Dziennik Gazeta Prawna
Sztandarowy produkt stacji HBO pobił pirackie rekordy. Jeszcze nigdy żadnego serialu nie ściągano tak chętnie. I jest to pewien powód do dumy, bo to oznacza, że „Gra o tron” jest strzałem w dziesiątkę, a co tydzień przed ekranami zbierają się miliony. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że ten, kto nowe odcinki ogląda, korzystając z, mówiąc eufemistycznie, dystrybucji alternatywnej, raz na rok pokusi się o wysupłanie paru groszy na wydanie na płytach i przeżycie raz jeszcze krwawych zmagań w jakości, w jakiej powinno się je przeżywać.
Trudno kolejnym sezonom „Gry o tron” przyznawać gwiazdki, oceny i oczka, bo projekt Davida Benioffa i D.B. Weissa trzyma równy poziom od wyemitowanego przed paroma już laty pilota, ale podkreślić trzeba, że czwarta seria obfituje w chwile nie mniej dramatyczne niż pamiętne Krwawe Gody, po których telewidzowie otrząsali się długie tygodnie. Lannisterowie, choć nadal trzęsą Królewską Przystanią, nie mogą czuć się komfortowo, bowiem Stannis odbudowuje swoją potęgę, a na ślub króla Joffreya przybywa Oberyn Martell z Dorne, gdzie niemiłościwie panujący nie cieszą się sympatią. Tymczasem z drugiej strony kontynentu na Mur najeżdżają dzicy – świetny odcinek brawurowo wyreżyserowany przez Neila Marshalla – a za morzem smocza niania Daenerys i jej armia wyzwalają kolejne miasta, stając się solą w oku tamtejszych watażków.
Świeżutkie wydanie czwartego sezonu „Gry o tron” na Blu-ray, prócz oczywiście kompletu odcinków, zawiera również wiele dodatków, w tym zarówno standardowe (komentarze obsady), jak i bardziej interesujące dokumenty odsłaniające kulisy produkcji. Na ich tle wyróżniają się na pewno materiał o realizacji bitwy o Mur, opowieści tych, którzy tracą życie w sezonie czwartym oraz dyskusja twórców serialu i pisarza George’a R.R. Martina o roli bękartów w „Grze o tron”. A sezon piąty w HBO już za miesiąc.
Gra o tron | sezon 4 | dystrybucja: Galapagos