Wyjątkowa sytuacja spotkała się z wyjątkową wolą współpracy - mówi Elżbieta Wrotnowska, szefowa Instytutu Teatralnego.
W sierpniu Sejm przyjął wart 400 mln zł pakiet pomocowy dla kultury. Obejmie on instytucje samorządowe, przedsiębiorców oraz organizacje pozarządowe prowadzące działalność kulturalną w obszarze teatru, muzyki i tańca. Powstanie specjalnego funduszu to efekt prac Zespołu Eksperckiego ds. sytuacji teatrów, działającego przy Instytucie Teatralnym. Rekompensata będzie dotyczyła utraconych – z powodu epidemii – przychodów w okresie od 12 marca do 30 grudnia br. O wsparcie będą mogły się ubiegać podmioty prowadzące działalność kulturalną w dziedzinie teatru, muzyki i tańca, samorządowe instytucje kultury w wymiarze do 40 proc. utraconych przychodów z działalności statutowej i dodatkowej oraz przedsiębiorcy, w tym firmy zajmujące się organizacją koncertów i organizacje pozarządowe w wysokości 50 proc. przychodów utraconych ze sprzedaży biletów.
Mechanizm przyznawania środków oparto o raporty finansowe Głównego Urzędu Statystycznego dotyczące poprzednich lat.
Wypłata pieniędzy będzie koordynowana przez urzędy wojewódzkie. Wsparciem merytorycznym zajmie się specjalnie powołana Komisja ds. Funduszu Wsparcia Kultury. Fundusz zostanie uruchomiony poprzez nowelizację ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw. ©℗
400 mln zł. W historii polskiej kultury nie było tak ogromnego pakietu pomocowego.
Rzeczywiście, zastrzyku gotówki na taką skalę nie było. Jeżeli chodzi o interwencyjną pomoc państwa, to wydarzyło się to po raz pierwszy. Trzeba też podkreślić, że stało się tak dzięki konsensusowi wszystkich aktorów sceny politycznej, którzy jednomyślnie w Sejmie i w Senacie poparli projekt. Ale co tu dużo mówić: wyjątkowa sytuacja, jaką jest pandemia, spotkała się z wolą wyjątkowej współpracy.
Politycy to jedno, ale zdaje się, że do stolika negocjacyjnego usiedli także artyści i menedżerowie kultury o bardzo różnych poglądach. Jak doszło do tego, że udało się taki zespół zbudować?
Środowisko jest zantagonizowane i wszystkie posunięcia Ministerstwa Kultury są pod obstrzałem surowych często osądów. Jeśli chodzi o powołanie rady, która konsultowała szczegóły tarczy antykryzysowej, to po prostu zaryzykowałam. I przekonałam do tego mój zespół, że warto spróbować. Lockdown nastąpił 12 marca i już pierwsze dni pokazały, z jakimi nastrojami przyjdzie się nam mierzyć. Środowisko teatralne wpadło szybko w mocną depresję. Artyści zostali zepchnięci do online’u. I poczuli się negatywnie naznaczeni, bo jako pierwsi zostali zamknięci i jako ostatni mieli być otwierani. A rozpoczynał się wiosenny, ostatni akord sezonu i twórcy stracili kontakt z widownią, na którą czekali. A my wespół z Instytutem Muzyki i Tańca przystąpiliśmy do pracy nad tym, jak powinien wyglądać proces odmrażania scen. Wytyczne spotkały się z miażdżącą krytyką, wobec czego wystosowałam zaproszenie do różnych partnerów, tzn. instytucji i samorządów i niemal wszyscy je przyjęli. No i szybko przeszliśmy do konkretów.
Jakich?
Kiedy dogadaliśmy przy pomocy Głównego Inspektoratu Sanitarnego szczegóły procedury odmrażania, padła propozycja tarczy dla teatrów. Premier wcześniej zapowiedział, że po ustaniu pandemii chce przedstawić program rekompensacyjny, ale zdaliśmy sobie sprawę, że czekanie do końca COVID-19 może oznaczać, że nie będzie już co zbierać. To nas zmobilizowało. Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach i zastanawialiśmy się, jak to zrobić, tzn. jak obliczać rekompensaty dla artystów. Musieliśmy przedstawić MKiDN jakiś konkretny model, inaczej nic by z tego nie wyszło. Hanna Trzeciak, zastępca dyrektora ds. finansowych i rozwoju Teatru Wielkiego, zaproponowała, jak to obliczać, chociaż nad ostateczną wersję pracowało kilkanaście osób. Wicepremierzy Piotr Gliński i Jadwiga Emilewicz wykazali duże zrozumienie i dość szybko udało się osiągnąć konsensus na poziomie rządowym.
Czy środki będą dystrybuowane sprawiedliwie? Nie będzie o tym decydować polityka? Nikt nie zostanie na lodzie?
Naszym celem jest to, by nikogo nie pominąć. Jesteśmy teraz w fazie procedowania mechanizmu. Instytut Muzyki i Tańca będzie odpowiedzialny za dzielenie pieniędzy w swoim sektorze, a my w Instytucie Teatralnym w swoim. Pracujemy teraz nad kryteriami, nie tylko w gronie urzędniczym. Konsultujemy się z artystami, ale też z dyrektorami teatrów, żeby podzielić to sprawiedliwie. Poszkodowane w związku z pandemią były instytucje, ale przede wszystkim ludzie. Teatry będą mogły wykazać straty w długim okresie, bo od początku lockdownu do końca roku. Chcielibyśmy, żeby środki trafiły na osobowe wydatki, czyli do twórców, którzy utracili honoraria w związku z zamknięciem teatrów, bo trzeba przypomnieć, że aktor ma zwykle na etacie niską podstawę, niewiele większą niż płaca minimalna i żyje z grania. Jeżeli nie ma spektakli, nie zarabia. Musimy w pierwszej kolejności wystąpić z pomocą dla tych instytucji, które są w najgorszej sytuacji, czyli np. teatrów lalkowych.