Chcemy pokazać przejście ze świata zbudowanego przez mężczyzn do historii tworzonej przez kobiety - powiedział PAP reżyser i dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie Paweł Łysak, przedstawiając plany repertuarowe jego sceny w nowym sezonie 2018/19.

Polska Agencja Prasowa: W nowym sezonie 2018/19 Teatr Powszechny w Warszawie pokaże do końca roku cztery premiery. Zaczynacie państwo 21 września performansem "Gniew" w reżyserii Małgorzaty Wdowik. Na 6 października została zaplanowana premiera "Nietoty" wg Tadeusza Micińskiego.

Paweł Łysak: "Gniew" to rzeczywiście performatywny, w dużej mierze choreograficzny, projekt zakładający "bezpieczną" interakcję z widzami, ale nie będzie to jednorazowy performans, traktujemy to jako pozycję repertuarową. "Nietota" będzie kolejną realizacją Krzysztofa Garbaczewskiego w naszym Teatrze, m.in. po obsypanych nagrodami "Chłopach" w jego inscenizacji oraz spektaklu live VR "New Territory", który zrealizował w Powszechnym pod koniec minionego sezonu, w czerwcu. To początek jeszcze bliższej współpracy z tym twórcą. "Nietota" na podstawie mistycznej powieści Tadeusza Micińskiego będzie u nas drugim spektaklem z wykorzystaniem technologii VR – czyli z tzw. goglami dla widzów – ale także będą w niej występować na żywo aktorzy na scenie.

PAP: Na 9 listopada zapowiadana jest pańska premiera pt. "Jak ocalić świat na małej scenie?".

P. Ł: To opowieść tworzona w kontekście zagrożeń, jakie przed nami stoją – zagrożeń związanych z ekologią, wykładniczym wzrostem wydobycia, przerostem zaludnienia Ziemi, zanieczyszczeniem powietrza i wody. Ze sprawami, które bardzo nas niepokoją, jak choćby to, że zasoby naturalne przestają się odnawiać. Niektórzy mawiają wręcz, że "palimy przyszłością w piecu" i żyjemy na koszt przyszłych pokoleń, zużywając przyrodę. A z drugiej strony, chcemy opowiadać o końcu świata ojców, również o takim osobistym końcu, który jest blisko nas. Obecny świat został ukształtowany przez mężczyzn – i dlatego mówimy o wyczerpaniu ich wizji. Ojcowie to takie osoby, które myślą o naszej przyszłości, tworzą dla nas nisze, prawdopodobnie w sposób najbardziej bezinteresowny. A jednak to stworzone przez nich uniwersum wartości upada. 

PAP: Jednym z bohaterów spektaklu będzie pański ojciec.

P. Ł.: Jednym będzie mój ojciec, ale pojawią się też postacie innych ojców – naszego aktora, Senegalczyka Mamadou Goo Ba i zaproszonego przez nas aktora ukraińskiego, Artema Manuilova. Idea spektaklu zrodziła się z połączenia losów kilku ludzi. Mój ojciec pewną część życia spędził w Ukrainie, a potem wiele lat pracował w Nigerii, w Afryce, jako wykładowca i naukowiec. I gdzieś te historie – dzięki osobom, które poznałem – powiązały się ze sobą. Ci wszyscy ojcowie bezpośrednio nigdy się nie spotkali, ale pewne tematy, przestrzenie zaczęły się przenikać. "Jak ocalić świat na małej scenie?" to historia o trzech ojcach (z Ukrainy, Polski i afrykańskiego plemienia Fulani), którzy próbują zmieniać rzeczywistość osuwającą się w zagładę ekologiczną.

PAP: A kto przygotuje scenografię?

P. Ł: Do naszej premiery przestrzeń projektuje Janek Simon. Polski artysta wizualny, który zasłynął przygotowaniem "Roku polskiego na Madagaskarze" i akcji związanych z remakiem "Popiołu i diamentu" w Nigerii. Jest to więc osoba, która też w różnych częściach świata podejmowała odważne działania artystyczne.

PAP: Pański spektakl ukazuje upadek patriarchalnego świata wartości. Kolejną premierą – 7 grudnia – mają być feminizujące "Bachantki" wg Eurypidesa w inscenizacji Mai Kleczewskiej. Czy to tematyczne zderzenie było zamierzone?

P. Ł.: Obie premiery towarzyszyć będą tegorocznemu Forum Przyszłości Kultury, które zorganizujemy w dniach 8-9 grudnia. Znów powraca w tym myśl o świecie zbudowanym przez mężczyzn, czy też przez męskie idee. Oczywiście, nie do końca chodzi o płeć, lecz o sposób myślenia, chęć dominacji, kult siły, podboju, zdobycia. W kulturze te cechy mocno utożsamia się z męską perspektywą. My przeciwstawiamy to myśleniu wynikającemu z troski, chęci pomocy, opieki, które to cechy kulturowo przypisywane są kobietom. Chcemy pokazać przejście ze świata zbudowanego przez mężczyzn do historii już na naszych oczach tworzonej przez kobiety. Stąd o "Bachantkach" powiedziałbym raczej, że jest to opowieść o kobiecym buncie.

PAP: Czemu poświęcone zostanie tegoroczne Forum Przyszłości Kultury?

P. Ł: Kryzys, upadek męskiego uniwersum wiąże się z problematyką Forum Przyszłości Kultury, czyli feminizacją polityki, kultury i związanymi z tym kwestiami instytucjonalnymi. Tej męskiej dominacji, często pewnego rodzaju faszyzacji życia, chęci walki, odgradzania się, budowania murów, przeciwstawiamy inny rodzaj polityki, która polega na dialogu, spotkaniu i współdziałaniu. Myślę tu o takiej wizji świata, który łączy się z troską o przyrodę i społeczeństwo, z troską o słabszych, wykluczonych.

PAP: Do "Bachantek" scenografię przygotuje holenderski artysta wizualny Jonas Staal, który znany jest z badania zależności pomiędzy sztuką i realna polityką. Słyszałem, że ma też przygotować rodzaj instalacji przed gmachem Sejmu.

P. Ł.: Idea jeszcze się klaruje, nie chcę za wiele zdradzać. Jonas Staal to wybitny artysta związany z postępowymi ruchami politycznymi, który współpracował już z Teatrem Powszechnym w ubiegłym roku przy stworzeniu strony wizualnej Forum Przyszłości Kultury – zaprojektował scenografię, która przedstawiała transformację polskiej i europejskiej flagi.

PAP: Zaplanowali państwo w tym sezonie jeszcze dwie premiery.

P. Ł.: Na początku 2019 r. pokażemy spektakl "Mein Kampf" w reżyserii Jakuba Skrzywanka, który zaplanowany został jako swoiste laboratorium badań nad faszyzmem. W drugiej części sezonu pracę w Teatrze Powszechnym rozpocznie Krystian Lupa. Punktem wyjścia do jego nowego spektaklu "Capri – Wyspa uciekinierów" jest m.in. powieść "Kaputt" autorstwa Curzio Malaparte. Lupa chce tematyzować upadek fundamentów europejskiej tożsamości i różne – czasem odważne, czasem bardzo wygodne – postawy przyjmowane obecnie wobec tego zjawiska. Więcej o tych dwóch premierach opowiemy na początku przyszłego roku.