Trzeci sezon „Detektywa” ma specyficzną budowę, bowiem jego akcja rozgrywa się aż w trzech czasowych planach. Głównym narratorem i postacią spajającą całą historię jest detektyw Wayne Hays (w tej roli Mahershala Ali). Wiodącym tematem serialu jest śledztwo w sprawie. porwania dwójki dzieci, które jest dwukrotnie wznawiane (fabuła nawiązuje do postępowań prowadzonych na przestrzeni kilku dekad). Jednym z głównych wątków jest przesłuchanie głównego bohatera przez policję w dekadę po zamknięciu pierwszego śledztwa. Z trzech prowadzonych głównych wątków zdecydowanie najsłabsze jest ostatnie chronologicznie dziennikarskie śledztwo. Ciągłe przechodzenie pomiędzy planami jest dezorientujące i utrudnia utrzymanie koncentracji. Mamy tu do rozwiązania bardzo złożoną łamigłówkę, ale często zastanawiamy się, czy warto ją dalej rozwiązywać.
Najnowsza odsłona „Detektywa” utrzymana jest, tak samo jak w przypadku genialnego pierwszego sezonu, w mrocznym klimacie. Twórcy dają nam pełnokrwisty kryminał nawiązujący swoim duchem do filmu noir. Wprowadzają nas w serialowy świat cierpliwie i powoli. Zanim zobaczymy pierwsze oznaki nadchodzącego nieszczęścia, poznamy smutne realia zapomnianego przez życie miasteczka i jego mieszkańców. Lokacje, które stanowią tło fabuły, są pełnoprawnym bohaterem serialu. To wiejące pustką miasto bez perspektyw, które zaludniają patologiczne rodziny i dziwaczne typy. Ta jałowa ziemia nie śni amerykańskiego snu. Wiele kadrów z serialu zostało jakoby wyciętych z filmu „To nie jest kraj dla starych ludzi” braci Coen. Klimat serialu potęgują specyficzne zdjęcia (nietypowe ujęcia, żabia perspektywa, slow morion) oraz minimalistyczna, chropowata w brzmieniu muzyka (bardziej odgłosy niż melodie).