Książka "Terapia na życie" - rozmowy z profesorem, którą przeprowadziły lekarka psychiatra Dominika Dudek i dziennikarka Małgorzata Skowrońska - ukaże się 7 października nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Uczony, który jako dziecko uciekł z krakowskiego getta, opowiada w niej o swoich doświadczeniach, ale zastrzega, że "nie lubi występować w roli ofiary" i "bycie kombatantem też mu nie odpowiada".
"Czasami spotykam się z zarzutem, że o wojennym horrorze mówię beznamiętnie. W trakcie jednego z towarzyskich spotkań poproszono mnie, bym zdał relację z ucieczki z getta. To było w czasie, gdy Steven Spielberg kręcił w Krakowie Listę Schindlera. W żołnierskich słowach opowiedziałem o tym dramatycznym momencie. Jak to miałem w zwyczaju. I na twarzach znajomych pojawiło się rozczarowanie… Chyba ich nie zadowoliłem. Nie wiem, spodziewali się, że się rozkleję?" – czytamy w książce.
Wyjaśnia, że wspomnienia z getta przybierają formę filmową – obrazów, czasami z dźwiękami, a czasami niemych. "Z getta pamiętam przebłyski. Wydaje mi się, że właśnie tam po raz pierwszy zobaczyłem śmierć. Stary Żyd, który nie spodobał się Niemcowi, dostał strzał w klatkę piersiową. Innym razem widzę w swoich wspomnieniach rozbawionych Niemców, którzy stawiają naprzeciw siebie dwóch Żydów i karzą im się okładać po twarzach".
Pytany o przynależność do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) odpowiada: "jak każdego młodzieńca w tamtych czasach zapisano mnie do partyjnej młodzieżówki ZMP (komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej - PAP). To właśnie tam po raz pierwszy usłyszałem, że moje żydowskie pochodzenie nie ma znaczenia, że jestem taki sam jak inni, że mogę być towarzyszem".
Mówiąc o pracy psychoterapeuty prof. Aleksandrowicz podkreśla, że to "naprawdę wykańczający emocjonalnie zawód". "Możesz mieć setki pacjentów, którym pomogłeś, ale pamiętasz tych kilku, którym nie udało ci się pomóc, albo tych, którym zaszkodziłeś. Psychoterapeuci uczą się, jak sobie z tym radzić, jak nie obarczać się winą, a i tak zostaje w każdym z nich poczucie, że zrobiło się za mało albo nie to, co trzeba" – opisuje.
Rozmowy przeprowadzono niedługo przed śmiercią prof. Aleksandrowicza, dlatego książkę tę – jak czytamy w zapowiedzi wydawnictwa – można uznać nie tylko za barwną opowieść o polskiej psychiatrii, ale w pewnym sensie także za podsumowanie dorobku i całego bogatego w wydarzenia życia.
"Znając jego dorobek, niezwykle ciekawe życie, fascynującą osobowość, uważałam, iż powinno zostać pokazane szerokiemu gronu odbiorców, że jego poglądy mogą być interesujące, a mądrość przydatna nie tylko dla psychiatrów i psychoterapeutów. Długo namawiałam Go na wywiad, długo się opierał. Pomógł +zmasowany atak+ przyjaciół" – napisała we wstępie Dominika Dudek.
Jerzy Aleksandrowicz urodził się 7 lipca 1936 r. w Krakowie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Jako dziecko był z rodzicami więziony w krakowskim getcie, skąd udało się im uciec. Studiował w Akademii Medycznej w Krakowie (dziś Collegium Medicum UJ), gdzie później wykładał, oraz na Wydziale Filozoficznym UJ. Pod koniec lat 60. wstąpił do PZPR, był pełnomocnikiem ds. psychiatrii, przy ministerstwie zdrowia, dla dawnych województw krośnieńskiego i przemyskiego, był specjalistą wojewódzkim w zakresie psychiatrii dla dawnego województwa nowosądeckiego. Autor licznych publikacji nt. zaburzeń psychicznych. Jego wspomnienia z czasów okupacji można znaleźć w pierwszym tomie „Dzieci Holocaustu mówią…".
W 2000 r. został odznaczony, za osiągnięcia naukowe i prace badawczą, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Zmarł 17 października 2018 r., spoczął w wojskowej części cmentarza Rakowickiego.