lipson. Sam pracował przy numerach Annie Lennox, Rolling Stones, Jeffa Becka, Paula McCartneya. Ash Soan za to grał na perkusji chociażby u Adele, Cee Lo Greena, Marianne Faithful, Faithless i Toma Jonesa. Był członkiem zespołów Del Amitri i Squeeze. Sześć lat temu panowie postanowili połączyć siły i ponownie spić trochę pianki, jaka była do tej pory udziałem wykonawców, dla których pracowali. Założyli zespół o adekwatnej nazwie Producers.

Na początku był to czysto koncertowy skład. Creme (gitary, wokal), Horn (bas, wokal), Lipson (gitary), Soan (perkusja). Grywali covery w stylu „Video Killed The Radio Star” The Buggles czy wspomnianego „I’m Not in Love” 10cc. Wokalnie wspierali ich na przykład Will Young i Jamie Cullum. Wreszcie w tym roku panowie postanowili nagrać debiutancką płytę. Pomagali im w tym przy mikrofonach Ryan Malloy oraz Chris Braide. Ten ostatni zresztą też należy do producenckiej czołówki, współtworzył przecież piosenki m.in. dla Christiny Aguilery, Palomy Faith, Lany Del Rey i Pharrella Williamsa. Płyta Producers „Made In Basing Street” to zbiór różnorodnych numerów dobrze pokazujących zakres wieloletniej pracy każdego z muzyków.

Jest tu progresywny rock w stylu lat 70., solidny współczesny pop, trochę przebojowej elektroniki. Oczywiście wszystko doskonale wyprodukowane (polecam odsłuch w słuchawkach). Fakt, że czasami za bardzo to przypomina nudnawe Mike and The Mechanix czy 10cc, ale jest kilka perełek. Przede wszystkim „Your Life”, która rozwija się z delikatnej gitary i niepokojących, trudnych do określenia dźwięków w tle w podniosłą kakofonię, by potem znowu opaść w delikatną balladę. Poza tym wciąga kończąca album alternatywna wersja singla „Freeway”. Z przebojowego, popowego numeru przechodzi w zaczerpniętą z koncertu szaloną, melodyjną zabawę dźwiękami opartą na numerze „Two Tribes” Frankie Goes To Hollywood. Warto też przysłuchać się alternatywnej wersji „Garden Of Flowers” z perkusyjnymi solówkami Soana. Producers materiałem „Made In Basing Street” pokazali, że nie muszą się obawiać przebywania po drugiej studia. Jako zespół zaprezentowali solidną porcję poprockowego grania.

Producers | Made In Basing Street | Sonic Records | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 4 / 6