W 2020 r. wydamy nową płytę „Erozje". Opowiemy o rozkładzie planety, za który odpowiedzialni są ludzie - mówią PAP muzycy jazzowego zespołu EABS. Ich ostatnią płytę „Slavic Spirits" powszechnie wymieniano wśród najlepszych albumów ubiegłego roku.

EABS (czyli Electro-Acoustic Beat Sessions) to polski zespół jazzowy wyrosły w środowisku hip-hopowym. W jego skład wchodzi obecnie sześciu muzyków, realizator dźwięku i manager. Marek Pędziwiatr odpowiada za wokal i instrumenty klawiszowe, Marcin Rak gra na perkusji, gitarzystą basowym zespołu jest Paweł Stachowiak, na trąbce gra Jakub Kurek, a na saksofonie Olaf Węgier. Perkusjonalia i dźwięki specjalne są domeną Piotra Skorupskiego (ps. Spisek Jednego). O reżyserię dźwięku dba Maciej Jakimiuk, a menedżerem i współtwórcą projektów jest Sebastian Józwiak.

Mimo że grupa koncertuje już od prawie ośmiu lat, swój debiut płytowy miała dopiero w 2017 r., kiedy to wydany został ich pierwszy album "Repetitions. Letters to Krzysztof Komeda" - reinterpretacje wybranych utworów Krzysztofa Komedy z lat 1962-67. EABS dostali za niego pierwszą historyczną nagrodę GaMa dla najlepszej polskiej płyty roku (przyznawaną przez "Gazetę Magnetofonowa") oraz nominację do Fryderyka 2018 w kategorii "jazzowy fonograficzny debiut roku".

W marcu 2019 r. wydali kolejną płytę, tym razem autorską – "Slavic Spirits". Zagrali też ponad 50 koncertów, wystąpili m.in. na Węgrzech, w Rumunii, w Izraelu, Anglii, Niemczech, Austrii i Czarnogórze.

Ich muzyka to głównie jazz, ale z elementami elektroniki - sami artyści głośno protestują przeciwko jakiejkolwiek kategoryzacji. "Jeżeli chodzi o gatunek, to pewnie najbliżej nam do muzyki improwizowanej, czyli jazzu" – powiedział w rozmowie z PAP Sebastian Jóźwiak. "Przede wszystkim chodzi nam o wypracowanie swojego stylu, który zdefiniuje zespół. Nawet jeżeli w naszych utworach miesza się bardzo dużo gatunków, to chcemy, żeby ludzie z zamkniętymi oczami wskazywali, że tak gramy tylko my. Nie chcemy grać +jak ktoś+" - wyjaśnił.

"Poza tym wszystko, co robimy, źródłem tego, jak myślimy o muzyce, jest hip-hop" – dodał Marek Pędziwiatr. "To kultura i muzyka, na której się wychowywaliśmy, i która zawiera się w naszych działaniach. Nie jest to hip-hop w czystej postaci, ale hiphopowy sposób myślenia. W muzyce hip-hop, szczególnie tej starszej, w warstwie instrumentalnej jest mnóstwo elementów muzyki amerykańskiej i etnicznej. Przez jej uważne słuchanie poznałem wszystkie gatunki muzyczne i kiedy cokolwiek tworzę, zawsze patrzę na to przez pryzmat hip-hopu. I to jest ideą całej naszej szajki" - powiedział.

Zdaniem Jóźwiaka współczesna muzyka hip-hop nie wykorzystuje swego potencjału, by poruszać tematy społeczne. Misją zespołu EABS jest zapełnić tę lukę. Płyta "Slavic Spirits" opowiedziała o własnej definicji słowiańskości, w której nie mieści się rasizm i ksenofobia. "Kiedy nie ma bezpośredniego użycia słów, to dobrze jest obudować utwór komunikatem, który pomoże ludziom wyobrazić sobie, o czym jest grane. To daje możliwość dyskusji i inspirowania ludzi do zatrzymania się na chwilę" – wyjaśnił. "Tą płytą staramy się odczarować patriotyzm, który jest w zawłaszczeniu środowisk nacjonalistycznych" – dodał Jóźwiak. "My odczytujemy słowiańszczyznę inaczej – nie uważamy, żeby była zarezerwowana dla jakiegoś narodu, ale że rozprzestrzenia się nieco dalej" - wyjaśnił.

W swych działaniach EABS wciąż chce poruszać tematy społeczne. "Będziemy się zajmować kolejnymi sprawami. Być może dalej mówić o kwestiach apokalipsy ekologicznej, która nadchodzi, czyli zamiast patrzeć tysiąc lat do tyłu, będziemy patrzeć 50 lat do przodu i opowiemy o zagładzie klimatycznej lub nuklearnej, a muzyka będzie brzmiała bardziej futurystycznie" – powiedział PAP Jóźwiak.

Muzycy przyznają, że dotychczasowe sukcesy wysoko podniosły zespołowi poprzeczkę i powodują tremę przed kolejnymi działaniami. "Presja jest spora, ale staramy się robić swoje i mamy nadzieję, że dobra passa utrzyma się przez 2020 rok, w którym planujemy wydać nową płytę. Album nazwiemy +Erozje+ i stworzymy go w pomniejszonym do czterech osób składzie złożonym z członków zespołu EABS. Nazwaliśmy go +Błoto+. Opowiemy o rozkładzie planety, za który odpowiedzialni są ludzie i zamanifestujemy swój sprzeciw wobec tego stanu rzeczy" - wyjaśnił Jóźwiak.

Materiał został już nagrany w 2018 r., kiedy w dniu przerwy w trasie koncertowej kilku członków zespołu przejeżdżało obok znajomego studia nagraniowego. "Błoto jak to błoto: rodzi się z przypadku jak kałuża. Jest kałuża, a pod kałużą błoto” – powiedział Jóźwiak. „Tak się stało właśnie z tym projektem. Uznaliśmy, że jeśli jest możliwość, żeby w takim składzie wejść do studia i zaryzykować, bo może coś ciekawego się nagra, to spróbujmy. A jeśli nie wyjdzie, to trudno. I tak się stało, że nagrało się na tyle dobrze, że powstała płyta" – podsumował.

"Improwizacja to dla nas styl życia, ale też sposób, w jaki tworzymy" – dodał Marek Pędziwiatr. "A ponieważ jazz ma o wiele dłuższą datę przydatności niż inne gatunki muzyczne, bo można na różne sposoby dekonstruować formy w utworach, to często zaskakujemy siebie i słuchaczy również na koncertach. Bo gramy tak, że publiczność czasem nie poznaje naszych utworów" - powiedział.

Oprócz "Erozji" w tym lub przyszłym roku zawiąże się również duet Pędziwiatra z perkusistą Marcinem Rakiem pod szyldem Zima Stulecia. W 2020 r. zespół wyda też album, będący efektem podróży Jóźwiaka z Pędziwiatrem do Pakistanu. Muzycy zarejestrowali tam występy z lokalnym zespołem Jaubi. Kiedy utwory zostaną wydane, być może dojdzie też do wspólnej trasy koncertowej. Na płycie obecny będzie saksofonista Tenderlonious, który nagrał z EABS "Slavic Spirits".

Niewykluczone, że EABS zdecydują się też na nagranie materiału, jaki zaprezentowali w 2019 r. na koncercie w Kaliszu. W specjalnie przygotowanym dla tego miasta programie zagrali własne interpretacje utworów pianisty Sun Ra, który odwiedził Kalisz w 1986 r. "To zadanie, które spełniliśmy w 2019 r. i które przyniosło nam dużo frajdy" – powiedział Pędziwiatr. "Sun Ra uważał, że pochodził z kosmosu, a dokładniej z Saturna, a my staraliśmy się oddać jego ducha przez pryzmat naszej słowiańskiej wrażliwości. Na razie zagraliśmy tylko jeden taki koncert, ale w 2020 r. będzie można usłyszeć powtórki. Być może nagramy go w jakiejś krótszej formie, raczej nie całość, ale kto wie" - wyjaśnił.

O ile w utworach z "Repetitions" można było usłyszeć śpiew Marka Pędziwiatra, to na "Slavic Spirits" znalazły się już praktycznie same utwory instrumentalne. "Jeżeli poczuję taką potrzebę, to zaśpiewam, ale to niekonieczne, żebym oddał siebie” – powiedział Pędziwiatr. "Kiedy wykonuję muzykę, to ją wykonuję – nie gram, nie śpiewam, ale wykonuję. Wtedy nie ma znaczenia, czy śpiewam, gram, czy nawet tańczę – istotne, że jestem. Najważniejsze dla mnie, żeby być w muzyce" – wyjaśnił.

W wywiadzie dla tygodnika "Polityka" muzycy EABS żartowali, że ich twórczość to rodzaj disco polo, bo tworzą ją dla mas. W rozmowie z PAP Sebastian Jóźwiak podkreślił, że nie oznacza to zgody na kompromisy. "Chcemy przechodzić z jazzu w gatunek, który zainteresuje więcej ludzi. Cieszy nas, że mogliśmy wystąpić na Open’erze czy na OFF Festiwalu, gdzie takiej muzyki nie ma za dużo, ale mimo to zbiera publiczność. Próbujemy odczarować mit, krążący wokół jazzu, że to muzyka niezmiernie skomplikowana i przeznaczona dla elit. Jeżeli moglibyśmy uzyskać 20 procent z mas, które słuchają disco polo, i zainteresować je jazzem, bylibyśmy szczęśliwi" – wyznał.

"Bardzo mi się podoba, kiedy ludzie przyznają, że nasza muzyka jest tłem do ich życia. Kolega powiedział mi, że przy mojej kompozycji +Przywitanie słońca+ urodziło mu się dziecko. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, chcę, żeby ta muzyka towarzyszyła ludziom. Ale trzeba pamiętać, że jest cienka granica pomiędzy +muzyką dla ludzi+, a +muzyką pod ludzi+. Muzyka dla ludzi to moja idea" - dodał Marek Pędziwiatr.