„To nie jest raj. Szkice o współczesnych Czechach” Michała Zabłockiego to efekt rozmów z Czechami, zmęczonymi kartonowym państwem i politykami, którzy nie wspierali i nie wspierają obywatelskich postaw. Ta książka nie jest więc miła, wręcz przeciwnie, jest mroczna, pełna goryczy i frustracji. Ale jest spojrzeniem czechofila, którym Zabłocki na pewno jest.

Trudno nie skojarzyć tytułu książki Michała Zabłockiego „To nie jest raj. Szkice o współczesnych Cze-chach” z książką Mariusza Szczygła „Zrób sobie raj”. Tylko że „nie ma czegoś takiego jak czeskie hygge” – pisze Zabłocki. I po raz pierwszy łamie serca czechofilom. Potem pisze, że nad Wisłą w dyskusji o Czechach dominują dwie postawy: protekcjonalna oraz idealizująca. Ta pierwsza wyrasta z nieznajomości historii i zatopienia w stereotypach, ta druga z nieznajomości realiów i języka. I tym stwierdzeniem łamie serca po raz drugi. A na dokładkę wrzuca jeszcze takie zdanie: „Wyjątki są. To przede wszystkim książka „Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów” Mariusza Surosza i „Gottland” Mariusza Szczygła. […] Szczygieł próbował też pisać o Czechach bardziej dzisiejszych, ale zabrakło mu dystansu i wpadł w pułapkę stereotypów”. Serca złamane po raz trzeci, bo zakochani w Czechach, kochają książki Szczygła (ja też).

Czy to oznacza, że będąc wiernym czytelnikiem książek Szczygła, z automatu należy odrzucić widzenie Czech Zabłockiego? Albo czy przyjmując narrację autora szkiców „To nie jest raj” konieczne będzie rozprawienie się z wersją Mariusza Szczygła? Absolutnie nie. Żadnych trudnych wyborów nie będzie.

Michał Zabłocki nie napisał książki antagonistycznej i kontestatorskiej wobec subiektywnej opowieści „niechlujnego czechofila” - jak mówi o sobie Szczygieł. On napisał książkę inną. Bo inny jest jego bagaż reporterskich doświadczeń, inna wrażliwość i zainteresowania. Jeden jest za to wspólny mianownik: Czechy. I Czesi.

Czechy to esencja Europy Środkowej – kilkakrotnie w swojej książce podkreśla Michał Zabłocki. Nie bez przyczyny. Jego „ Szkice o współczesnych Czechach” to efekt obserwacji oczyma bohemisty, slawisty, reportera, wieloletniego korespondenta PAP, nie tylko z Pragi, ale z innych krajów tego regionu. To ma znaczenie. Ta książka to, jak sam Zabłocki mówi, efekt rozmów z Czechami, zmęczonymi kartonowym państwem i politykami, którzy nie wspierali i nie wspierają obywatelskich postaw. Ta książka nie jest więc miła, wręcz przeciwnie, jest mroczna, depresyjna, pełna goryczy wynikającej z frustracji.

To nie Szczygieł dał się ponieść stereotypom, pisząc „Zrób sobie raj”. To raczej wielu czytelników jego książek czytało je mocno powierzchownie, wyciągając jak rodzynki z ciasta tylko to co miłe i łatwe w odbiorze. Tymczasem Szczygieł powtarzał, że czeska radość jest osadzona na smutku. Że śmiech i cynizm stały się odpowiedzią na bezradność. Wbrew słowom hymnu, Czechy rajem nie są, dlatego Czesi zrobili go sobie tak, jak potrafili. Czechy opisane przez Michała Zabłockiego to tym bardziej nie jest raj, ale wielki holding zrobiony przez rządzących, w którym korupcja szerzy się na każdym szczeblu władzy, mniejszości są dyskryminowane, sens demokracji wypaczany, a „słowiański stosunek do procedur” znany poza granicami.

To kraj, w którym bez łapówek nie można zrobić kawałka autostrady, w którym państwo nie mówi o problemie Romów, a jeszcze mniej robi, by przeciwdziałać rasistowskim wyskokom, w którym ludzie z małych miast zostali pozostawieni sami sobie (vide gotyckie miasteczko Most zburzone pod odkrywkowe kopalnie węgla kamiennego w latach 60. XX wieku, które także po 1989 roku nie spędzało snu z powiek rządzącym).

„Czesi doświadczają […] słabości państwa i instytucji – zamiast ich bronić, bo są ich, oddają je biernie bez walki” – pisze Zabłocki (choć być może wydarzenia z 2019 roku, gdy w dwóch wielkich demonstracjach w Pradze w czerwcu i listopadzie brało udział po ok. 250 tys. ludzi to będzie jednak przełom).

No cóż… Jedni jakby zapadli się w sobie, w czeskiej „pustinie” emocjonalnej, intelektualnej, prawnej, estetycznej, zobojętnieli, inni „zrobili sobie raj”.

Za baśniową zasłoną magicznej Pragi kryje się świat realny likwidowanych kopalń, zagłębi pokopalnianych czy zapomnianych małych miast Sudetów. Pod pięknymi obrazami kryją się konflikty etniczne, bezrobocie, marnej konduity politycy, bezwład obywateli – uzupełnia obraz Czech Zabłocki.

Szczygła interesuje „dusza ludzka”, człowiek, jednostka… Zabłockiego interesuje polityka, przemiany gospodarcze, dane statystyczne, a w konsekwencji ich wpływ na człowieka. To co dla Szczygła jest tłem, u Michała Zabłockiego jest tematem samym w sobie. Obaj są reporterami (choć jednemu coraz bliżej do bycia pisarzem, drugiemu ciągle jeszcze do bycia dziennikarzem). I w obu przypadkach to wartości dodane.

Bardzo to potrzebna książka, choć niełatwa w odbiorze, bo burząca idylliczny obrazek, który często wyświetla się na hasło Czechy.