Jak poinformowała w piątek na konferencji prasowej dyrektor Elżbieta Jelińska, muzeum wzbogaciło się w minionym roku o ponad 800 przedmiotów, które podarowały osoby prywatne i instytucje, zostały zakupione lub wróciły z konserwacji. Najciekawsze z nich będzie można obejrzeć na wystawie prezentowanej przez najbliższy miesiąc na zamku.
"To był dobry rok, bo nie dość, że tak pokaźna ilość nabytków trafiła do naszych zbiorów, to były wśród nich obiekty bardzo interesujące i cenne" - mówiła.
Najwięcej eksponatów, głównie dokumentów, archiwalnych zdjęć i wydawnictw, przekazały placówce osoby prywatne. "Ludzie chyba cenią sobie, że muzeum jest pewnym miejscem, które zadba, opracuje i pokaże te obiekty. Dlatego decydują się przekazać nam swoje pamiątki rodzinne jako darowiznę" - oceniła Jelińska.
Muzeum ma wielu stałych darczyńców, np. muzealna biblioteka otrzymała w ub. roku kolejną część cennej spuścizny po warmińskiej poetce Marii Zientarze-Malewskiej. Rękopisy, maszynopisy, książki i czasopisma podarowała jej bratanica Maria Surynowicz.
Wśród darowizn od instytucji na wystawie prezentowane są przekazane przez celników dwie ikony z XIX i XX w., które przechwycono podczas kontroli granicznej samochodu Rosjanki z Kaliningradu. Jest również obraz "Przemówienie generała Yorka", autorstwa Gustava Graefa (1821-1895) i dwa portrety namalowane przez tego samego autora, które przekazało Muzeum Narodowe w Warszawie.
Na zakupy eksponatów olsztyńskie muzeum - jak informowała dyrektor - wydało w 2016 r. ok. 130 tys. zł. Za większość tej kwoty nabyto kolekcję unikatowych zegarów, cyrkli i innych zabytkowych instrumentów astronomicznych, które wzbogaciły stałą ekspozycję o Mikołaju Koperniku. Było to możliwe dzięki dotacji z resortu kultury i wsparciu samorządów.
Na wystawie nabytków zaprezentowano też nowe eksponaty archeologiczne, wśród tzw. popielnicę, czyli gliniane naczynie z wczesnej epoki żelaza (IV-III w. p.n.e.), odkryte podczas badań kurhanu w Bukwałdzie.
Wśród najciekawszych znalezisk, podarowanych przez osoby prywatne i stowarzyszenia eksploratorów, jest tzw. lunula - wisior ze złota, pochodzący z II/III w. i znaleziony w okolicach Fiugajek. Jak mówił Jarosław Sobieraj z działu archeologii, jest to zapewne ślad po nieznanym dotąd cmentarzysku z okresu wpływów rzymskich. Jego zdaniem, wykonanie tego amuletu wskazuje na powiązania śródziemnomorskie.
"Jeszcze nie wiemy, czy jest w naszym środowisku importem czy tylko naśladownictwem, ale jest to przedmiot o bardzo ciekawych korzeniach i pochodzeniu" - ocenił.
Z przypadkowego odkrycia w pobliżu Jawt Wielkich pochodzą kompletne żelazne kajdany ze schyłku średniowiecza (ok. XV w.). Dwaj miłośnicy lokalnej historii z Patryk k. Purdy podarowali natomiast muzeum znaleziony przez siebie denar z podobizną Manlii Scantilli - żony Didiusza Julianusa, który rządził cesarstwem rzymskim od 28 marca do 1 czerwca 193 r. Według muzealników, to unikatowa moneta, bo ze względu na tak krótki okres panowania tego cesarza wybito bardzo niewiele takich denarów.