Nie sprzedał milionów płyt, nie zasiadał w jury talent show, nie dorobił się. Ale nie było drugiej osoby, która miałaby większy wpływ na rozwój polskiej muzyki niezależnej. – To jedyna polska płyta, którą można bez wstydu puścić w dowolnym miejscu na świecie – mówił o „Czarnej Brygadzie” Kazik Staszewski. Dalej były kolejne kamienie milowe: od „Biada, biada, biada” czy „Nabij faję” reggae’owego Izreala, przez kultową „Legendę” Armii, po postgrunge’owego „Falarka” kompletnie niedocenionej grupy Falarek Band.
ikona lupy />
Ludzie Niepodległości / Dziennik Gazeta Prawna
Wytyczał nowe ścieżki, a kiedy znajdował rzeszę naśladowców, przerzucał się na coś innego. Nie tylko zakładał najważniejsze zespoły niezależnej sceny lat 80. i 90., ale i –z Brygadą Kryzys –stał się spiritus movens takich zespołów jak Kult, T.Love czy Pidżama Porno, inspirując potem całe pokolenia młodych twórców, od Lao Che po Organka.
Zbyt kolorowy dla szarego PRL-u iza mało błyszczący dla kapitalizmu. Sam nie przywiązywał nadmiernej wagi do tak niskich wartości jak pieniądze. Choć był autorem coverowanych na prawo ilewo hitów, jak „Święty szczyt”, „Ambicja” czy „Wolny Naród”, to po latach okazało się, że nie dostawał tantiem, bo utwory nie zostały zarejestrowane wZAiKS-ie.
Zobacz, kto jeszcze znalazł się na naszej liście
Wystarczyło, że zaczął grać, i natychmiast przenosił siebie i słuchaczy w inny wymiar –pokoju, wolności i szczęścia. Był mentalnym dilerem pozytywnej energii. Tym większą kpiną jawi się jego tegoroczna śmierć –w wyniku pobicia przez pijanego recydywistę na warszawskiej Pradze.