Polskie kino pobiło kolejny rekord frekwencji. Nie porzucają go nawet osoby korzystające z serwisów VoD. Chyba że po czterdziestce.
DGP
Niemal co piąty widz kinowy w Polsce ma 15‒20 lat, a połowa audytorium nie przekroczyła trzydziestki. Spora część widzów – ponad jedna czwarta – ma od 31 do 40 lat. W kolejnych przedziałach wiekowych następuje gwałtowny spadek zainteresowania tą formą rozrywki. Osoby mające 41‒50 lat stanowią zaledwie 12 proc. widzów kinowych, a jeszcze starsi – 10 proc.
I to jest dla kina dobra wiadomość. ‒ Kino to rozrywka przede wszystkim dla młodszego pokolenia, więc poszerzenie się widowni jest pozytywnym zjawiskiem. W przeszłości udział młodych osób był większy, ale gwałtowny spadek zainteresowania kinem następował już po 30. roku życia. Zaryzykowałbym nawet tezę, że za kilka lat górna granica wiekowa widzów jeszcze bardziej się podniesie – mówi Krzysztof Michałowski, członek zarządu i dyrektor zarządzający serwisu Filmweb.pl, na którego zlecenie firma Kantar Millward Brown w dniach 26 października – 7 listopada 2018 r. zrealizowała badanie „Widz kinowy w Polsce”, współfinansowane przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.
Zbadano też wykształcenie, pozycję zawodową widzów i częstotliwość chodzenia do kina. Prawie połowa ma wykształcenie średnie, a ponad jedna trzecia – wyższe. Większość (63 proc.) pracuje zawodowo, a co czwarty kinoman jest studentem. Co drugi deklaruje, że chodzi do kina raz w miesiącu lub częściej. Za najaktywniejszą grupę (heavy users) autorzy badania uznali osoby, które zasiadają na widowni przynajmniej dwa‒trzy razy w miesiącu. Ta grupa stanowi jedną czwartą widowni – przy czym co czwarty z nich nie przekroczył 20. roku życia, a kolejne 36 proc. ma od 21 do 30 lat.
Ankieterzy pytali też o korzystanie z telewizji oraz z internetu i dostępnych tą drogą serwisów streamingowych. Okazało się, że o ile zainteresowanie telewizją nie odbiega od wyników dla całej populacji kraju i przed małym ekranem zasiada 89 proc. kinomanów, o tyle odsetek korzystających z internetu (98 proc.) jest znacznie wyższy od średniej krajowej (80 proc.). Przy czym filmy i seriale na platformach internetowych ogląda 61 proc. osób chodzących do kina. Wśród heavy users wskaźnik ten jest jeszcze wyższy i wynosi 73 proc. Połowa kinomanów korzysta z VoD kilka razy w miesiącu.
‒ Z tego wynika, że wideo na żądanie, którego rosnącej popularności obawia się branża kinowa, wcale nie jest dla niej zabójcze – komentuje Krzysztof Michałowski. ‒ Skoro ci, którzy najczęściej korzystają z serwisów VoD, są też najwierniejszymi widzami kinowymi, to znaczy, że Netflix i podobne serwisy stanowią dodatkowy, a nie zastępczy kanał dystrybucji. Nie wynika z tego oczywiście, że kina mogą spocząć na laurach. Widzów trzeba zachęcić, żeby wyszli obejrzeć film poza domem zamiast na swojej kanapie. Tu szczególne znaczenie ma fakt, że wizyta w kinie jest wydarzeniem towarzyskim, istotne jest także zapewniane przez kino doświadczenie audiowizualne, czyli jakość obrazu i dźwięku – wskazuje.
Potwierdzają to badania. Tylko 12 proc. widzów chodzi do kina samotnie. 44 proc. – a biorąc pod uwagę same multipleksy: prawie połowa – robi to ze znajomymi lub przyjaciółmi. Kolejne 41 proc. zasiada na widowni z partnerem lub partnerką. Towarzyszą nam też dzieci (15 proc.) i inne osoby z rodziny (24 proc.). Jedna na sto wizyt w kinie to wyjście zorganizowane, np. ze szkoły. Komfort oglądania ‒ wygodne fotele, klimatyzacja, jakość obrazu i dźwięku, wielkość ekranu ‒ mają takie samo znaczenie jak czynniki finansowe, czyli ceny biletów, zniżki, karty lojalnościowe, promocje (wskazywało je po 45 proc. respondentów).
Widzowie kin studyjnych uważają, że bilet weekendowy (na seanse od piątku do niedzieli) kosztuje przeciętnie 21 zł, a widzowie multipleksów wskazują 26 zł. Średnio daje to 25 zł (multipleksy stanowią trzy czwarte badanych kin), ale w samej Warszawie – 31 zł. Według informacji podanych przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich rzeczywista średnia cena biletu w 2017 r. wyniosła 18,95 zł (danych za ub.r. jeszcze nie ma). Prawie połowa widzów multipleksów chciałaby płacić za bilety mniej, a 28 proc. jest gotowych wydać więcej. Z kolei w kinach studyjnych niższych cen chce co czwarty widz, ponad połowa zaakceptuje podwyżkę.
Przewaga młodych ludzi czyni widownię kinową atrakcyjną dla reklamodawców. Jednak większość (57 proc.) kinomanów nie lubi reklam (choć omija je przed seansem jedynie 13 proc. osób). Lubimy za to zwiastuny filmowe (70 proc. widzów).
W ub.r. padł kolejny rekord: sprzedano ponad 57 mln biletów – w 2017 r. było to 56,6 mln i wydawało się, że poprzeczka jest ustawiona zbyt wysoko, by frekwencja nadal rosła. Kasowym hitem był „Kler” Wojtka Smarzowskiego z widownią 5,19 mln osób (film zarobił 105,26 mln zł). Na „Kobiety mafii” sprzedano 2,04 mln biletów, na „Planetę singli 2” 1,69 mln, a na „Dywizjon 303” 1,51 mln. Piąte miejsce zajął najpopularniejszy film zagraniczny „Iniemamocni 2” ‒ 1,45 mln.