"Jego śmierć zrobiła na nas olbrzymie wrażenie, nie tylko dlatego, że odszedł wybitny, wspaniały reżyser, ale przede wszystkim odszedł ktoś, kto w ostatnich latach obdarzył nas swoim talentem i swoimi umiejętnościami" - powiedział PAP Englert.
"Eimuntas Nekroszius znalazł miejsce, jak sam to podkreślał, w którym chciał pracować nadal. Z mojego punktu widzenia jest to wstrząsające również dlatego, że jakość reżyserii Nekrosziusa i jego osobowość twórcza miały duży wpływ na kształtowanie - moim zdaniem - teatru w ogóle w ostatnim okresie, nie tylko Narodowego. +Dziady+ w jego reżyserii zostały przecież uznane za najlepszy spektakl roku 2016 i do dziś są w repertuarze, podobnie jak +Ślub+ Gombrowicza" - przypomniał.
Jak dodał Englert, Nekroszius miał plany związane z Teatrem Narodowym - w następnym sezonie miał reżyserować Króla Leara. "Mamy takie poczucie tutaj w Teatrze, że odszedł ktoś nam bliski; ktoś, kto dzięki swojej osobowości twórczej mógł być filarem, wokół którego budowaliśmy nasz repertuar i nasz teatr. Jest to ogromna strata również dla polskiej kultury" - podkreślił.
"Spotkałem może trzech, czterech artystów w swoim życiu, on do nich należy. Artysta to ktoś, kto nie wchodzi w rzeczywistość, w życie, ale stwarza je na nowo, poszerza je, interpretuje. Nie jest, jak pisał Słowacki, zjadaczem chleba, tylko aniołem. Takich ludzi jest niewielu, może wcale nie ma" - powiedział Englert. "Jestem szczęśliwy, że w moim wieku mogłem jeszcze spotkać kogoś, kto otworzył mi nowe perspektywy opowiadania literatury dramatycznej językiem teatralnym, skrótem poetyckim, formą poetycką, niezwykłą wyobraźnią teatralną, a więc, krótko mówiąc, nie odzwierciedlaniem rzeczywistości, tylko budowaniem rzeczywistości teatralnej" - dodał.