Jeśli jednak sięgam po formę operową to przecież po to, by móc w "Tangu" coś Mrożkowi nadpisać, przekazać od siebie - powiedział PAP Michał Dobrzyński, kompozytor opery "Tango" wg dramatu Mrożka. Jej prapremiera odbędzie się 8 grudnia w Warszawskiej Operze Kameralnej.

PAP: Kto pana zainspirował albo namówił na napisanie opery na podstawie "Tanga" Sławomira Mrożka?

Michał Dobrzyński: Rozmowy zaczęły się za poprzedniej dyrekcji Warszawskiej Opery Kameralnej, niedługo po premierze "Operetki". Lista osób, którym mógłbym dziękować z imienia i nazwiska jest bardzo długa, ponieważ proces powstawania opery jest niezwykle skomplikowany. Samo opracowanie libretta wiązało się z koniecznością studiowania tematu z perspektywy literackiej, filozoficznej oraz z konsultacjami i dyskusjami z wieloma osobami, także znawcami literatury. "Tango" powstało w ramach programu zamówień kompozytorskich 2016-17 realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca, dlatego miałem to szczęście, że od powstania dzieła do jego wykonania minęło stosunkowo mało czasu. Przyznam jednak, że dość długo zastanawiałem się nad muzyczną koncepcją utworu i ona nie zrodziła się od razu. Jeśli jednak sięgam po formę operową to przecież po to, by móc w "Tangu" coś Mrożkowi nadpisać, przekazać od siebie. Podjąłem wyzwanie, bo jest to dzieło absolutnie doskonałe. Mam na myśli przede wszystkim wymiar dramaturgiczny tekstu Mrożka, precyzję języka i wyrazistość charakteru postaci. Natomiast w mojej pracy skupiłem się głównie na tym, by ten tekst umuzycznić.

PAP: Jak długo pracował pan nad operą "Tango"?

M. D.: Zdecydowanie krócej niż nad poprzednią operą, czyli "Operetką" wg Gombrowicza. Trudno mi to jednak dokładnie policzyć, po drodze pisałem też inne utwory. Praca kompozytora to jednak nie tylko pisanie nut, które zajęło mi około roku. Natomiast poszukiwanie idei, budowanie koncepcji, formy utworu - to trwało jednak dłużej, ale nie potrafię powiedzieć dokładnie jak długo.

PAP: Dlaczego "przepisał" pan dramat Mrożka na operę?

M. D.: Tu rzecz się ma podobnie jak z "Operetką" Gombrowicza – to jest tekst uniwersalny. Oczywiście, interpretuje się go nie wyłączając kontekstu czasu, w którym "Tango" powstało. Ale przecież ta idea, o której "Tango" traktuje, czyli kwestia wolności, to jest temat zawsze aktualny. Także dziś warto było poruszyć tę problematykę.

PAP: O czym będzie opera Michała Dobrzyńskiego pt. "Tango"?

M. D.: Główna oś dramatu rozgrywa się na linii Artur (kontratenor Jan Jakub Monowid) – Edek (bas Piotr Nowacki). Artur symbolizuje tu jednostkę z jej ogromną energią, siłą, ale i z wieloma słabościami, których on sam nie dostrzega. Znajduje się on w sytuacji absolutnej intelektualnej i duchowej alienacji, wokół panuje świat pozorów, który najdobitniej podkreśla postać Edka. A Edek to, jak można odczytać wnikając w tekst Mrożka, "mądrość zbiorowa", czyli suweren, reprezentowany jednak przez jedną, konkretną postać, która wszystkich bardzo zręcznie uwodzi. Powiedziałbym nawet, że Edek ma w swej "surowości" i rytmiczności w traktowaniu partii wokalnej, przy jednoczesnym budowaniu przez instrumenty barwnej kolorystyki z ruchliwym akordeonem, pewną brutalną seksualność, to taki typowy samiec alfa. I ostatecznie wszyscy, poza Arturem, mu ulegają. Ta opera opowiada więc o tym dokąd mogą także dzisiaj prowadzić zbyt łatwe wybory, jeśli damy się uwieść takiemu "Edkowi". Kiedy już dojdzie do głosu - to pozorna atrakcyjność zamienia się we wszechobecny, "odgórny" relatywizm i podważanie wszelkich reguł. Tak kończy się brak prawdziwego dialogu społecznego i chciałem tę niemoc oddać, budując rysunek muzyczny poszczególnych postaci, koloryt orkiestrowego brzmienia. To moim zdaniem bardzo współczesny temat.

PAP: Wróćmy do pańskiej pierwszej opery, czyli "Operetki" wg Gombrowicza. Jej premiera odbyła się 9 kwietnia 2015 r. w Warszawskiej Operze Kameralnej w reżyserii Jerzego Lacha. Krytycy przyjęli spektakl bardzo dobrze. Jak się panu pracowało nad Gombrowiczem?

M. D.: To był kuszący tekst, choćby z racji tytułu, który ma wyraźne konotacje muzyczne. Nie chodziło mi jednak o wskrzeszanie umarłej formy, zamierzchłej, dzisiaj niemodnej - tylko o to, by pokazać "operetkowość" ludzkich zachowań jako pewnego rodzaju marionetkowość. Ukazać pewne wykrzywienie, które również obecnie – jak by powiedział Gombrowicz – jest widoczne w człowieku, w jego formie, masce. Zależało mi, by z typowo operetkowych gestów wykreować i uwypuklić coś przeciwstawnego, współczesnego - coś, co gdzieś w nas tkwi mentalnie. Niewiadoma pozostaje, dokąd nas ta mentalność doprowadzi.

PAP: "Operetka" została zaproszona na X Międzynarodowy Festiwal Operowy "Armel" w Wiedniu, gdzie zagrano ją 2 lipca br. Spektakl zyskał entuzjastyczne recenzje. Jakie ma pan wspomnienia po festiwalu?

M. D.: To była naprawdę wielka rzecz: możliwość wystawienia współczesnej polskiej opery napisanej do znakomitego polskiego tekstu. To wzbogaciło moje doświadczenie i pozostanie we mnie na zawsze. Spektakl i jego wszyscy realizatorzy – reżyser Jarzy Lach, dyrygent Przemysław Fiugajski, scenograf Jerzy Rudzki, choreograf Jarosław Staniek oraz wspaniali soliści, m.in. Anna Radziejewska, Jan Jakub Monowid, Melinda Heiter, otrzymali bardzo dobre recenzje. "Operetkę" wciąż można obejrzeć do 1 stycznia 2018 r. w streamingu internetowym na stronach TV ARTE (FR, ENG, DE, PL). Najważniejsze jest jednak to, że mogliśmy pokazać dobry spektakl poza granicami kraju.

PAP: Czy nosi pan w głowie pomysł na kolejną operę na podstawie dramatu Polaka?

M. D.: Nie mogę wykluczyć, ale też niczego na ten moment nie planuję. Na razie skupiony jestem na tym, aby światowa prapremiera "Tanga" 8 grudnia w Warszawskiej Operze Kameralnej, wyszła jak najlepiej. Mamy bardzo dobry zespół, bardzo wielu ludzi, którzy pracując przy tej realizacji wkładają w nią swoje serce i energię. Mamy również znakomity zespół wokalny, światowego formatu reżysera – Macieja Wojtyszkę, światowego formatu dyrygenta – Jose Maria Florencio, wybitnego choreografa Jarosława Stańka.

PAP: Zapytam o scenografię - czy będzie katafalk?

M. D.: Oczywiście, że będzie. To jest jedna z najpiękniejszych scenografii, jakie ostatnio widziałem w polskiej operze. Jej autorką jest Katarzyna Gabrat-Szymańska. Piękno tej scenografii nadaje umiejętne połączenie światła i bardzo czytelnej, strukturalnej, zakomponowanej przestrzeni, która znakomicie współgra z muzyką.

PAP: Wykłada pan w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. I to właśnie z bydgoskim Teatrem Polskim im. H. Konieczki rozpoczął pan współpracę jako kompozytor. W 2010 r. napisał pan muzykę do widowiska "Słowacki. 5 dramatów. Rekonstrukcja historyczna" w reż. Pawła Wodzińskiego, a rok później skomponował muzykę do spektaklu "Mleko" w reż. Pawła Łysaka, a także dyrygował i objął kierownictwo muzyczne przy "Operze za trzy grosze" Brechta w reż. Łysaka. Skąd takie zainteresowanie teatrem?

M. D.: Zawsze kochałem teatr, a nieco mniej operę. Kiedyś odbierałem to tak, że to teatr jest dzisiaj formą aktualną, żywą. Mnie interesuje teatr muzyczny, tzn. taka forma, gdzie obie warstwy: teatralna i muzyczna, spotykają się, ale każda z nich pozostaje autonomiczna. Ale gdy się spotykają, powstaje coś jeszcze więcej, coś czego nie może wyrazić ani muzyka absolutna, ani żaden tekst literacki.

PAP: Jakie są pańskie najbliższe plany kompozytorskie?

M. D.: Mam zamówienie na utwór symfoniczny. Oczywiście, szczegółów na tym etapie nie mogę zdradzić. Powiem tylko, że wiedeńska prezentacja "Operetki" też zaowocowała konkretnymi zamówieniami z Austrii. Mam nadzieję, że będę miał szansę zaistnieć na tamtejszej scenie muzycznej. Jest to kolejne ważne dla mnie wyzwanie. Ale na pierwszym planie w tym momencie jest dla mnie prapremiera "Tanga".

Rozmawiał Grzegorz Janikowski (PAP)

Michał Dobrzyński (ur. 24 listopada 1980 r. w Szczecinie) jest polskim kompozytorem. W 2005 r. ukończył z wyróżnieniem studia kompozytorskie w klasie prof. Marka Jasińskiego i prof. Zbigniewa Bargielskiego w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, a w 2008 r. – studia doktoranckie w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Studiował też we Włoszech (Instituto Achille Peri w Regio Emilia) pod kierunkiem prof. Andrea Talmellego i prof. Maurizio Ferrariego. Ponadto brał udział w wielu kursach mistrzowskich i seminariach kompozytorskich (z udziałem takich kompozytorów jak Anders Hillborg, Luca Francesconi, Marco Stroppa, Ivan Fedele, Horatiu Radulescu, David Dramm, Fabian Panisello, Hugues Doufort).

Należy do grona twórców młodego pokolenia, którzy zostali wyłonieni przez Krzysztofa Pendereckiego i Henryka Mikołaja Góreckiego do prestiżowego programu "Młodzi kompozytorzy w hołdzie Fryderykowi Chopinowi" zrealizowanego w latach 2007-10 w ramach Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Jest laureatem konkursów kompozytorskich i wielokrotnym stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

We wrześniu 2012 r. nakładem wydawnictwa DUX ukazała się monograficzna płyta kompozytora "Expression" (DUX 0752). Wykonawcami są Chór i Orkiestra Filharmonii Śląskiej w Katowicach, Śląska Orkiestra Kameralna pod dyrekcją Przemysława Fiugajskiego oraz soliści (m.in. Bartłomiej Nizioł). Płyta "Młodzi kompozytorzy w hołdzie Fryderykowi Chopinowi" (DUX 0635/0636), na której m.in. znalazło się Trio florenckie Dobrzyńskiego, otrzymała nominację do nagrody Fryderyk 2009 w kategorii "muzyka poważna/album roku – muzyka współczesna". W 2014 r. ukazała się płyta "Tribute to Carl Loewe", na której znalazły się Trzy Pieśni do słów Rilkego Dobrzyńskiego oraz ballady Loewego w aranżacji kompozytora w wykonaniu Urszuli Kryger i Adama Kruszewskiego z udziałem Baltic Neopolis Orchestra pod dyrekcją Pawła Kotli. Płyta otrzymała rekomendację niemieckiej rozgłośni SWR2.

Utwory Dobrzyńskiego wykonywane były na krajowych i międzynarodowych festiwalach i koncertach, w Polsce i zagranicą (USA, Niemcy, Austria, Szwecja, Włochy, Czechy, Chiny). Wśród wykonawców jego utworów wymienić można renomowane zespoły (m.in. Orkiestrę Aukso, zespół Kwadrofonik, Orkiestrę PR Amadeus, Chór i Orkiestrę Filharmonii Śląskiej, Baltic Neopolis Orchestra, Filharmonię Szczecińską, Kaliską, Częstochowską, Pomorską oraz Warszawską Operę Kameralną), solistów (m.in. Bartłomieja Nizioła, Adama Kośmieję, Mariusza Patyrę, Urszulę Kryger) i dyrygentów (m.in. Przemysława Fiugajskiego, Jerzego Salwarowskiego, Adama Klocka, Marka Mosia, Jose Maria Florencio).

Jego "Operetkę" na podstawie dramatu Gombrowicza zrealizowaną w Warszawskiej Operze Kameralnej (prem. 9 kwietnia 2015 r.) zaproszono w 2017 r. do udziału w X Międzynarodowym Festiwalu Operowym "Armel" w Wiedniu. Była transmitowana na żywo oraz profesjonalnie zrealizowana w standardzie HD przez telewizję ARTE. Jest dostępna w streamingu internetowym na stronach TV ARTE (PL, DE, ENG, FR). Utwory kompozytora znajdują się w katalogu Polskiego Wydawnictwa Muzycznego.