O śmierci 89-letniego operatora poinformowała w poniedziałek łódzka Filmówka.
W rozmowie z PAP Falk wspominał swoje ostatnie spotkanie z Sobocińskim. "Jeszcze tydzień temu ściskałem go na festiwalu Camerimage, gdzie z rąk Romana Polańskiego dostawał nagrodę za całokształt. Miał 89 lat i wyglądał na człowieka pełnego wigoru. W ogóle nie przypuszczałem, że mimo tego wieku coś może się tak szybko stać. Witek Sobociński był jednym z najwybitniejszych operatorów – ośmielę się powiedzieć – na świecie, nie tylko w Polsce. Filmy Wajdy, filmy Polańskiego, filmy Hasa i inne - a zrobił ich bardzo dużo - byłyby prawdopodobnie zupełnie inne, gdyby nie robił zdjęć Witold Sobociński. Mój film +Był jazz+ również pewnie wyglądałby inaczej, myślę, że dużo gorzej, gdyby nie robił zdjęć. Tym bardziej, że włożył w niego wiele ze swojej miłości do muzyki jazzowej" - powiedział.
Jak podkreślił, Sobociński był artystą "niezwykle wrażliwym na obraz, kolor i światło". "Miał chyba szósty albo siódmy zmysł, jeśli chodzi o warsztat operatorski. Bardzo dobrze dopasowywał zdjęcia - a właściwie wyprzedzał czas - do tematu, który reżyser realizował. Bywały oczywiście legendy o Sobocińskim, że nie zawsze się zgadzał z reżyserami, że bardzo wyraźnie zaznaczał swoją obecność. Czasami śmialiśmy się, że on uważał, że operator jest ważniejszy od reżysera. Ale to, co realizował, na ogół było zgodne z oczekiwaniami autorów filmów. Był dowcipny, żartował, właściwie cały czas żartował. Nigdy nie widziałem go bardzo serio. Nawet, jak decydował i przekazywał pewne uwagi współpracownikom, to zawsze to było lekkie" - wspomniał reżyser.
Według Falka, śmierć Sobocińskiego to wielka strata dla kinematografii. "Poprzez filmy, które zrealizował, zaznaczył bardzo wyraźnie swoją obecność. Zostawił po sobie wnuków operatorów. Jego syn Piotr Sobociński był znakomitym, nominowanym do Oscara operatorem, a obecnie synowie Piotra są jakby przedłużeniem tej linii rodzinnej operatorskiej i również już się zapisali w polskiej kinematografii, szczególnie Piotr Sobociński jr. Dlatego myślę, że sztuka Sobocińskiego będzie miała dalszy ciąg" - powiedział.
Witold Sobociński urodził się 15 października 1929 r. w Ozorkowie koło Łodzi. W 1955 r. ukończył studia na Wydziale Operatorskim łódzkiej Filmówki. W czasie studiów występował jako muzyk w zespole jazzowym Melomani, założonym przez Jerzego Matuszkiewicza - grał m.in. na perkusji i puzonie. W latach 1955-59 był realizatorem światła i operatorem kamery w ośrodku TVP w Łodzi, a następnie - od 1959 do 1964 roku - operatorem filmów dokumentalnych w WF "Czołówka".
W roli operatora Sobociński zadebiutował w 1967 r. na planie filmu Jerzego Skolimowskiego "Ręce do góry" (wraz z Andrzejem Kostenką). Rok później pracował jako operator na planie "Wszystkiego na sprzedaż" Andrzeja Wajdy, a w kolejnych latach także m.in. "Życia rodzinnego" Krzysztofa Zanussiego (1970), "Wesela" (1972), "Ziemi obiecanej" (1974, wspólnie z Edwardem Kłosińskim i Wacławem Dybowskim), "Smugi cienia" Andrzeja Wajdy (1976), "Trzeciej części nocy" Andrzeja Żuławskiego (1971), "Sanatorium pod Klepsydrą" Wojciecha Jerzego Hasa (1973).
Pracował też przy "Śmierci prezydenta" Jerzego Kawalerowicza (1977), "Szpitalu Przemienienia" Edwarda Żebrowskiego (1978), "O-Bi, O-Ba. Koniec cywilizacji" Piotra Szulkina (1984), "Piratach" (1986) i "Frantic" (1988) Romana Polańskiego oraz, za który to film był kilkukrotnie nagradzany, "Wrotach Europy" w reż. Jerzego Wójcika (1999).
Od 1980 r. był wykładowcą w łódzkiej Filmówce, kształcił studentów na wydziale operatorskim.
Został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski w uznaniu wybitnych osiągnięć w działalności artystycznej i za zasługi w pracy dydaktycznej (1998), Nagrodą Międzynarodową za całokształt twórczości przyznaną przez Amerykańskie Stowarzyszenie Operatorów Filmowych (2002), Polską Nagrodą Filmową "Orzeł" za Osiągnięcia Życia (2007), medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" (2008), Platynowymi Lwami za całokształt twórczości w Gdyni (2012), Nagrodą Specjalną Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych PSC (2014) oraz Nagrodą Stowarzyszenia Filmowców Polskich za wybitne osiągnięcia artystyczne (2017).