Udało się zbudować wyjątkową strukturę, która pokazała, że jesteśmy zdolni nie tylko do wielkiego bohaterstwa, ale też do pracy organicznej; Polskie Państwo Podziemne było fenomenem - powiedział PAP zastępca dyrektora Archiwum Akt Nowych dr Mariusz Olczak.

W środę obchodzona jest 78. rocznica utworzenia Polskiego Państwa Podziemnego. Początkiem Polskiego Państwa Podziemnego, działającego w latach 1939-1945 na terenach okupowanych przez Niemców i Sowietów, było utworzenie 27 września 1939 r. Służby Zwycięstwu Polski, przekształconej w Związek Walki Zbrojnej, a następnie w AK. O fenomenie i działalności Polskiego Państwa Podziemnego opowiedział PAP historyk dr Mariusz Olczak, zastępca dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie.

Czy możemy powiedzieć, że Polskie Państwo Podziemne było fenomenem?

M.O.: To nie jest bynajmniej określenie na wyrost. Udało nam się w czasie ostatniej wojny zbudować, walczyć i pracować w wyjątkowej strukturze, która pokazała, że nie tylko jesteśmy zdolni do wielkiego bohaterstwa w czasie podziemnych działań zbrojnych, lecz także do prowadzenia pracy organicznej mającej na celu zachowanie najcenniejszej tkanki narodowej w niezwykle trudnych warunkach okupacyjnego terroru. Zadaniem była nie tylko walka, lecz także administrowanie oraz nauczanie, a nawet więcej. W ramach departamentów Delegatury Rządu na Kraj myślano i planowano, jak będzie wyglądać przyszła wolna Polska. Zastanawiano się nad przyszłymi granicami i sytuacją polityczną. Analizowano sytuację przemysłu, rolnictwa, szkolnictwa i tych wszystkich ważnych dla państwa obszarów życia. Dokumentowano również bieżące ponoszone przez państwo straty. To wszystko miało z jednej strony przygotować kadry i struktury do normalnej działalności po odzyskaniu wolności, a z drugiej podtrzymać ciągłość państwa, które co prawda nie istniało formalnie, jednak w wymiarze społecznym było dostrzegane przez działalność jego podziemnych struktur. Warto również pamiętać, że w ramach podziemnego państwa udało się połączyć wiele zwaśnionych przed wojną opcji politycznych, wielu różniących się diametralnie poglądami polityków. Wobec narodowej tragedii o wiele istotniejsze było organizowanie się w walce z okupantem niż tak naprawdę mało istotne różnice. Chwalebnym przykładem wspólnego działania była chociażby wyłoniona z Krajowej Reprezentacji Politycznej Rada Jedności Narodowej skupiająca przedstawicieli PPS, SL, SN, SP, a także innych opcji politycznych.

Jaka istniała korelacja między Polskim Państwem Podziemnym a ludnością cywilną?

M.O.: Oczywiście funkcjonowanie wszystkich szczebli konspiracyjnego państwa nie byłoby możliwe bez wydatnej pomocy ludności cywilnej, niezaangażowanych formalnie, a chcących po prostu przeżyć wojnę Polaków. I tutaj na każdym kroku, w miastach i na wsiach, na terenie Generalnego Gubernatorstwa i na Kresach spotykamy się z niezwykłymi przykładami większego lub mniejszego zaangażowania się we wspieranie działalności konspiracyjnej, jej życzliwe obserwowanie, niezauważanie tego, co było przez okupanta karane itd. Wiązało się to dla ludności cywilnej też często z poświęceniem, gdyż pamiętajmy, że reperkusje okupanta dotyczyły właśnie tych bezbronnych. Ta pomoc podziemnemu państwu miała niekiedy bardzo prozaiczny charakter. Wiele punktów konspiracyjnych ulokowanych było w gabinetach dentystycznych, kwiaciarniach, zakładach fryzjerskich czy krawieckich. Przekazywanie informacji między strukturami odbywało się dzięki pomocy kolejarzy, którzy również pracowali jako wywiadowcy rozpoznający ruch jednostek okupanta. Nauczyciele pracowali w podziemnym szkolnictwie, ale też pisali do prasy konspiracyjnej. Te drobne czyny łączyły się w jeden wielki czyn, jakim było Polskie Państwo Podziemne.

Czy w Polskim Państwie Podziemnym istniały również zjawiska negatywne związane choćby z donosicielstwem, szmalcownictwem, otwartą lub ukrytą współpracą z okupantem?

M.O.: Wszyscy, którzy badają Polskie Państwo Podziemne, zdają sobie sprawę z tych zjawisk. Pamiętajmy jednak, że miały one stosunkowo niewielki zakres i w żaden sposób nie są reprezentatywne dla ówczesnego polskiego społeczeństwa. Więcej, Polskie Państwo Podziemne starało się wypracowywać mechanizmy eliminowania tych negatywnych elementów poprzez podziemne sądownictwo i wykonujące jego wyroki oddziały likwidacyjne wywodzące się z szeregów Kedywu (Kierownictwa Dywersji - przyp. red.), PKB (Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa - przyp. red.) czy kontrwywiadu.

Jak rozwijana była pamięć o Polskim Państwie Podziemnym?

M.O.: Niezwykle ważne jest, aby przypominać o tej niezwykłej działalności Polaków i stworzonego przez nich podziemnego państwa w różnych językach na całym świecie. Świadomość tej działalności u Francuzów, Hiszpanów, Niemców, Anglików jest niezwykle niska. Najczęściej mało oni wiedzą o polskiej historii, a o wydarzeniach z okresu II wojny światowej ich wiedza jest często na poziomie tego fałszywego nazewnictwa "polskich obozów koncentracyjnych". Z tego też wynika ich świadomość historyczna. Pamiętajmy, że przez kilkudziesięcioletni okres komunistycznego PRL nie zajmowano się polską pamięcią historyczną za granicą, a naszych bohaterów oskarżano w rozmaity sposób o współpracę z okupantem. Niejako w zastępstwie polskiego państwa w roli krzewicieli wiedzy o Polskim Państwie Podziemnym występowała rozsiana na całym świecie Polonia, a szczególnie aktywnie funkcjonujące koła byłych żołnierzy Armii Krajowej i Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. To właśnie poza granicami kraju powstały pierwsze ośrodki zajmujące się badaniem historii polskiego podziemia - Studium Polski Podziemnej w Londynie oraz pierwsze muzea AK w Sydney w Australii i w Orchard Lake pod Detroit w USA. Za granicą pozostała większa część kadry dowódczej i działaczy Polskiego Państwa Podziemnego, która nie miała możliwości powrotu do zniewolonej przez komunistów Polski. W Londynie pozostał np. Komendant Główny AK Tadeusz Bór-Komorowski, szef Oddziału II Komendy Głównej AK Kazimierz Iranek-Osmecki ps. Heller. Z kolei w Stanach Zjednoczonych Stefan Korboński ps. Zieliński, Mieczysław Niedzielski ps. Żywiciel, Stanisław Błaszczak ps. Róg i tysiące zwykłych żołnierzy AK. Ich wszystkich zabrakło w Polsce, bo to oni powinni być elitą niepodległego państwa, nie zaś komunistyczni agenci, tacy jak Bolesław Bierut, Mieczysław Moczar czy Michał Żymierski.