PAP: Proszę przypomnieć pierwszy koncert, który przed laty inaugurował Festiwal?
Dionizy Piątkowski: Pomysł był trochę szalony, bo wykorzystałem wolny czas muzyków, koncertujących niedaleko - w Berlinie. Paul Motian, Steve Swallow i Chris Potter – gwiazdy amerykańskiego jazzu - mieli dzień przerwy. Pomyślałem, po co mają siedzieć w hotelu, skoro w ciągu trzech godzin mogą być w Poznaniu i zagrać wieczorem w klubie Blue Note. Wszyscy byli zadowoleni: publiczność zachwycona, a muzycy spędzili fajny czas w Polsce. Tylko ja zostałem z fakturami i ogromnym entuzjazmem dla pomysłu. Po trzecim takim koncercie na moim biurku pojawił się pierwszy… kalkulator. Stałem się „biznesmenem jazzu”. I tak, 3 października 1998 roku, wystartowała, Era Jazzu. Gramy już 20 lat!
PAP: Era Jazzu bardzo szybko zaprezentowała publiczności muzyków wielkiego formatu: The Kronos Quartet, Gato Barbieriego, Dave’a Liebmana, Steve’a Lacy’ego, grupę Oregon…
Dionizy Piątkowski: Projekt wciągnął mnie i poświęcałem mu coraz więcej czasu i zapału. Mam bardzo emocjonalny stosunek do Ery Jazzu a poprzez nasze koncerty uruchomiłem także specyficzny, bardzo pozytywny rodzaj „snobizmu” uczestniczenia - zarówno muzyków jak i publiczności - w prawdziwym, artystycznym wydarzeniu.
PAP: Czy wcześniej, przed powstaniem festiwalu, organizowałeś koncerty?
Dionizy Piątkowski: Moją „karierę promotora jazzu” rozpoczynałem realizując Poznań Jazz Fair; znałem wielu muzyków, miałem rozległe kontakty, ale tak na dobrą sprawę nic z tego nie wynikało. To wtedy zaprosiłem do Poznania Wayne’a Shortera, Art Ensmeble of Chicago, Al Di Meolę, Joe Zawinula, Wyntona Marsalisa, Dave’a Brubecka, Astrud Gilberto, Pharoaha Sandersa...
PAP: Czym zatem Era Jazzu różni się od innych festiwali?
Dionizy Piątkowski: Era Jazzu to osobna koncepcja, to prezentacja najwybitniejszych innowatorów jazzu i okolic tej muzyki, ale w stałym, cyklicznym natężeniu. Kiedy startowałem z Erą Jazzu wiedziałem, że ma być inna niż wszystkie dotychczasowe, podobne festiwale w Polsce. Przede wszystkim postawiłem na ekskluzywność i prestiż wydarzeń, a co za tym idzie, na staranny dobór muzyków.
Nie zwracam uwagi na gwiazdorstwo artystów. Bardziej interesuje mnie ich muzyczna, kreatywna kondycja i fakt, iż są elitą współczesnego jazzu. Początkowo chciałem pokazać wielkie gwiazdy w klubie. Tak by zadziwić publiczność, że np. słynny John Scofield gra w klubie, są tam Steve Lacy, Lee Konitz, James Blood Ulmer. Wnet się jednak okazało, że pomysł trzeba powielić w innych miejscach. I tak na mapie koncertowej Ery Jazzu pojawiły się Wrocław, Kraków, Gdańsk, Warszawa i inne miasta.
PAP: Era Jazzu przez dwie dekady zyskała pozycję ważnej imprezy. Bywanie na koncertach Ery Jazzu jest dziś „trendy”.
Dionizy Piątkowski: Kiedy powstawała Era Jazzu istniały liczne festiwale, ale nie było stałego cyklu koncertów, które by trwały przez cały rok. To wymagało mojej determinacji i konsekwencji. Co ciekawe, Era Jazzu jest nadal chyba jedynym, stałym cyklem koncertowym i być może dlatego jest w pewnym sensie inna, bo określają ją nie tylko wielkie nazwiska, ale także określona artystyczna renoma. Mamy „swoją” publiczność, która przychodzi na koncerty, bo gwarancją artystyczną jest zawsze marka „era jazzu”. Dla mnie niebywałym sukcesem imprezy jest samo kreowanie wydarzenia. Każdy wieczór jest naprawdę niepowtarzalny i wyjątkowy, zabiegam zresztą, by tej wyjątkowości było jak najwięcej.
PAP: Lista nazwisk muzyków grających dla Ery Jazzu jest długa i imponująca.
Dionizy Piątkowski: Przyjeżdżali do nas wybitni muzycy, wielkie osobowości, m.in. Gato Barbieri, Toots Thielemans, John McLaughlin, Joe Zawinul, Kronos Quartet, Jan Garbarek, Al Di Meola, Carla Bley, Herbie Hancock, Marcus Miller, Dee Dee Bridgewater, Diana Krall, legendarna wokalistka Abbey Lincoln. Ale przedstawiałem też wielu, nieznanych wcześniej w Polsce artystów, jak Omar Sosa, The New York Voices, saksofonista Steve Lacy, muzycy chicagowskiej New Black Music czy naturszczycy z Nowego Orleanu, którzy dzięki naszemu festiwalowi stawali się w Polsce popularni.
Mamy też tzw. projekty specjalne, które wymagają ogromu mojej pracy i entuzjazmu muzyków. Tak powstały wielkie wydarzenia Ery Jazzu: orkiestra Agnieszki Duczmal zagrała z Al Di Meolą, powstał słynny „Penderecki Jazz”, Tomasz Stańko z grupą Andreasa Vollenweidera. Teraz realizuję Poznań Jazz Projekt - z udziałem gwiazd jazzu i poznańskich muzyków.
PAP: Zawsze podkreślasz związki festiwalu z Poznaniem, dlaczego?
Dionizy Piątkowski: Era Jazzu jest inicjatywą poznańską! W ciągu ostatnich lat Era Jazzu zbudowała ważną – także dla mnie – relację konsolidującą środowisko. Po „czasie Komedy” i „czasie jazzu lat 80-tych” mamy w Poznaniu „erę jazzu”. Rzeczywiście, Era Jazzu jest najdłużej trwającą imprezą jazzową w Poznaniu. Teraz jest szczególnie „poznańska”, bo od kilku lat realizuję Poznań Jazz Projekt włączając w projekty naszych muzyków wybitne gwiazdy światowego jazzu: kwartet Dawida Kostki zagrał z Chico Freemanem, Poznań Jazz Philharmonic Orchestra Piotr Scholza z Jean-Luc Ponty’m, harmonijkarz Kacper Smoliński z kultowym Tingvall Trio. Do tego możemy dodać wspólny koncert legendarnego Rona Cartera i Krzesimira Dębskiego. Działania te to także efekt nagrody Ery Jazzu, którą honorujemy młodych poznańskich jazzmanów.
PAP: Z przedstawienia których muzyków polskiej publiczności jako szef Ery Jazzu byłeś szczególnie zadowolony?
Dionizy Piątkowski: Wyjątkowo serdecznie wspominam spotkania z Wayne’m Shorterem, Janem Garbarkiem, Cassandrą Wilson, Johnem McLaughlinem, Joe Zawinulem, Dianne Reeves, Angelique Kidjo, Carlą Bley, Davidem Murray’em, Jean-Luc-Pontym, Reginą Carter, muzykami Manhattan Transfer.
To najlepsza nagroda dla mnie. Po tylu latach trudno nie mieć do wielu muzyków bardzo osobistego stosunku. Spotykasz się z wybitnym artystą, obdarzonym fenomenalnym talentem, zdobywcą prestiżowych nagród i rozmawiasz nie o banalnych sprawach, ale o rzeczach ważnych, o życiu, rodzinie, historii. Pamiętam spotkanie z Nnenną Freelon. Przy kolacji - ta wybitna, amerykańska wokalistka - zaczęła opowiadać mi historię Powstania Warszawskiego. Potem oświadczyła, że jej największym pragnieniem jest wizyta w Muzeum Powstania. Głęboko mnie tą prośbą wzruszyła. Czasami zdarza się, że wybitny artysta ma inne oblicze estradowe, inne prywatne. Może dlatego lubię pogadać z Marcusem Millerem, Dee Dee Bridgewater, Davidem Krakauerem… Ogromna to dla mnie frajda, że wielu zaprzyjaźniło się ze mną.
PAP: Organizacja koncertów z udziałem muzyków światowej klasy to duże przedsięwzięcie logistyczne.
Dionizy Piątkowski: Jestem przede wszystkim promotorem jazzu. Z jednej strony muszę zabiegać o to, by zdobyć i zrealizować kontrakt z artystą, z drugiej odbyć wiele rozmów żeby pozyskać prestiżowego sponsora. Trzecia rzecz, kto wie czy nie najważniejsza, wyprodukować całe przedsięwzięcie. Trzeba być nie tylko wiarygodnym partnerem finansowym, ale liczy się to, że mam na koncie kilkaset zrealizowanych koncertów...
PAP: I nieposzlakowaną opinię w branży...
Dionizy Piątkowski: Wszystkie poważne festiwale są kojarzone z konkretnymi promotorami: festiwal w Montreux z Claude Nobsem, Newport Jazz z George'em Weinem, także polskie festiwale jazzowe mają swoich frontmenów. Liczy się osobiste zaangażowanie, wtedy publiczność nie czuje się oszukiwana, bo wie, kto odpowiada zarówno za sukcesy, jak i porażki. Należę do tych nielicznych, którym pasja zapętliła się z zawodem. Tak - robię to co lubię i lubię to, co robię. Prawie pół wieku jazzowego życia… Bo jazz jest dla mnie muzyką, stylem i kulturą. Jest także ponadczasowy, rozgrywa się z każdym koncertem, z każdą emocją. Jest też po trosze elitarny i snobistyczny, ale takie postrzeganie jazzu przysparza mu także wielu entuzjastów. No, cóż, trudno wyobrazić sobie świat bez jazzu.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
Dionizy Piątkowski – dziennikarz i krytyk muzyczny, promotor jazzu oraz organizator koncertów i festiwali. Absolwent UAM w Poznaniu - etnografia, dziennikarstwo, kursu Jazz and Black Music na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles(UCLA); autor kilku tysięcy artykułów w prasie krajowej i zagranicznej; producent płyt i koncertów, autor programów telewizyjnych. Autor pierwszej polskiej „Encyklopedii Muzyki Rozrywkowej – JAZZ”, monografii „Czas Komedy” oraz książek „Nie tylko muzyka”, „Blues, Punk, Disco”, „Era Jazzu”. (PAP)