Wielu zakrzyknąć powinno: „Nareszcie!”. Nareszcie Przemysław Wielgosz – odgrywający dotąd głównie rolę wydawcy ważnych książek o Polsce i świecie – przemówi do państwa pod własnym nazwiskiem. A sporo ma nam do powiedzenia.
DGP
Mam nadzieję, że wielu z państwa śledzi tę recenzencką kolumnę wiernie i regularnie. Jeśli tak, to na pewno nie będą wam obce tytuły takich książek, jak choćby „Prekariat i nowa walka klas” Jarosława Urbańskiego, „Dekada przełomu” Michała Siermińskiego, polskie edycje prac ekonomisty Jana Toporowskiego czy kolejne odcinki publicystyki filozofa Andrzeja Szahaja. Za wszystkimi tymi publikacjami stoi właśnie Przemysław Wielgosz, który jako wydawca serii „Biblioteka Alternatyw Ekonomicznych” przez całą ostatnią dekadę pokazywał, że inna, nieortodoksyjna ekonomia jest możliwa. Ja sam wiele się z tej biblioteczki nauczyłem i nieraz pod wpływem tych lektur zmieniałem swój punkt widzenia. Jestem pewien, że nie byłem jedyny
Teraz do naszych rąk trafia książka Wielgosza – samodzielnego autora „Witajcie w cięższych czasach” składająca się z tekstów opublikowanych na łamach dwumiesięcznika „Le Monde Diplomatique – edycja polska”, którego autor od lat jest redaktorem naczelnym. Każdy numer periodyku otwiera własnym edytorialem. W Polsce kultura wstępniaków nie cieszy się jakimś szczególnym mirem. Chyba dlatego, że ich autorzy piszą je często na kolanie, dając upust politycznym emocjom albo idą na łatwiznę, omawiając po prostu spis treści danego wydania. Na tym tle edytoriale Wielgosza wyróżniają się erudycją i rozmachem.
Teksty układają się w zbiór esejów na temat minionej dekady. To czas pomiędzy wybuchem kryzysu w 2007 r. a obecnym momentem – okres, który (tak stawiam) przejdzie do historii jako zmierzch neoliberalizmu. To lata, gdy z różnych stron wysuwano propozycje zmiany obowiązującego od 30–40 lat polityczno-społecznego status quo i wolnorynkowy kapitalizm przestał być bezalternatywny. To także czas zmiany uwarunkowań geopolitycznych – słabnięcia pozycji Stanów Zjednoczonych, utraty przez Unię Europejską świeżości i poczucia moralnej wyższości wobec reszty świata. To powstania ludowe w krajach arabskich, populistyczno-lewicowe rewolty w Ameryce Łacińskiej i reakcje pod sztandarami prawicowymi w Europie.
Wielgosz próbuje to wszystko skomentować z pozycji lewicowca – ale nie ugrzecznionego spod znaku „Krytyki Politycznej” czy „Gazety Wyborczej”, dla których szczytem marzeń jest odgrywanie po wsze czasy roli przybudówki obrońców neoliberalnego status quo. Jednocześnie wielgoszowa lewica nie jest w stanie przejść do porządku dziennego nad prawicowymi ciągotami wielu populistycznych ruchów. Taka postawa w polskich warunkach jest trudna, bo skazuje na olbrzymią intelektualną samotność. Samotność ma to do siebie, że albo się ją przełamie, albo ona nas zwycięży. „Witajcie w cięższych czasach” to propozycja dla wszystkich, którzy czują się ideowo trochę wyizolowani. Ale nie chcą dać się złamać. Niech zobaczą, że jest ich więcej.
Przemysław Wielgosz, „Witajcie w cięższych czasach”, Wydawnictwo RM, Warszawa 2020