Najprawdopodobniej Ewa Wolniewicz, była dyrektor TVP Wrocław, zostanie dyrektorem miejskiego Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i zastąpi na tym stanowisku Bartosza Szydłowskiego, który złożył rezygnację w lipcu.

"Jesteśmy na etapie bardzo zaawansowanych rozmów. Wszystko wskazuje na to, że pani Ewa Wolniewicz zostanie dyrektorem Łaźni Nowej" – powiedziała w piątek PAP rzeczniczka prezydenta Krakowa Monika Chylaszek. Jak dodała, umowa z Wolniewicz zostanie podpisana najprawdopodobniej w drugiej połowie września.

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski szukał na stanowisko dyrektora naczelnego osoby z doświadczeniem w administrowaniu kulturą, ale spoza środowiska krakowskiego. Nowego dyrektora miasto nie musiało wybierać w drodze konkursu. Prowadzono rozmowy z kilkoma kandydatami.

Ewa Wolniewicz w latach 2012-2016 zarządzała ośrodkiem telewizji publicznej we Wrocławiu, wcześniej przez lata pracowała, jako dziennikarka i redaktorka. Jest absolwentką kulturoznawstwa (spec. filmoznawstwo i sztuka) na Uniwersytecie Wrocławskim. Obecnie pełni funkcję redaktor naczelnej telewizji Echo 24.

Bartosz Szydłowski dalej będzie pracował w Łaźni Nowej, ale jako dyrektor artystyczny. Majchrowski nie chciał, aby Szydłowski całkowicie odchodził z Teatru. "Bartosz Szydłowski jest twórcą Teatru Łaźnia Nowa, to jest jego autorska scena" – mówiła Chylaszek i podkreśliła, że prezydent Krakowa rozumiał, że trudno jest być jednocześnie dyrektorem artystycznym i naczelnym pilnującym spraw administracyjnych i finansowych placówki, a Szydłowski łączył te dwie funkcje.

W połowie maja krakowski radny PiS Adam Kalita złożył interpelację w sprawie nieprawidłowości w Teatrze Łaźnia Nowa, a następnie zawiadomił prokuraturę, która prowadzi postępowanie w tej sprawie. Radny zarzucił dyrektorowi teatru niegospodarność i wydawanie publicznych pieniędzy na prywatne cele.

Urząd Miasta przeprowadził w teatrze kontrolę, która potwierdziła nieprawidłowości. Kontrolerzy stwierdzili m.in. nierzetelne prowadzenie ksiąg rachunkowych i zagubienie dowodów księgowych należących do instytucji.

Z dokumentu upublicznionego przez Urząd Miasta wynikało też m.in., że dyrektor wypłacał swojej zastępczyni, prywatnie - swojej żonie - wynagrodzenie wyższe, niż sam otrzymywał, choć nie było to uzasadnione zakresem zadań i odpowiedzialności.